- Nam? ależ oczywiście, że naszym skromnym osobom wystarczy królewskie słowo waszej miłości. Jednakoż... - Angie zrobiła teatralną pauzę. Po czym podjęła spokojnie, zerkając skromnie i uniżenie z z pod lekko spuszczonej główki. Ręce splotła, niczym nieśmiała dziewczynka, przed sobą, gładząc palcami dolną krawędź swej sukienki. - Jest wiele ludzi... a raczej nieludzi... małej wiary. Wasza miłość znakomicie wie, iż Furie nie zadowolą się słowem. A i nawet w obliczu niezbitych dowodów, zaprezentowanych przez waszą oświeconą osobę, wykażą się niewdzięcznością i niezrozumieniem. Często nie chodzi wszak o fakty, a o to kto je przedstawia i komu. Z pokorą zatem proszę waszą miłość o okazanie nam wsparcia i udostępnienie wszelkich informacji jak i też pomieszczeń waszej miłości podopiecznego, Jako że byśmy mogli z całą starannością podjąć śledcze czynności, a potem z całą należną sprawie powagą i stanowczością mogli świadczyć, zgodnie z pozyskanymi informacjami i naszym sumieniem, przed każdym z osobna, a Furiami Adrianem w szczególności, iż wasza szlachetna osoba nic nie ma do czynienia z zaginięciem zakochanej pary. Przeto proszę pokornie, by nas nie oddalać, boję się bowiem, iż przysporzyło by to przeciwnikom waszej miłości kolejnych argumentów na winę waszej miłości, i gotowe są te osoby, skalawszy honor światłej pani i władczyni, do rękoczynów, gnani swą gorącą krwią, się odwołać. - w głosie demo nicy brzmiała autentyczna pokora i obawa. |