Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2015, 22:13   #32
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
***


Dodatkowa dusza w domu...kolejna. Im więcej czasu mijało, tym liczniejsze grono osób przebywało w mieszkaniu numer pięć. Kto by pomyślał, że upadek meteorytu i wariatkowo w jakie powoli zmieniało się miasto sprawią, że człowiek zacznie szukać towarzystwa drugiego człowieka...gdyby jeszcze nie wiązało się to z koniecznością dzielenia łazienki na cztery.
Po porządnych zakupach i półgodzinnym targaniu toreb z samochodu do domu, była zlana potem i zmęczona. Na szczęście udało sie kupić wszystko co potrzebne i aktualnie całą kuchnię zawalały pakunki, kartony i opakowania.
Gregory pierwszy skorzystał z łazienki, lecz nim rudej zdążyła wpaść do głowy jakakolwiek kosmata myśl, wróciła Lilly. Szybko zgarnęła chłopaka i oboje udali się zwiedzać mieszkanie Gregorego.

Tara wykorzystała chwilę spokoju, by raz jeszcze wziąć prysznic. Tym razem porządny, bez elementów rozpraszających. Z głową opartą o różowe kafelki zastanawiała się jak rozplanować czas na najbliższą godzinę. Powinna przygotować rzeczy dla JC, zrobić jej trochę miejsca w szafie. Powinna przewietrzyć pościel, zrobić coś do jedzenia. Powinna...powinna pamiętać o wszystkim.
Powinna… zamiast jednak uczynić to wszystko usłyszała pukanie do drzwi i znajomy głos.
-Tu JC… można wejść?- dj-ka jak zwykle wykazywała się swą grzecznością posuniętą, aż do przesady. Albo po prostu nieśmiałością.

-Wejdź! - krzyknęła nie zmieniając pozycji -Otwarte!

Tara usłyszała kroki JC, ta zapewne skierowała się do gościnnego pokoju. Nic więcej jednak Lantana nie usłyszała. JC nie lubiła się narzucać, więc z pewnością przycupnęła niczym cicha myszka starając się nie przeszkadzać nikomu.

Nie spiesząc się ruda dokończyła mycie. Równie powoli zarzuciła na grzbiet czarną kieckę do połowy uda i z mokrymi, zamotanymi w ręcznik włosami, w końcu wyszła z łazienki, kierując się wprost do salonu.

JC spojrzała zaskoczona na widok wchodzącej do pokoju Tary. Sama wszak w flanelowej koszuli i jeansach nie wyglądała zbyt szałowo. Nieco zaczerwieniła się zerkając na dość krótką sukienkę i skupiając wzrok na jej udach Tary. -Wyglądasz szałowo… nie wiedziałam, że już… no… nie przygotowałam się jeszcze.

-Potem mogę nie mieć czasu, zresztą nie lubię odkładać niczego na potem. - wzruszyła ramionami -No to jak...masz piżamę i papucie? - dodała wesołym tonem, opierając się o framugę [/i]

-Taaak… wszystko. I szczoteczkę. I… kosmetyki. - klepnęła dłonią nieduży plecaczek, który przyniosła ze sobą.-A jakby czegoś brakło to… mogę przynieść z domu.
Wzrok JC co chwilę wędrował po kreacji Tary, gdy spytała.-To w czym mogę pomóc?

Lantana udała, ż nad czymś poważnie się zastanawia.
-Hmm..ogarniemy coś do żarcia? Jeśli jeszcze raz w tym tygodniu ktoś zaproponuje mi przypaloną jajecznicę i czerstwe bułki to wyjdę z siebie i stanę obok. Lilly z Gregorym pewnie nie będą mieli głowy do podobnych pierdół, a uwierz mi. Na widok kukurydzianek mam ochotę kogoś zamordować. Samemu nie chce się stać przy garach..we dwie raźniej.

-Nie wiem czy powinnaś stać przy garach tak… ubrana.- wymruczała JC. Było coś zmysłowego w jej głosie i spojrzeniu… przez chwilę. Potem się opamiętała.-Może więc ja będę gotować, a ty będziesz mi wydawała polecenia?

-Damy radę, chodź - Tara parsknęła schylając się i z paradnym ukłonem wskazała na kuchnię.

-Ok.- JC zgodziła się i wstała z kanapy ruszając za Lantaną z takim dziwnym uśmieszkiem na obliczu i rumieńcem na policzkach. Gdy szły do kuchni, spytała.-To… co gotujemy.

-Quesadillas? Zawsze to lepsze niż pizza...albo kanapki. Aiko lubi meksykańską kuchnię? - wyszczerzyła się podchodząc do lodówki. Dzięki Gregoremu znajdowało się w niej coś więcej poza burgerami i kartonem soku - Lepiej mów na co ty masz ochotę.

-Lubi… wschodnią, więc pewnie wszystko co ostre. Nie przypominam sobie potrawy, której by nie skosztowała ona.. lub Lilly… jak podejmowała wyzwanie. - uśmiechnęła się JC biorąc się za przygotowywanie składników.-Ja wolę coś łagodniejszego. Risotto może?

-No to może makaron jakiś? Albo paella? Ehhh - Tara pokręciła z rezygnacją głową. Odsunęła się od lodówki i zapraszającym gestem przywołała JC - Wybierz coś na co masz ochotę. Zjem wszystko co postanowisz przygotować...i oczywiście pomogę kroić, siekać, cokolwiek potrzeba. W tym mieszkaniu nie masz praw gościa, tylko domownika. Rób co chcesz i o nic nie pytaj

-Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść.- rzekła JC biorąc się za szykowanie posiłku, od czas do czasu zerkając na Tarę i czerwieniąc się lekko dodała ze śmiechem.-Wyglądasz… bardzo seksownie, przy tobie czuję się jak kopciuszek. Ale to chyba nie strój nadający się do kuchni.

- Po coś wymyślili catering, prawda? Ostatnia deska ratunku dla owych kucharek - ruda parsknęła, a jej policzki pokrył rumieniec, gdy usłyszała dalszą część wypowiedzi - Nie przesadzaj. To przecież zwykła kiecka, nic specjalnego… uprałam swój żółty dres i nie wysechł jeszcze. Poza tym, skoro w każdej chwili może tu wpaść Lilly ze swoją nową zabawką…. eh, co jej będę wstyd robić? Sama też źle bym się czuła, ale spokojnie. Mów co mam robić, od pracy się nie migam. - dodała podchodząc bliżej i wyjmując nóż ze stojaka przy zlewie.

-Ale…- JC stanęła za Tarą przesunęła palcami po jej plecach i zsunęła opuszkami palców po ramionach dochodząc do dłoni Lantany.-...Zostaw. Ja robię… wystarczy, że wyglądasz ślicznie. Nie chcę byś upaprała tą kieckę. Szkoda by było.

- Dobrze mamo - przewróciła oczami. Sąsiadka wyganiała ją z własnej kuchni. Co z tego, że nigdy nie lubiłą gotować? Próbowała pomagać i starała się być miła. Odłożyła nóż na blat i ścisnęła błądzące po jej dłoni palce -Nie chcę cię wykorzystywać...jeszcze potem będziesz mówić, że zagoniłam cię do garów i potraktowałam jak tanią siłę roboczą. Normalnie zamiast kolejnych stringów pod choinkę, dostanę od Aiko kostium poganiacza niewolników…

-Jeszcze nie próbowałaś mojej potrawy.- oddech JC przyspieszył, Tara czuła to na plecach, jak i przy uchu do którego JC szeptała żartobliwie.-A… co z chłopakiem Lilly, nie boisz się że zamarzy mu się zdjęcie tej kiecki z ciebie? Mnie na jego… ech… mnie by się marzyło...marzy… Nie chcesz chyba robić Lilly konkurencji.

Tara wstrzymała na chwilę oddech. Konkurencja...Jenny nawet nie wiedziała jak blisko prawdy znalazła się w tym z pozoru niewinnym żarciku. Ciekawe czy nadal chciałaby mieć z nią cokolwiek wspólnego. Na szczęście podobne dywagacje były bezcelowe.
- Poczekaj z tym do wieczora - wyszczerzyła się bezczelnie, puszczając oczko - Dam ci się rozebrać przed snem w ramach podziękowania za obiad. Co ty na to?

- Zgoda…- mruknęła JC tuląc usta do szyi Tary i całe ciało zresztą. Drżała wyraźnie.-I przepraszam.

Ująwszy twarz JC w dłonie, Tara odchyliła ją delikatnie ku górze i pocałowała ją w czoło
- Nie przepraszaj, tylko gotuj. Jestem głodna - zakończyła ze śmiechem, robiąc krok do tyłu - W każdej chwili może wrócić Piąty Jeździec Apokalipsy wraz ze swoim dzielnym rumakiem...poczekajmy do wieczora, aż się wszystko uspokoi.

-Nie powinnam się tak narzucać.- westchnęła ciężko JC bynajmniej nie zamierzając kończyć tematu.- Ja wiem, że kiedy wypiłyśmy u mnie mogło do czegoś dojść i że miałaś już doświadczenia, ale… nie powinnam sobie robić… To nieuczciwe tak narzucać się tobie. Czasami jednak każdy ma prawo do chwili słabości. Ale… nie zrobię, nie chcę żebyś czuła się przymuszana. Po prostu… czasami naprawdę potrafisz… testować moje opanowanie.- zachichotała nieśmiało.-Nie przeszkadza mi to, ale czasami… wygrywasz i tracę kontrolę… nad sobą.

-Nie narzucasz się. Tylko... - Lantana westchnęła, a lewy kącik jej ust powędrował ku górze - Robienie czegoś na hop-siup zawsze odbija się czkawką. Znasz mnie, każdy szczegół muszę zaplanować, obmyślić i wprowadzić w życie według planu, inaczej zawsze coś rozłazi mi się w palcach, a nie chcę żeby się rozlazło - mruknęła cicho, spoglądając gdzieś w bok.

-Och… czyżbym była częścią twojego planu?- zachichotała JC i wróciła do robienia posiłku dodając wesoło.-To może jednak wybrałabyś skromniejszą kieckę, bo mogę nie wytrzymać i rzucić się na ciebie… robiąc bardzo nieprzyzwoite rzeczy po jej zsunięciu w dół. I popsuję ci plany.

- Mówisz i masz - parsknęła, odwracając się na pięcie i drepcząc pospiesznie do swojego pokoju. Wróciła po kilku minutach, ubrana w jeansy i podkoszulkę z Hello Kitty - jeden z nietrafionych prezentów od młodej. Żeby jeszcze bardziej podkreślić infantylność kreacji związała włosy w dwa kucyki i przytargała ze sobą pluszowego misia. Obróciła się na pięcie i pakując kciuk do ust spytała:
- Teraz lepiej?

- Wyglądasz.. uroczo… nadal.- zaśmiała się JC nakładając przygotowane paelle na talerze.-Wybacz… może to przez to, że widziałam cię prawie nago. Takie obrazy… niełatwo zapomnieć. I... eee… nie jestem najlepszą kucharką. Da się to zjeść, ale nie oczekuj nieba w gębie. Rzadko gotuję.

-Nie jadłaś naleśników Lilly. Można ich używać jako wkładów do piły tarczowej - Tara przyjęła talerz i podziękowała skinieniem głowy. Wyglądało...nienajgorzej, pachniało podobnie. Bez zwłoki wbiła widelec w słuszną porcję i zjadła pierwszy kęs, cały czas się uśmiechając.

- To chyba ona nie gotuje, a jej chłopak? Kucharzy może?- zapytała z nadzieją JC, po czym zabrała się do jedzenia. I Tara musiała uznać racje dj-ki. Posiłek był jadalny, co było jednak zaletą. Co prawda w restauracji Tara mogłaby na niego pomarudzić, ale jedząc za darmo i w miłym towarzystwie… było dobrze.
-To co Aiko planuje? Jakiś pikantny wypadzik? Disco? Filmy? Salon gier? Czy może ty zaplanowałaś wieczór?- mruczała JC zerkając od czasu do czasu na Tarę.

- Wiem, że Gregory potrafi robić jajecznicę…- mruknęła przeżuwając intensywnie aby upewnić Jenny o jadalności posiłku i tym, że jej smakuje -A Aiko...nie wiem. Pewnie wymyśli coś, czego następnego ranka będzie żałowała zarówno wątroba, jak i głowa. Połączenie kaca moralnego z kacem alkoholowym...ale co tam. Czasem można.

-Obstawiam na klub z męskim striptizem. Gdy ją spotkałam rano narzekała, że będąc z Lilly nie napatrzyła się na męskie mięsko… za bardzo. I że musiała pilnować Lilly, by ta nie zbliżyła się po pijaku za bardzo do kolesi w klubie. Biedny… Gregory… Lilly ma problemy z wiernością… zwłaszcza, gdy pije za dużo. Ale za słodkie usta...- speszyła się nagle JC zdając sobie sprawę, że wypaplała za dużo.

-I jak tyje to idzie jej w cycki - dorzuciła swoje dwa grosze, unosząc oczy ku górze z miną cierpiętnika. - Trochę...mi żal Gregorego. Pobawi się nim i przeskoczy na następny kwiatek, znasz młodą. Stateczność jest jej obca...tylko wiesz. To moja kuzynka, mam na nią kablować? Niech sami rozwiążą swoje problemy, o ile takie się napatoczą.

-Aiko wspomniała o jakiejś dziesiątce… i że proponowałaś dzielenie się nim, jak Lilly sobie odpuści.- wymruczała JC czerwieniąc się coraz bardziej.-Wybacz, że o tym wspominam.
Skończyła jeść i spytała.-To co zrobimy, zanim Lilly… zanim wpadnie Aiko, bo chyba nie będziemy przeszkadzać Lilly i Gregoremu w ich rozmowie, prawda?

- Nie ma sprawy, tak wyszło z rozmowy dzis rano. Miałam wybitnie wisielczy humor, chociaż jak się tak człowiek dłużęj zastanowi, ehhhh. Nieważne - odłożyła sztućce na talerz i obejrzała krytycznie widoczną nad stolem górną połowę ciała brunetki -Skoro mamy trochę czasu, to trzeba się przygotować do wyjścia. Myślę...że dwie godziny wystarczą. - zakończyła z wyraźnym zamyśleniem.

Ciągnąc sąsiadkę do pokoju myślała czy wyjście we trzy na pewno jest dobrym pomysłem. To, co stało się z Jeffem bardzo dobitnie świadczyło o niecodzienności sytuacji. Miała udawać, że nie ma tematu? Z drugiej strony...naprawdę przyda się jej wyluzować, a klub to zawsze klub.
Ogarnęła siebie, pomogła JC z włosami i makijażem. Znalazła też dla niej odpowiednią warstwę wierzchnią. W połowie przygotować wrócili Lilly i Gregory, ale zajrzeli tylko na chwilę i zaraz zajęli się rozpakowywaniem przywiezionych bambetli.

Tara nie wiedziała co rozbawiło ją bardziej po wyjściu z pokoju: to, że czekająca w korytarzu Japonka również przypominała ekskluzywną prostytutkę i pasowała do nich jak ulał, niedowierzanie na twarzy Lilly, czy mina Gregorego, gdy z JC za rękę przeparadowały w stronę wyjścia.
- To się źle skończy - szepnęła pod nosem.
Akurat co do tego miała dziwną pewność...
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline