Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2015, 12:45   #20
Nimsarn
 
Nimsarn's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znany
Kubek odbił się od ściany i z głuchym łoskotem potoczył między ławy.
Słysząc głos orka dziewczyna pewnie chwyciła go za rękę i z cichym „chodź!" pociągnęła wybiegając z sali.
- Aaaagrrrrrrr!!! Zabiję!!! - wrzasnął w za nimi czerwony na twarzy wyspiarz i z rozmachem wyszarpnąwszy nóż natarł w kierunku Szarra. Spoczywający do tej pory na kolanach wąsacza miecz potoczył się z brzękiem po podłodze. Płowowłosa dziewczyna i siwiejący wąsacz rzucili się powstrzymać furiata. Ten jednak nic sobie z tego nie robiąc przy wtórze tępego buczenia odsuwanych mebli parł dalej powoli do przodu. W końcu nie mogąc widać w inny sposób powstrzymać brodacza dziewczyna gwałtownie przywarła do jego ust
- Aj! - zapiszczał i jak oparzony odskoczył. Dysząc z wysiłku chwilę mierzyli się wzrokiem. Potem nagle rzuciwszy się ku sobie zwarli się w długo tłumionym pocałunku. Upuszczony nóż brzdęknął o podłogę. Siwowłosy wąsacz z głośnym uff opadł na ławę, a z obojętnością przyglądający się do tej pory rozrywającej się przed nim scenie czarno odziany jegomość zaczął cichutko klaskać kochankom. Brzęknęły struny cytry i cicha ujmująca serce melodia popłynęła między krokwie.
- Co tu się kurna dzieje! - wychynęła z kuchni zaniepokojona hałasem karczmarka. Widząc jednak tulących się do siebie kochanków ciszej dodała - Aaa, to ta ździra, same przez nią kłopoty, odkąd się tu pojawiła. - rzekła ni to do siebie, ni to do opartego o ścianę Ivana.
- Co to nie jecie? - rzuciła widząc nieruszoną strawę - Zimne, nie smakuje? - zapytała z troską.
- Nie... - odrywając od pocałunku usta odpowiedział elf i rzucił kobiecie wyciągniętą z za psa monetę - Wino, słodkie i owoce do alkierza przynieście... - Potem nie odrywając oczu od Einy mocno ją przygarną i pocałował.
- ćdohC! - zaszeptał i ujmując ją w pasie poprowadził ku schodom.

Galeria tonęła w mroku - eibos im zdeiwopO... - szeptał*. Alkierz oddzielała od sali gruba kotara - ęimi ejoM..? - umeblowany był skromnie - ycbo metsej ein żuj zsizdiw,.. - ława wydawała się wygodna i taka w istocie była - yzco enkęip zsaM...- skwiercząca na stole świeczka pachniała jaśminem - ęimałk eiN... - a obciągniete jedwabiem poduszki, wiatrem - jeinśezcw ęic małaktops ein ogezcalD.... Karczmarka cicho położyła tacę na progu alkierza - oget jóbórpS... - z dołu dolatywała spokojna muzyka - ęjubórps jaD. eis ołalzor, jO... - Na dworze zerwał się wiatr - ęjusyran śoc ic aj zareT. endaŁ? ot ogezc dO... Rozkołysane gałęzie uderzały o dach gospody - ęzyrgu eiN... - zagrzmiało - mełamałK...

Podwórzec byl ciemny a powietrze pachniało chłodem, który zaraz owiał Szarra. Nie na długo jednak gdyż zaraz za progiem dziewczyna przywarła do niego palącym przez suknię ciałem. W przerwie na złapanie oddechu zaśmiała się perliście i szarpnięciem pociągnęła go za sobą. Przy ścianie karczmy stał rozprzężony wóz wagabundów, oprawszy się o niego rozsznurowała gorset. - Chodź..! - wyszeptała miękko przyciągając orka.
Wóz pachniał wodą różaną i piżmem. Było tam łóżko. Gdy tylko weszli do środka pchnęła na nie Szarra i zadarłszy suknię, śmiejąc się donośnie, szybko dosiadła - Olbrzymie...

Chwilę po tym jak elfy zniknęły na piętrze. Wyspiarz śmiejąc się w głos kazał przynieś sobie piwa. Krasnoludka zagrała skoczną melodię i karty na powrót zaczęły krążyć. Po jakimś czasie drzwiami, w których jakiś czas temu zniknął Szarr z w czerwień odzianą dziewką wszedł średniego wzrostu niepozorny mężczyzna o znacznej łysinie i podłużnej twarzy okolonej rudą brodą. Spojrzawszy na siedzącą na kolanach wyspiarza płową dziewczynę chrząknął znaczono. Ta w odpowiedzi ostentacyjnie zaczęła całować rumieniącego się brodacza.
- O, Ni... my... - chłopak chciał się widać wytłumaczyć ale dziewczyna wciąż mu przerywała. W końcu nie wytrzymała i odwróciwszy swą kształtną główkę od brody wyspiarza rezolutnie spytała
- Chcesz czegoś kochanie?
- Nie, nic - odparł łysy i po chwili rozejrzawszy się po sali zapytał - Gdzie Vonivin?
Krasnoludka przerwała grę i wskazała kciukiem na górę
- Elfkę sobie przygruchał...
- Nie ważne, - przerwał jej machnięciem ręki nowo przybyły - zbierajcie się. O świcie ruszamy!
- A już wiemy gdzie? - zapytał wąsacz.
- Tak - odparł łysy bezczelnie uśmiechając się w stronę Ivana - już tak...

--------------------------------------------------------------------------

Poranek zastał zmarnowanego długą nocą Szarra zakopanego w puchowej pościeli ukrytego w wozie łóżka. Obudziła go sposobem, o którym mażą wszyscy mężczyźni a on teraz nie mógł spojrzeć Einie w oczy. Zresztą nie tylko z tego powodu, bo nazbierał ich wiele w trakcie wspólnych rozmów z Fe. Fe to było jej imię, albo zdrobnienie jakim kazała mu się nazywać. Miała dziwnie złote tęczówki, pewnie krasnoludzka krew pomyślał. Zabrała mu dwa srebrniaki i przyrzekła że o nim nie zapomni - w co wątpił. W zamian opowiedziała mu wszystkie krążące po okolicy opowieści dotyczące znajdujących się na wzgórzu ruin. O ile sobie dobrze przypominał, jeszcze niecałą dekadę temu, nim spalił go jeden ze zbłąkanych zagonów Burgundczyków, na ich miejscu miał się wznosić się okazały dwór, w którym wedle sów miejscowych wychowywała się naturalna córka barona Zytte. Doglądana przez siostrę poznanej już karczmarki. Zresztą wedle innych plotek karczmarka miała być wcześniej kochanką barona. Ale dziewczynka nie była jej córką i ufundowana przez barona karczma miała być zaplata za jego zdradę. Mała zaginęła w trakcie pożaru co wszyscy w dolinie przyjęli ze szczerym smutkiem. Prostaczkowie mawiali ponoć że przynosiła do doliny urodzaj. Jej piastunka po najeździe zbiegła na iglicę i ponoć wciąż tam żyje jak pustelnica -miejscowa święta, do której chłopi przychodzą po poradę.
Teraz gdy ponownie stali przy ruinach, zastanawiał się jak podczas poprzedniego tu pobytu mógł nie zauważyć znikającej w klonowym zagajniku ścieżyny.

Elfka w przeciwieństwie do orka, sądząc po jego podkrążonych oczach i bladym obliczu, obudziła się bardzo odprężona; sama, wśród zaścielających podłogę alkierza jedwabnych poduszek, przykryta tuniką poznanego wczoraj elfa, na której - co jeszcze w tej chwili wywoływało jej uśmiech - znalazła parę kandyzowanych wiśni.

Ivan podobnie do orka również nie spał dobrze, choć on nie mógł się pochwalić takimi podbojami co jego białoskóry towarzysz. Niedługo po pojawieniu się łysego brodacza grajkowie - jak ich w myślach nazywał - poszli spać do wspólnej sypialni i został sam z krzątającą się po sali karczmarką. Jej zdawkowe opowieści, jakimi go karmiła z matczyną troską doglądając by przynajmniej przepiórki nie poszły na zmarnowanie, zdawały się potwierdzać opowieść orka. Poza tym że przebrzmiewała w nich uraza do siostry. W końcu spędził noc na jednej z ław głównej sali ściskając sztylety pod głową.
Teraz zaś dzwon po wschodzie słońca stal jak inni, za plecami mając spalone ruiny, wpatrywał się na wschód w stronę porastającego wapienną skarpę zagajnika.

Wyniki k20: 10, 17, 16, 19, 14, 10; k6: 3, 5, 3, 6
 

Ostatnio edytowane przez Nimsarn : 08-05-2015 o 13:21.
Nimsarn jest offline