Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2015, 00:41   #13
Orthan
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Mimo że przejrzałem większość ksiąg i tomów znajdujących się w królewskiej bibliotece nie udało mi się znaleźć informacji na temat pierścienia. Jedyne informację jakie udało mi się zdobyć to te dotyczące historii samego Emerhill, jak i samego herbu. Nic co by było przydatne w moim śledztwie na temat właściciela znalezionego sygnetu. W końcu postanowiłem gdy już zdobyłem kilka przydatnych informacji jako punkt zaczepienia, po pytać się niezobowiązująco rzemieślników, o to czy któryś z nich nie wykonywał podobnego pierścienia. Oczywiście swoją ciekawość uzasadniałem chęcią zakupu tego pierścienia dla mojej przyjaciółki, powiedzmy że będzie to budziło małe podejrzenia. Dworzanom często zdarzały się romanse. Mimo że pytałem się u większości rzemieślników w stolicy, tylko jeden postanowił podzielić się zemną informacjami o pierścieniu. Ku mojemu zdziwieniu kazał się ze sobą spotkać po zmroku, tak jak by czegoś się obawiał. Czyżby sprawa był powiązana z królem i mogła wzbudzić podejrzenia czarnej straży, a może w grę wchodzi coś innego, to było zastanawiające. W każdym razie postanowiłem udając się do niego zachować wszelką ostrożność i dyskrecje i postarać o to by nikt niepowołany niedowidział się o tym spotkaniu.

---------------------

Gdy dotarłem na miejsce spotkania, na które umówiłem się z starszym rzemieślnikiem, szybko rozejrzałem się wokół sprawdzając czy nikt mnie nie śledzi. Następnie zapukałem do drzwi jego warsztatu, chwilę poczekałem po czym jeśli drzwi się otworzył i zobaczyłem w nich staruszka. Rzekłem do niego krótko.
-Pamięta mnie Pan, przyszedłem w sprawie pewnej błyskotki a dokładnie pierścienia, był on dość niecodzienny, miał herb królestwa. Miałem nadzieję że, będzie Pan wiedział kto taki potrafi wyrobić. I także dowiem się kilka ciekawych informacji o ich właścicielu lub właścicielach. Bo Pańska przezorność budzi moje zaciekawienie. Gdyby te pierścienie nie był powiązane z kimś kto budzi pan niepokój lub niepokój naszego nowego władcy i jego sług. Nie wybierał by Pan takiej pory na spotkanie żeby uniknąć ciekawskich oczu i uszu. Niech się Pan nie martwi dyskrecją, potrafię zadbać o to by tajemnice nie pozostał odkryte przez niepowołane osoby.
Ten zwrócił się do mnie szeptem z lekką nutą nagany w głosie.
- Ciszej! Do diaska, nie tak głośno. Stoisz na prawie że na środku ulicy. Wchodź młodzieńcze i to już! - odparł półszeptem rzemieślnik, niepewnie rozglądając się wkoło przed zamknięciem drzwi. Kiedy zaś już to zrobił, zabezpieczył je kilkoma zasuwami i zamknął na klucz, po czym wytarł czoło chusteczką.
- Po co ja się zgadzam na coś takiego… ehh...może coś do picia?
-Nie wiem Panie, mnie tu sprowadza zwykła ciekawości. Rzekłem krótko,chwilę pomyślałem.po czym od powiedziałem.
-Jeśli można to piwo lub winno, oczywiście jeśli można prosić. A i przepraszam za hałas na ulicy, starałem się być dyskretny co jak widać nie wyszło mi, powinienem bardziej uważać na obcych w tych niebezpiecznych czasach.
- Tak, tak… - odparł szybko mężczyzna na maje słowa. Po chwili ujrzałem jak wyciągnął z jednej z szafek malutką beczułkę z piwem, którą bardzo szybko odkorkował i zapełnił jej pachnącą, złocistą zawartością dwa stojące obok mnie wcześniej na stole kufle.
- No więc? Na jaki to temat chciałeś się czegoś dowiedzieć? - zapytał mnie podejrzliwie, siadając na małym stołku i maczając usta w piwnej pianie patrząc w moją stronę.
-Pamięta Pan wcześniej pytałem się o pewien pierścień drewniany? Dość interesujący gdyż posiada wygrawerowany w drewnie herb królestwa, znak dębu. Interesuję mnie to gdyż taki sam znalazłem w zamkowym chlewie. I powiedzmy że chciał bym zwrócić go właścicielowi. Co jeszcze bardziej mnie ciekawi to fakt że ten pierścień, wywołał u pan taką rekcję jak by czegoś się pan bał. Lub że tak powiedzmy obawiał się Pan właściciela lub może właścicieli pierścienia, czyż nie?
Spojrzałem na niego popijając piwem, po czym odłożyłem kufel i mówiłem dale kontynuując.
-Nie musi się Pan obawiać Gwardii naszego nowego Króla, nie pałał sympatią dla naszego nowego Króla, ani tym bardziej do czarnej straży. Bardziej interesuję mnie fakt, dlaczego właściciel tego pierścienia tak bardzo nie chcą być zauważeni przez ludzi Króla. A jak wiadomo nasz nowy król ma fobie na punkcie zdrady i spisków. Mówiąc szczerze wolałem czasy gdy rządził król Emeryk II powiedzmy że czasy był spokojne i bardziej bezpieczne dla zwykłych podanych.
Po czy chwyciłem kufel i wypiłem duży łyk trunku, czekają na odpowiedź rzemieślnika.
Widziałem jak rzemieślnik popijał ze zdenerwowaniem piwo, ledwo trzymajac kufel w drżących dłoniach.
- Ten pierścień… ponoć noszą go...cóż...zdrajcy królestwa. Ci, którzy spiskują przeciwko obecnemu królowi. N-nie wiem gdzie można ich spotkać tak na prawdę, lecz ludzie gadają że niektórzy z nich spotykają się czasami w ciemnych zaułkach miasta. M-może jeszcze ich spotkasz, jeśli wyjdziesz stąd w miarę szybko, co nie ukrywam, byłoby mi na rękę. Myślę że spotkałbyś ich koło t-tej podejrzanej gospody “Bęben Ogra”.
Spojrzałem uważnie na rzemieślnika wysłuchując jego słów, następnie krótko i rzeczowo zwróciłem się do niego.
-Niech się Pan nie martwi, nikt nie dowie się o naszej rozmowie. Ani ludzie Króla , ani spiskowcy.
Następnie dopiłem piwo, i krótkimi słowami podziękowałem mu i wyszyłem z jego domu. Zgodnie z jego słowami , szybkim krokiem skierowałem się do rzeczonej karczmy. Miałem nadzieję że coś nie co dowiem się o tych spiskowcach. Ich działalność zaciekawiła mnie, powinienem przecież coś zauważyć w końcu musieli mieć jakiś ludzi na zamku. Przed wejściem do karczmy wyjmuję z sakiewki pierścień i trzymam w dłoni tak żeby był widoczny, a także sprawdzam czy nikt mnie nie śledzi. Następnie wchodzę do karczmy i rozglądam się po niej kierując się ku szynkwasowi.
Za ladą stała wymalowana kobieta, odziana w zdecydowanie za ciasny gorset. Kiedy podszedłem bliżej, uniosła pokryte turkusowym pyłem powieki i całkiem miłym głosem zapytała czego taki młodzieniec jak ja tutaj szuka, mierząc mnie przy tym od stóp do głów.
Spojrzałem na nią po czym odparłem.
-Wina jeśli można prosić, a także czekam na kogoś. Następnie płacę monetami za kielich wina, i siadam w rogu przy pustym stole, bawiąc się pierścieniem przeżucając go między palcami.
 

Ostatnio edytowane przez Orthan : 24-05-2015 o 15:29.
Orthan jest offline