Rankor potrzebował chwili do namysłu, by rozpoznać przyjaciela. Przez moment jego oczka intensywnie się poruszały, a potem obie mordy rozszerzyły w uśmiechu, co tylko pogorszyło jego wygląd.
- Vuvo? VUVO! - Dobra głowa zapytała najpierw niepewnie, a zaraz potem ta zła ryknęła już donośnie i ogr dziarsko ruszył w stronę pobratymca. Wyciągnął łapę zaciśniętą w pięść by przybić z nim żółwika. - Co ty robić tu? Też handel? - Wskazał paluchem na szyld budynku, z którego Vivo dopiero co wyszedł. - Ja chcieć sprzedać też. Głodny i nie ma monety. - Warknął. |