Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2015, 22:25   #120
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Instytut
- Och - powiedziała królowa słysząc słowa Angie - Niech przyjdą, skoro nasze słowo dla nich nic nie znaczy, ich słowo dla nas także nie będzie miało znaczenia. Niech przyjdą, będziemy mogli je bezkarnie zabić…
Radosny nastrój audiencji gdzieś znikł, mimo iż za oknami mimo nocy było ze dwadzieścia stopni, tutaj nagle zapachniało szronem.
Nagle Kinstron wstała, leniwym krokiem ruszyła w kierunku Godzilli, była wysoka jak na kobietę, ale przy nim zdawała się być krucha jak płatek śniegu. Zdawało się że mógłby ją powalić samym oddechem, gdyby zechciał… tyle, że nie chciał. Myśl by ją skrzywdzić nawet nie zagościła w jego umyśle.
- Masz duszę wojownika - powiedziała sunąc palcem po jego bicepsie. - Mówisz to co myślisz. Nie masz giętkiego języka… przynajmniej nie w mowie... - spojrzała na niego spod rzęs. - Odwiedź mnie prywatnie. Zjemy coś...

-W takim razie, za pozwoleniem Królowej, udam się zmarnować trochę czasu Dragorowi, może akurat będzie chciał dorzucić swoje bezcenne kilka groszy zanim udamy się do Furii. Już tak dawno nie miał powodu na mnie powrzeszczeć...żal pozbawiać go tej możliwości - Clarke ukłonił się i skierował się do wyjścia.
- Nie pozwalam, zostaniesz tak długo jak ci każę. - Nawet nie spojrzała w jego kierunku. - Zbyt długo już siedzisz okrakiem na palisadzie. Zbliża się czas gdy będziesz musiał zdecydować, która krew jest dla ciebie ważniejsza. Może w końcu twój ojciec okaże się przydatny, a przynajmniej jego krew…
Odwróciła się od nich i rzekła:
- Teraz możecie iść. Służba odprowadzi was na parking.

Dopiero w korytarzu ociepliło się.

Port
Marcus chwycił lufę i szarpnął do góry napierając jednocześnie barkiem na drzwi. Kątem oka widział jak Bill rzuca mu się na pomoc. I nagle dwie rzeczy zdarzyły się równocześnie. Zatrzeszczały kości stopy, którą wciąż trzymał między drzwiami a futryną. Które jak uświadomił sobie, w każdym typie przyczepy kempingowej otwierają się na zewnątrz. Ale szczęśliwie dla niego atakowany koleś nacisnął spust i problem nogi przestał go zajmować tak bardzo. Obrzyn rzygnął ogniem z obu luf. Marcus odskoczył w tył, jego rockowa fryzura stanęła w ogniu. Ból poparzonej przez lufę dłoni, jakoś chwilowo przeoczył.
Za to przemknęła mu jedna myśl:
“Kurwa, tylko żeby Bill ognia nie chciał zadeptać!”

Bill jednak okazał się marnym kompanem i ani myślał zadeptywać ognia. Doskoczył do drzwi i szarpnięciem je otworzył. Stary akurat drżącymi dłońmi chciał włożyć do obrzyna dwa kolejne naboje. Nie zdążył, sierpowy powalił go a obrzyn potoczył się gdzieś w rupieciarnię jaka panowała w przyczepie.
- No dalej, skończ ze mną, bo i tak nie zamierzam wydać syna takim rzeźnikom - wrzasnął Billowi prosto w twarz. - Kingston i tak się dowie o tym. Dragor wyrwie tą wiedzę nawet z mojego trupa.

Garaż piętrowy
- Może i masz mnie za debila, wieśniaro. Ale, kurwa, jeśli uważasz, że banda cyganów w mieście to tylko nasz problem to jesteś kretynką do kwadratu.
Wyjął komórkę i zadzwonił.
- Tak... zjebane… mnie pierdolnął łomem czy czymś… Tylko ślepy i wieśniara… dobra… - Graba nie wyglądał na specjalnie zgaszonego meldując o klęsce. - Chce z wami gadać. - wyciągnął w ich kierunku komórkę i włączył głośnomówiący.
- Kazałem ślepemu wziąć kogoś do pomocy z samochodem. Kogo, kurwa, wziąłeś? Miss amiszów! Wiesz co się będzie działo jak pojawią się ravnosi w mieście? Graba to debil, dlatego dałem mu do pomocy kogoś z mózgiem… a raczej myślałem, że z mózgiem. Jesteście to w stanie wyjaśnić czy używam zbyt skomplikowanych słów?
 
Mike jest teraz online