Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2015, 15:49   #112
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Semestry traktowania Ortis jak powietrze robiły swoje. Wystarczyło, że miała zamkniętą gębę a stawała się przezroczysta. Dziewczyna mogła nagle zniknąć a Tera ani by tego nie zauważyła ani za nią nie płakała. Williams jak Williams, wysportowany przygłup może by do czegoś się przydał, ale tak na prawdę nie on grał pierwsze skrzypce. Kluczem do jej sukcesu w takiej sytuacji był Ponti. J się przyda, z Ortis tłoczno, choć niby jej nie ma. Ponti i ta jego dziwność była jej potrzebna tak samo jak tlen.

Wyprowadził Terę na prostą drogę do kościoła... Dokładnie tam, gdzie chciała się dostać - przypadek? Wątpiła w to.
Jej oko zawiesiło się na parę chwil na dzwonnicy. Najwyższe i równie prawdopodobnie bezpieczne miejsce na strzelających morderców i kulawych świrów.

Chłopak ruszył a Tera podążyła krok w krok za nim. Była przemarznięta. Potrzebowała więcej ciepła dla ciała jak i dla psychiki. Potrzebowała chwycić go za rękę tak samo jak podczas pielgrzymki do Old Harvest. Po pierwszej próbie została odsunięta.

- Polecisz na mnie jak się wyrżnę. Lepiej, żebyś mi w tedy pomogła, odsuń się trochę - dopowiedział na co otrzymał niezbyt pocieszony wzrok dziewczyny.

Tera potrzebowała wsparcia! Co ją obchodziło jakieś przewracanie się? Interesy dwójki uczniów nieco się poróżniły. Dziewczyna z początku odsunęła się od chłopaka, jednak dość szybko o tym zapomniała. Było zdecydowanie za dużo na głowie, by przejmować się takimi rzeczami. A może było to spowodowane niewielkim zainteresowaniem zdaniem Pontiego, gdy to ona czegoś od niego żądała? W końcu jej sukces był odwrotnie proporcjonalny do odległości ich dzielącej.

- Eric, o czym ty kur*a gadasz...? - przecisnęła pod nosem skwaszonej i wystraszonej miny.

Nadprzyrodzone wymysły w ogóle nie sklejały się jej do rewolweru i dwóch ćpunów w fartuchach.

- Jakie żywe trupy? Jacy kosmici? Jaki, kur*a, Sillent Hill...? Skończ wreszcie z tym horrorowym gównem... Ile razy ci mówiłam... - zwróciła się z wyrzutem do chłopaka przyklejając się do niego z powrotem - ...nienawidzę horrorów...
 
Proxy jest offline