Sytuacja z dziwnej zrobiła się bardzo mało ciekawa. Oskarżenie o morderstwo. Denerwujące, szczególnie gdy kto miał czyste ręce, ale i groźne.
Randulf jakoś nie przypominał sobie, by ostatnio kogoś zabił. Rozwalił co prawda kilka truposzy, pomógł w pozbyciu się wiedźmy, dość biernie uczestniczył w śmierci wilkołaka... Gdzie tu morderstwo?
Ciekaw był, kto przyniósł takie wieści. Czyżby ten posłaniec, który ich minął? Szkoda, że go nie zatrzymali.
Ale płakać nad rozlanym mlekiem nie warto było. Trzeba było myśleć o tym, co się dzieje dokoła i spróbować wyjść z kabały - albo siłą, albo sposobem. |