Otworzył przekrwione oczy i zmemłał w ustach poranne przekleństwo połączone z kapciem dnia wczorajszego. Półślepo wymacał niemal pustą paczkę papierosów i ledwo działającą zapalniczkę. KhalKrakowa zdążył już przywyknąć do takich poranków. W końcu od pożaru, który pochłonąć jego żonę i córkę wyglądał tak każdy jego poranek.
Jednak dzisiaj wydarzyło się coś nietypowego. Zbiegowisko przed jego domem. - Co do kur... - warknął pod nosem, szybko zakładając szlafrok, by po chwili wypaść przed dom - Co tu się wyprawia? |