Werom
Gdy mój nowy, hmm jak by nie patrzeć, przełożony spojrzał na mnie, ujrzałem potakujące kiwnięcie głową. Chwile później jeden z gnomowatych leżał z nożem między oczami. To był znak, znak do ataku. Nie miałem swojego miecza, zostawiłem go u kowala... Pozostał mi tylko łuk... Założyłem trzy strzały na raz i wycelowałem w trójkę gnomów stojących do mnie plecami. Wstrzymałem oddech i puściłem cięciwę. W ciszy było tylko słychać świst lecących strzał. |