Administrator | Lea, Leila i Couryn Couryn zasalutował (pierwszy i, miał nadzieję, ostatni raz), po czym podszedł do stołu i zabrał bagaże - swoje i obu dziewczyn.
- Do zobaczenia na pokładzie - rzucił do tych, co zostawali tu dłużej, po czym wrócił do tych, z którymi miał iść na zakupy.
Leila również zasalutowała kapitanowi, po czym z rzeczy zabranych przez maga wzięła jedynie szarfę i chustę ze złotym smokiem. Szarfę przewiesiła przez ramię, chustkę póki co zwinęła i zawiązała wokół nadgarstka. Jutro przyszykuje się lepiej do noszenia nowych barw.
- Chodźcie. - rzuciła do dziewczynek, uśmiechając się wesoło.
Elfka poszła w ślady Leili i również zawiązała chustę wokół nadgarstka i zastanawiała się przez chwilę gdzie schować te pieniędze. W końcu podeszła do swojego plecaka i wrzuciła sakiewkę do środka.
- Dziękuję Courynie - lekko się ukłoniła w podziękowaniu widząc, że mężczyzna niesie jej bagaż. - W międzyczasie moglibyśmy go od razu dać na okręt, by dłużej nam nie przeszkadzał - obejrzała się na dziewczyny, które z nimi idą - A one przy okazji obejrzą swój nowy dom! - uśmiechnęła się, gdy ujrzała ich reakcję.
- Chcesz znać moje zdanie? - spytał Couryn. Nie czekając na odpowiedź mówił dalej. - Zanim dotrzemy do portu, trafimy i na łaźnię, i na sklepy. Pierwszą część zakupów zrobimy po drodze. Podczas gdy ty dopilnujesz, by nowe załogantki się ze trzy razy wykąpały, Leila kupi dla nich podstawowe rzeczy. A potem, gdy będą czyste i lśniące, dokończymy zakupy w drodze na okręt.
Dziewczęta zawiązały chusty na głowach tak jak zobaczyły u innych z załogi, a szarfy przewiesiły tak, że ich końce zwisały po prawej stronie.
Lea zmierzyła wzrokiem Couryna, po czym westchnęła i machnęła ręką.
- Niech będzie. Tylko niech bogowie was chronią, byście wydali te pieniądze na coś więcej, niż to, co kapitan kazał kupić. - wyjęła pieniądze ze swojego plecaka i podała je Leili.
Leila niemal poczuła się urażona. Niemal.
- Spokojnie. Lubię wydawać pieniądze, ale swoje. Znam nasze rozkazy, nie martw się o to. - odpowiedziała z uśmiechem, ważąc sakiewkę w dłoni.
- Ja zaś mam swoje, by wydawać na jakieś zachcianki - dodał Couryn. - Ubierzemy dziewczęta tak, by nie przyniosły wstydu okrętowi. I żeby ich ubrania zniosły każdą pogodę - dodał. - Nie wybieramy się na bal, tylko na rejs.
- Jakby jedno wykluczało drugie… - zażartowała Leila.
- Czasami się wyklucza. Jakbyś widziała te jedwabne szmatki niektórych pasażerek. - Couryn pokręcił głową.
- Pewnie masz rację. Niektóre ubrania się nie nadają. Grunt to wiedzieć, co wybrać. A my wybierzemy najlepsze. Dasz sobie z nimi radę w łaźni? - zwróciła się jeszcze do Lei.
Couryn uśmiechnął się. Pytanie było słuszne. Niektórzy cierpieli na dziwny lęk przed wodą i mydłem.
Gdy Leila i Couryn tak rozmawiali o ubraniach, ona spojrzała na swoje szaty i podrapała się po głowie. Miała nadzieje, że nie sprawią jej jakiegoś problemu, bo w tym nawykła chodzić.
- Powinnam dać radę. - odpowiedziała i przykucnęła przy najmłodszej z nich, uśmiechając się do niej - Prawda?
- Nie boimy się wody i mydła pani bosman, tylko nie było nas stać na takie luksusy jak łaźnia
Odparła zadziornie Greta.
Leila uśmiechnęła się do Grety, która trochę przypominała jej dawne czasy.
- Świetnie. Więc korzystajcie z okazji. Bosman Lea was popilnuje. A na pewno jeszcze nie raz uda nam się skorzystać z takich luksusów. - powiedziała łagodnie.
Dziewczynki nieśmiało odpowiedziały uśmiechem na uśmiech Leili
- O, to jeszcze tylko parę kroków - powiedział Couryn, wskazując blaszany symbol, oznaczający łaźnię.
Na ulicach było mało ludzi zaś wielu zbrojnych i marynarzy, jednakże widząc wasze strojne jedwabne chusty i szarfy zostawili waszą grupkę, wyłapując ludzi bez przynależności.
- O, byłabym zapomniała - powiedziała Leila, wręczając Lei parę sztuk złota. - Na wszelki wypadek.
- Jeszcze byśmy musieli was wykupywać z rąk łaziebnych - dodał z uśmiechem Couryn. - Niedługo powinniśmy wrócić, ale gdybyście musiały na nas czekać, to się nigdzie nie ruszajcie. Najwyżej zamów dla dziewcząt jakieś słodycze. Na mój koszt - dodał.
- No dziewczyny! No to lecimy do łaźni! - powiedziała Lea, kiedy zbliżali się do budynku, po czym odwróciła się do Leili i Couryna. - Będziemy tu na was czekać. Trzy sztuki złota powinny wystarczyć, resztę z tego oddamy kapitanowi.
- Tylko nie zapomnij powiedzieć, żeby od razu spalono ich rzeczy - szepnął Couryn. - I wypytaj... może mają jakieś pamiątki, które by chciały zostawić.
Paladynka nie odpowiedziała na to. Wzięła od towarzyszki złoto i udała się wraz z dziewczynkami w stronę łaźni. Sama zachowywała się jakby żywiej niż wtedy, gdy ją poznaliście. Nie tylko bardziej energicznie, ale też “mniej sztywno”.
- Leilo! Liczę, że kupisz im odpowiednie ubrania. Wierzę w ciebie! - pomachała jej.
Dziewczyna zaśmiała się i wykonała swój dworski ukłon z kapeluszem niemal omiatającym bruk. Prawie wpadła przy tym na jakiegoś przechodnia.
- Dziękuję, Leo. Wkrótce sama ocenisz. - powiedziała wesoło. |