Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2015, 09:33   #21
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Lea, Couryn, Leila w Wielkich Łaźniach zwanych inaczej Domem Sune.

- Tańce! - uśmiechnął się Couryn. - Można panią prosić? - skłonił się przed Leilą.
Roześmiała się cicho. Miała ochotę od razu ruszyć na parkiet, ale mieli ze sobą trochę rzeczy, które mogłyby przeszkadzać w dobrej zabawie.
- Żebyś tylko nie żałował. Może najpierw jednak odłóżmy chociaż te toboły. No i znajdźmy Leę. - Rozejrzała się w poszukiwaniu elfki, która miała być gdzieś tutaj.
- O popatrz, tam jest - powiedział Couryn, gdy zobaczył Leę wirującą w rytm muzyki w ramionach jakiegoś przystojniaka. - Nasza Lea, oddająca się takim rozrywkom... Upadek moralności...
- Ciekawe, ile zapłaci za to towarzystwo - dodał tak cicho, że tylko Leila mogła to usłyszeć.

Leila roześmiała się ponownie, zastanawiając się, jak udało się mężczyźnie nakłonić elfkę do tańca.

- W sumie jest elfką. Elfowie ponoć kochają sztukę. Może dziedzictwo rasy wygrało z ponuractwem paladynki. - teoretyzowała, kiedy kierowali się wskazanemu stolikowi. - Poczekamy aż skończy?
- Jeśli nie ma głowy zajętej tańcem i partnerem, to nas zobaczy - odparł Couryn. - A jeśli ma głowę zajętą, to nie chciałbym jej przeszkadzać. Poza tym... jak ona przyjdzie, to sobie nie potańczymy.
- Racja. - przytaknęła Leila, pozostawiając plecak i broń przy stole i czekając aż Couryn uczyni to samo, by następnie skierować się w stronę parkietu.

Melodia nie była ważna, kroki... trochę ważniejsze. Ale tak naprawdę liczyła się tylko Leila.

- To był dobry pomysł, żeby tu przyjść - wyszeptał do ucha dziewczyny, gdy wykonali kolejne kółeczko, a żadne z nich nie wyłożyło się na parkiecie, ani też nie stratowało partnera.
- Ciekawe, jakaż to zmyślna istota zaproponowała kapitanowi, by wysłał cię z nami - powiedziała cicho z policzkiem przy jego policzku.

Na szczęście grana melodia miała w miarę spokojne tempo, więc Leila nie musiała co chwilę zerkać pod nogi.

- Zawsze będę powtarzać, ze jesteś wspaniała - odparł. - I gdyby nie tłumy ludzi dokoła, natychmiast bym ci pokazał, ile dla mnie znaczysz.

Musnęła ustami jego usta, nie dbając o to, czy ktoś - na przykład Lea - im się przygląda.

- Myślisz, że już tak dobrze mnie znasz? - odparła, uśmiechając się kącikiem ust. - Może jeszcze wyjdzie ze mnie jakiś diabeł.
- Mam zamiar cię poznawać, i poznawać, i poznawać... przez długie dni i noce.

Leila zaśmiała się cicho w odpowiedzi. Poprowadzona przez Couryna wykonała ładny obrót i ponownie przylgnęła w tańcu do niego.

- Czy poświęcisz mi, piękna pani, i następny taniec? - spytał cicho Couryn.
- Z przyjemnością następny i jeszcze kolejny. Dopóki obowiązki nie wezwą - odparła z uśmiechem.

Couryn nie odpowiedział, tylko przytulił do siebie swoją uroczą partnerkę.


Taniec się skończył, ale nim muzykanci podjęli kolejne dzieło, Couryn spojrzał z pewnym niepokojem na Leilę.

- Jeśli Lea sobie tu w najlepsze baluje - powiedział cicho - z jakimś bawidamkiem, to kto opiekuje się dziewczętami?

Dziewczyna w lot pojęła, co miał na myśli.

- Zapewne ktoś z obsługi... Mam nadzieję. - popatrzyła w stronę znajomej paladynk. - Myślisz, że ktoś mógłby... - aż pobladła na samą myśl.
- Nie myślę, ale los bywa złośliwy... A kogo powieszą na najwyższej rei, jeśli one znikną?
- Na szubienicy też będę wyglądać ładnie... - Cała ochota na dalszy taniec przeszła jej momentalnie.

Wtedy w drzwiach sali stanęły odmienione siostry Golddragon. Tam zatrzymał je napuszony kelner.

- Nie wiem, czym zasłużyliśmy, ale Tymora czuwa nad nami... Dzięki ci, Uśmiechnięta Pani. -szepnęła z wyraźną ulgą.
- Chodźmy po nie - zaproponował Cauryn, odczuwający podobną ulgę - zanim się wedrą na salę, zwalając po drodze z nóg tego fagasa.

Podał ramię dziewczynie.

Co dziwnego dziewczynki stały spokojnie przy wejściu. Dopiero kąpiel wydobyła ognistorudy kolor ich włosów, łagodnie spływających falami na ramiona. Fryzjer wyciął to co trzeba było skołtunione włosy, czyli same końce włosów. Kąpiel też wydobyła mleczny kolor skór, lekko tylko opaloną, o twarzyczkach usiana piegami. Co dziwnego dziewczęta patrzyły wesoło na podchodzących swymi zielonymi oczami.

- Trzeba je dobrze pilnować, dopóki nie trafią na okręt
- szepnął Couryn. Był pewien, że niejeden burdel kupiłby je na wagę złota.

Leila przytaknęła, stając przed siostrami.

- W końcu są pod naszą opieką - odszepnęła, po czym zwróciła się do dziewcząt. - Jak nastroje?
- Dziękuję pani bosman. Ładne ubrania, te na chłodniejsze i te na cieplejsze dni. - powiedziała Greta wyciągając z worka żeglarskiego stanik.
- Ten na upały też ładny, lecz czemu w innym kolorze, a pani bosman ten satyr przy wejściu nie chciał nam oddać naszych noży marynarskich.

Couryn zagryzł wargi, by nie parsknąć śmiechem. Leila za to nie zdołała się pohamować i roześmiała się serdecznie.

- Zaraz zajmiemy się waszymi nożami. Jestem pewna, że bosman Lea załatwiła wszystko jak trzeba. - powiedziała, gdy już złapała oddech. - A to jest biustonosz. Zakłada się go pod koszulę. Lada moment staniecie się wyrośniętymi pannami i będziecie potrzebować. - zdecydowanie nie miała doświadczenia w rozmowie z dziećmi - Może pokażę wam, jak się je nosi. Tylko nie tu! - dodała szybko.

- Mam ci towarzyszyć? - spytał uprzejmie Couryn, który z chęcią zobaczyłby Leilę w roli nauczycielki.
- Bosmanie Telstaer... - powiedziała surowo, ale w jej oczach tańczyły iskierki rozbawienia.
- Kapitan kazał mi się wami opiekować - odparł ze śmiertelną powagą Couryn.
- Bielizna nas nie zabije. Za to głód prędzej. Czy mógłbyś...? My zaraz wrócimy.

Couryn pokręcił głową.

- Nie tutaj - powiedział. - Znajdziemy inne miejsce. Jak tylko uporasz się z tą lekcją.
- W porządku. Zgarnij po drodze bosman Leę. - Uśmiechnęła się, zerkając ku elfce.
- Jest tu jakaś przebieralnia, z której możemy skorzystać? - zwróciła się do napuszonego kelnera.
-Łazienka i buduar dla kobiet po prawej - dyskretnie wskazał kelner dłonią na jedne z drzwi, znajdujących się tuż przy drzwiach wejściowych.
- Dziękuję. - skinęła mu z uroczym uśmiechem i zwróciła się do rudzielców - Chodźcie, moje panny.

Prowadząc je ku buduarowi rzuciła Courynowi przez ramię spojrzenie, które mogłoby mówić "Ratunku!". Nie wiedziała jeszcze, jak trudne zadanie ją czeka. I tak lepiej, że trafiło na nią, niż na Leę...

Couryn odprowadził wzrokiem całą czwórkę, a potem, zamiast iść po Leę, usiadł przy stole. Nie wiedział, jak długo potrwają lekcje w wykonaniu cioci Leili, nie chciał więc niepotrzebnie psuć elfce zabawy.




Cała czwórka znalazła się za drzwiami. Pomieszczenie było nieduże, a tym, co przykuwało uwagę w pierwszej kolejności, były wysokie lustra, które pozwalały obejrzeć się ze wszystkich stron. Dziewczęta Golddragon wydawały się nieco skonfundowane całą sytuacją. Nie mniej zresztą niż sama Leila, która nie bardzo wiedziała, od czego zacząć... Poza lustrami były tu zgrabne toaletki i wygodne ławy oraz parawany zapewniające odrobinę prywatności na wypadek większego tłoku. Na szczęście nikogo więcej nie zastały.

- Siadajcie - poleciła Leila trzem rudzielcom, wskazując jedną z ław.
- Biustonosze. Wiecie jak wygląda dorosła kobieta - stwierdziła bardziej, niż zapytała, a trzy rude główki skinęły jak na zawołanie.
- No więc każda kobieta ma... Mniejsze lub większe, ale ma... Piersi. - Leila demonstracyjnie złapała się za biust. Trzy rude główki przechyliły się na bok - trudno powiedzieć, czy z politowaniem, czy z zainteresowaniem.

- A po co? - wypaliła najmłodsza z dziewczynek.

~ "Żeby mężczyzna miał się czym bawić" ~ pomyślała pani bosman, ale na głos powiedziała:

- Bo kobiety zostają matkami i dzięki piersiom mogą karmić dzieci. - Nim padły kolejne dziwne pytania, Leila kontynuowała - No więc, aby było wygodniej, pod ubranie zakładamy biustonosze.

Co powiedziawszy, rozpięła kamizelkę, rozsznurowała koszulę i pokazała dziewczynkom, o co jej chodziło.

- Pani bosman ma duże... Ja mam tylko takie! - odezwała się Greta, również podnosząc koszulkę.
- Spokojnie, jeszcze urosną.
- Ale to musi być niewygodne... - wymamrotała Elza.

Leila zaśmiała się cicho.

- Da się przyzwyczaić. Dlatego możecie zacząć od zaraz. Wybrałam dla was zwykłe przepaski, żebyście mogły czuć się bardziej kobieco. - sama nie wierzyła, że mówi takie głupoty, no ale lepiej tu niż na statku.
- Zakładać, raz, raz. - klasnęła w dłonie z uśmiechem.


Pod czujnym okiem cioci Leili Greta i Elza ubrały się, jak kazała. Jedynie Ann wymagała odrobiny pomocy. Po chwili cała trójka siedziała w "pełnym rynsztunku" jak na młode damy przystało.

- W porządku. Nim stąd wyjdziemy... Macie jeszcze jakieś pytania w temacie, no wiecie, damskim... Damsko-męskim - zapytała, patrząc po nich uważnie.
- Pani bosman... - zaczęła nieśmiało Ann - A czemu właściwie mężczyźni chcą dupcyć...?

Na chwilę zapadła niezręczna siła, w czasie której trzy pary oczu spoglądały wyczekująco na Leilę.

~ "Bo lubią? Bo to przyjemne?" ~ przebiegało jej w panice przez głowę ~ "Nie mogę im tak powiedzieć!" ~

Ostatecznie dała im jedyną błyskotliwą odpowiedź, jaka przyszła jej na myśl:

- Najlepiej zapytajcie bosmana Couryna...




Chwilę później całe towarzystwo znalazło się na powrót w balowej sali. Leila i dziewczynki podeszły do oczekującego na nie maga. Jego partnerka wyraźnie unikała jego spojrzenia, ale widział, jak powstrzymuje się od tłumionego śmiechu.

Couryn, który wstał na ich widok, zmierzył ją podejrzliwym spojrzeniem.

- Zaraz pójdę po Leę - powiedział.
- Panie bosman, bo my mamy pytanie
- przeszkodziła mu Greta, która przejęła inicjatywę za najmłodszą siostrę.
- To ja pójdę po Leę - powiedziała Leila i przechodząc obok Couryna, klepnęła go delikatnie w ramię.

- Słucham was - powiedział Couryn, nie okazując zaniepokojenia, jakie go ogarnęło na skutek szybkiego odwrotu Leili.

Greta bez owijania w bawełnę wypaliła:

- Dlaczego mężczyźni chcą dupcyć?

Trzy pary oczu wbiły w niego zaintrygowane spojrzenia, a gdzieś z tyłu rozległ się śmiech Leili.

~"Zabiję cię, ty potworze."~ pomyślał Couryn.

- Chyba jeszcze jesteście za młode, na... dupcenie - powiedział Couryn.
- Nie będziemy wiedziały czego się wystrzegać bosmanie, bo wszyscy mówią o dupczeniu, ale nie wiemy o co z nim chodzi. Czy każdy mężczyzna, który dziwnie się zachowuje chce nas wydupcyć? - zapytała Greta przekrzywiwszy głowę.

~"Ty małpo zielona... Nie wiesz, jak to się robi?"~ pomyślał Couryn pod adresem Leili. ~"Może tak je zaprosimy na mały pokaz, z naszym udziałem..."~

- Jeśli bosman Leila się zgodzi, to wam pokażemy
- zaproponował Couryn. - Bo do pełnego wyjaśnienia sprawy byłaby potrzebna i ona.
- Czyli nie jest to złe, skoro chcecie to robić ze sobą pnie bosmanie? Czy to dlatego, że jesteśmy jeszcze dziewczynkami? - zapytała Ann spuszczając oczy.
- Jesteście jeszcze za małe - odparł Couryn - więc to jest złe.
-A kiedy będziemy wystarczająco wysokie? - Elza wpatrzyła się swoimi zielonymi oczami w bosmana

~"Jak będziesz mieć taki biust, jak bosman Leila"~ pomyślał Couryn.

- Jeszcze parę lat - odparł. - W twoim przypadku - dodał, spoglądając na Gretę. - Wy musicie poczekać trochę dłużej, skoro jesteście młodsze. Osobiście bym proponował, żebyście się nie spieszyły. No a jeśli będziecie chciały się dowiedzieć, na czym polega dupcenie, to bosman Leila... Nie, chyba jednak bosman Lea zrobi to najlepiej. Tylko w żadnym wypadku nie idźcie z tym pytaniem do pana kapitana. Bosman Lea wie wszystko na ten temat.
-To my się zapytamy obu pań bosman, bo teraz to już całkiem nie rozumiemy o co z tym dupceniem chodzi? - odparła Greta
- A dlaczego do mnie przyszłyście? - spytał Couryn.
- No bo bosman Leila powiedziała, że ty najlepiej wiesz dlaczego mężczyźni chcą dupcyć!
- To całkiem inne pytanie - odparł Couryn, zadowolony, że nie musi wyjaśniać technicznej sprawy stosunków damsko-męskich. - Czasami dlatego, że chcą mieć dzieci. A czasami dlatego, że to lubią.
- Ale też nie wiemy co to jest to całe dupcenie. Czyli to jest przyjemne? Tak jakby zjeść ciastko, lubię ciastka. - odparła Elza.
- Dla panów z pewnością - odparł Couryn.
- To czemu nie możemy? - zapytała cicho któraś z dziewcząt.
- Jest dobre dupcenie, i jest złe - odparł Couryn. - Ale wy jesteście za małe, żeby dupcenie sprawiło wam przyjemność. Dlatego byłoby to złe. Dla dzieci zawsze jest złe. Bez względu na to, kto by się chciał z wami dupcyć.
- Zapytamy jednak pań bosman, bo raz złe, raz dobre jest dupcenie. Jak ciastka a ja lubię też ciastka. - odrzekła z zaciętą minką Ann.
- Musicie być duże, żeby było dobre - powiedział raz jeszcze Couryn. - Dupcenia byś nie polubiła. Pani bosman powie ci to samo.

Ann poszła do Leili, za nią poleciała jej pilnować Elza.

- Mogę odejść panie bosmanie przypilnować ich? - zapytał Greta.
- Idź. Może twoja ciekawość zostanie zaspokojona.

Nim ruszyła za siostrami Greta rozciągnęła palcami, w kolanach, bufiaste spodnie żeglarskie i o dziwo dygnęła.
Potem pospieszyła odszukać siostry i bosman Leilę.
Szybko je odnalazła je niedaleko, gdzie chaotycznie zasypywały pytaniami bosman Leilę.

- Spokój, pani bosman jak to jest w końcu z tym dupczeniem, dlaczego nam nie wolno choć niby jest przyjemne jak jedzenie ciastek? Po co w ogóle się ludzie dupczą? Bo ten stary satyr przy wejściu mówił o jakiejś rozkoszy? Najważniejsze po co ono jest?? - zadała pytanie, wprawiając w nielichą konsternację gości siedzących przy stolikach nieopodal.

Leila spojrzała na dziewczynki, na gości dookoła, a potem trochę dalej, w stronę Couryna, który rozłożył bezradnie ręce.. Zmrużyła lekko oczy. Początkowo chciała mu wynagrodzić zesłane męki, ale uznała, że chyba jednak musi wymyślić karę.
Greta się lękliwie cofnęła się widząc zmrużone oczy Leili, ale potem zatrzymała się i sprężyła w sobie.
Na ustach dziewczyny szybko pojawił się uśmiech.

- Dobra, powiem wam wszystko, co wiem. - powiodła jeszcze raz wzrokiem po gościach, wzruszając lekko ramionami.
Greta widząc uśmiech Leili odpowiedziała na niego nieśmiałym uśmiechem i się odprężyła.

- Siądźmy. Bo niezłe widowisko z nas. - wzięła Ann za rękę i zaprowadziła do pobliskiego stolika. Elza i Greta podreptały za nimi.

- Po kolei więc, tylko proszę mi nie przerywać. Pytania będą potem... - przestrzegła. - Dupczenie to tylko jedno z określeń używanych do nazwania tej czynności. Wszystko wywodzi się od tego, że gdy mężczyzna i kobieta bardzo się lubią, mogą również się pokochać. - zaczęła ostrożnie.
- A gdy dwoje ludzi się kocha i chce razem spędzać każdy dzień, okazują to sobie poprzez miłość fizyczną. Nazywamy to seksem. - Całej siły woli Leila potrzebowała, by nie spojrzeć ku Courynowi.

Greta i Elza wymieniły niepewne spojrzenia, a Ann niepomna na początkowy przykaz zapytała ze zniecierpliwieniem:

- No to co t...
- Ciii - przerwała jej Leila, mierzwiąc jej włosy - Powiedziałam, że powiem, co wiem. - dodała z łagodnym uśmiechem.
- Taki seks, seks dwojga kochających się ludzi jest piękny i przyjemny dla nich - kontynuowała, czując, jak zbliżają się schody. - W trakcie seksu ludzie całują się, przytulają, dotykają, zazwyczaj bez ubrań i... i... Hm. Wiecie, jak zbudowani są chłopcy i czym różnią się od dziewczynek?

Po chwili namysłu cala trójka pokiwała powoli głowami. Leila wbiła na moment spojrzenie w Ann, by upewnić się, że ta na pewno również jest z tym zaznajomiona.

- Na pewno?


Ann z zaciętą minką pokiwała raz jeszcze, odwzajemniając spojrzenie pani bosman.

- Świetnie.
- Leila uśmiechnęła się - Jak więc wiecie, chłopcy i dziewczynki różnią się przede wszystkim tym, co mają między nogami. - Umilkła na chwilę, próbując przypomnieć sobie, jak jej to tłumaczono.
- Wiecie, jak to się nazywa?

Tym razem skinęła tylko Greta.

- Powiedz - poleciła jej Leila.

Dziewczynka zdecydowanie, ale w miarę cichym tonem odparła:

- Siusiaki i dziurki?
- Cipki - poprawiła ją Elza nieco wystraszonym głosem.
- To jest to samo - automatycznie powiedziała Leila - Jest wiele nazw. Na pewno niejedną jeszcze poznacie. Zazwyczaj mówimy penis lub miecz na siusiaka i pochwa na cipkę.

Pani bosman nie czuła się dobrze w tej roli, ale starała się trzymać fason.

- Zatem w trakcie seksu męski penis wsuwa się do damskiej cipki. Wtedy jest przyjemnie. Ale tylko gdy robi się to z odpowiednią osobą, tak? Czasem z takiego seksu właśnie biorą się dzieci, które zawsze powinny brać się tylko z miłości.

Leila zamarła ledwie wypowiedziała ostatnie zdanie... Poczuła się, jakby nagle sala zaczęła bardzo szybko wirować dookoła niej. Przed oczami wyobraźni przemknął jej obraz Couryna w łaźni i wspomnienie romantycznego uniesienia. Przez chwilę nie mogła złapać tchu. Spojrzała w kierunku Telstaera z prawdziwym przerażeniem w oczach.

- Pani bosman, wszystko dobrze?
- dotarł do niej głos Grety jakby z bardzo, bardzo daleka.

Leila z wysiłkiem przywołała się do porządku.

- T... Tak... Wybaczcie. - Odetchnęła głęboko. - Zakręciło mi się w głowie. Z głodu. - skłamała.
- Podsumowując... Wszystko jest w porządku, gdy obie strony seksu chcą. - próbowała zmusić myśli do powrotu na odpowiednie tory - Niestety nie zawsze tak jest. - Spojrzała po dziewczynkach z niejakim smutkiem.
- Czasem mężczyzna ma ochotę ot tak po prostu gdzieś penisa wsadzić. - Powiedziała im dobitnie. - Nie patrzy wtedy, czy dziewczyna jest dorosła, czy go lubi, czy chce seksu z nim. Po prostu sobie bierze. A wtedy jest to przyjemne tylko dla niego. Dziewczynę często boli... - pokręciła lekko głową - To nazywamy dupceniem. I tego macie się wystrzegać. O tym mówił kapitan. Bo jak ktoś wam między nogi włoży takiego dużego... - rozsunęła dłonie na odległość jakiejś stopy.
- To trzeba mu uciąć! - wyrwało się Grecie.
- Na przykład. - Leila uśmiechnęła się lekko - Nie dajemy się więc dupcyć obcym facetom, tak? Znajomym też, jeśli nie mamy na to ochoty, jasne? - Popatrzyła po nich.

Dziewczęta pokiwały głowami.

-[i] Ale mężczyźni mają mniejsze siusiaki. Znacznie mniejsze o trochę więcej niż na palec długie, sama widziałam.[i] - Pokazała Ann.
- Tak i jak poznać, że się już jest dorosłą?- zapytała zamyślona Greta.
- Mają i mniejsze, i większe, Ann. A gdy chcą seksu rosną i robią się dużo większe - Leila przyłożyła dłoń do skroni, bo zaczynała już boleć ją głowa.

Wtem Lea podeszła do waszego stolika i położyła na nim trzy noże. Zerknęła najpierw na produkującą się Leilę, a następnie na jakże dociekliwe dziewczynki. Westchęła ciężko i machnęła ręką słysząc prowadzoną przez wspomnianą czwórkę rozmowę. Oparła ręce na biordach.

- Ładne przedstawienie tu urządziłyście. Żeby sprawić, że cała sala się nas was patrzy, to trzeba mieć talent. - powiedziała żartem elfka. - Skoro załatwiliśmy to, co mieliśmy do załatwienia, to udajmy się na okręt. Choć w międzyczasie sama chciałabym jeszcze załatwić kilka spraw... - spojrzała na chwilę gdzieś w bliżej nieokreśony punkt na ścianie, gdy się zastanawiała - A tą... Hm... Lekcję... Skończycie później. - dodała na koniec.

Leila uśmiechnęła się z wdzięcznością do Lei.

- Jeszcze dokończyć trzeba zakupy - powiedziała słabym głosem, wstając od stołu.

Dziewczęta przypasały noże.

- Ja już wiem dlaczego tego nie powinnyśmy robić domyśliłam się. Widziałam jak robiły to koty a potem kotka miała młode. To źle gdy dzieci rodzą dzieci, pani bosman. Tylko nie wiem kiedy dziewczynka jest już dorosła - odparła Greta niezrażona uwagami Lei.
- Wiem jak mi było trudno nas utrzymać przy życiu. - powiedziała głuchym głosem.

Lea uniosła brew na słowa Grety. Miała nadzieję, że ukróci tą rozmowę w tym momencie.

- W zasadzie to ludzkie dzieci osiągają pełnoletność w wieku piętnastu lat, nie jest to jednak próg dorosłości - mówiła spokojnym tonem, acz lekko skonsternowana - [i]Co kraj, to inne prawo w tej sprawie. Ja uważam, że ten wiek powinien przypaść na jakieś dwadzieścia lat, ale to tylko moje zdanie, bo żyję trochę dłużej. Natomiast co do dzieci...[i] - Na chwilę zawiesiła głos - To zależy. Jeśli dzieci rodzą się z miłości, to jest dobrze. Jednak mogą być też inne przyczyny.

- Leilo, wszystko w porządku? - zapytała się trochę zaniepokojona słabym głosem towarzyszki.

- Widzicie - Leila zwróciła się do dziewczynek, nie reagując na pytanie elfki. - Pani bosman też wie wszystko. Jak ktoś będzie chciał was dupczyć - dodała ciszej - to możecie się zwrócić do niej.




Nie wiadomo czy sprawił to zimny ton głosu Lei, jedyne co jest pewne to, iż nim ktokolwiek zdołał zareagować, leżała ona przewrócona przez Gretę. Dziewczynka siedziała okrakiem na paladynce przystawiając do jej oka sztylet, drugą zaś lekko trzymając Leę za gardło. Lea spostrzegła, iż jest to jej własny sztylet, który tak wiele razy ostrzyła. Mimo, że ciałem dziewczynki wstrząsał szloch, to sztylet pewnie i nieruchomo tkwił w jej dłoni. Łzy kapały na twarz Lei, gdy Greta, rwącym się od szlochu głosem mówiła.

-Nie chcę już... Nie wiesz jak to jest... Nie rozumiesz... Nie potrafisz zrozumieć... Nie chcesz zrozumieć... Nie wiesz, jak to jest uciekać przed każdym dziwnie zachowującym się mężczyzną... Nie wiesz jak to jest być niechcianym... Przepędzanym... Głodnym... Nie wiesz jak to być bezradnym... Piękna, uśmiechnięta, zimna... Nie wiesz.. Nie chcesz wiedzieć... Nie potrafisz zrozumieć... Bezradnym... Nie potrafiącym pomóc sobie... Siostrom... Nigdy taka nie byłaś… Zawsze kochana... Nie chcesz... Nie umiesz... Nigdy nie zrozumiesz... Nie wiesz co to głód skręcający tak brzuch, że wymiotuje się choć nie ma czym... Nie wiesz co to bezradność… Nie wiesz jak to jest, gdy widzi się jak Elzie puchnie brzuch, a wiesz, że to z głodu a nie z przejedzenia... Nie wiesz jak to jest tulić płaczącą z głodu Ann. Nie móc nic na to poradzić... Potrafisz tylko oceniać... Więcej miłości niósł policzek wymierzony przez kapitana, niż twój zimny, uprzejmy uśmiech... Oznaczał on jego troskę... Twój uśmiech nic nie znaczy... Nie potrafisz zrozumieć, jak to jest przeciskać się kanałem wśród gówna, ścierwa a nawet ciał... By zarobić parę miedziaków.. by nie być bezradnym... Mając nadzieje tylko w nikłym słonecznym świetle wpadającym przez kraty ściekowe... Nadzieję w Lathanderze, odnowicielu Panu Poranka... Nie wiesz... Dla ciebie to puste słowa... Zimna... Nie rozumiesz... Nie chcesz poznawać... Oceniasz... Nie chce już... Nie będę... Nie będę bezradna!


Ostatnie zdanie Greta wykrzyczała. W tym czasie wokół nich zbierali się goście, przybiegł nawet Witający. Nikt jednak nie ruszył się nawet, by nie spowodować zabicia cząstki piękna, która tkwiła w Lei. Elza i Ann płakały wtulone w siebie i obejmując nogi Leili

Wtedy to włosy Grety rozwiały się, jakby targane silnym wiatrem, zielone oczy zajaśniały blaskiem. Lea była pewna, że poznałaby... Lecz blask zielonych oczu był zbyt silny. Istniały dla niej tylko te oczy i głos. Mimo, że oczy jarzyły się blaskiem, łzy nadal leciały z oczu Grety. Poważnym, smutnym głosem dojrzałej kobiety przemówiła.

- Leo Dawnbringer, paladynie Lathandera. Zawiodłaś już na początku swej drogi. Nie sprostałaś nawet tak małej próbie. Opieka, danie nadziei tym dziewczynkom przerosło cię.

Avatar Sune jednym ruchem lewej dłoni, zerwał z szyi dziewczyny srebrny symbol Lathandera. Goście poczęli padać na kolana i modlić się, lecz większość tylko z radością wpatrywała się w Gretę, będącą w tej chwili awatarem Ognistowłosej Pani.

- Nie jesteś godna by nosić ten symbol.

Cisnęła nim w najbliższą marmurową kolumnę, w którą się wbił do połowy.

- Aster, piękny kwiat w którym nie ma dumy. Dający radość swym pięknem i nadzieję wzrastając.

[MEDIA]http://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/cd/e2/aa/cde2aa15369c79a64a442d41e1c94f13.jpg[/MEDIA]

Do dłoni Grety powoli lewitował pierścień Lei. Awatar chwilę przyglądał się jaśniejącym wzrokiem pierścieniowi. Potem cisnęła go w kolumnę koło amuletu.

- Nie jesteś godna. Leo Dawnbringer. Twe serce owiał dech Auril, ratuj się, nim całkiem przestaniesz miłować. Nowa droga otwiera się przed tobą. Wybierz dobrze.

Wbity z ogromna siłą, tuż koło głowy sztylet, uciął jeden pukiel włosów Lei.

Greta zsunęła się z dziewczyny, szlochając zwinęła koło niej w kłębek.

W miejscu gdzie do tej pory siedziała Greta, będąca przez chwilę awatarem Sune, powoli wirował prosty drewniany amulet zawieszony na zwykłym rzemyku, przedstawiający twarz kobiety z rozwianymi ogniście rudymi włosami.

Wszystko wydarzyło się tak szybko, że Leila zupełnie nie zdążyła zareagować. Gdy już mogła zrobić cokolwiek - nie była w stanie, zatrzymana przez płaczące dziewczynki, uczepione jej nóg. Przyklęknęła odruchowo, przytulając je mocno do siebie i gładząc po rudych główkach. Bez słowa i bez dalszego ruchu wpatrywała się w manifestację potęgi Sune.

Couryn z szeroko otwartymi oczyma wpatrywał się w zachodzące sceny.

Od początku sądził, że Lea jest nieco... sztywna, ale nigdy nie sądziłby, że będzie świadkiem takiego zdarzenia. Manifestacja Sune... Gwałtownie zaczął się zastanawiać, czy on sam w jakiś sposób nie naraził się bogini.

No i zdecydowanie wolał nic nie mówić. Nie komentować.

Goście zszokowani, rozradowani stali niezdolni do ruchu. Greta, nadal bez ruchu, szlochała, zwinięta w kłębek u boku Lei. Amulet lewitując, obracał się z wolna.

~ A więc zawiodłam... Ale kiedy?

Nastała noc.

Wypełniona śpiewami i hymnami pochwalnymi do Lathandera przeszłość nagle miała stać się kłamstwem?

Dlaczego tyle ludzi wierzy, że nadejdzie kolejny świt, chociaż żyją w skrajnej biedzie, a nawet nędzy?

Mój mentor wybrał źle. Jego śmierć pójdzie na marne.

Auril... Dobrze wiem kim jest. Wiem też, kim jest Sune. Obie wyciągają swą dłoń w moją stronę, lecz mogę przyjąć albo jedną z nich, albo znaleźć własną przyszłość.

...

...

......

Nie wiem.

Jeśli zawiodłam raz, to mogę zawieść też drugi raz. A wtedy tej szansy już nie dostanę.

W tym momencie straciłam cel w życiu.

Czterysta kolejnych lat bez celu? Dość... Porażająca perspektywa.

Będę musiała znaleźć cel. Odpokutować swe występki.

...

Zaraz, o czym ja myślę?

Chyba zgłupiałam.

Choć zawiodłam, to mogę odpokutować swe winy i przyjąć to, co sama sobie zgotowałam.

To będzie ciężkie. Jednak nie zawiodę swego mentora. Nie znowu. Jednak... Nie mogę się już zwać Dawnbringer. Od dziś jestem po prostu Lea. I jeśli jest takie moje przeznaczenie, to przyjmę je. A jeśli znów zawiodę, to udam się na wygnanie do Doliny Lodowego Wichru." ~



Łatwo było dostrzec, że w Lei toczył się wewnętrzny bój. Leżąc tak, jak od momentu, gdy zsunęła się z niej Greta, wpatrywała się pustymi oczami w święty symbol Sune. Z jej oczu spłynęły łzy, które szybko przetarła wierzchem dłoni. Usiadła. Nie zwracała uwagi na swoje otoczenie. Wzięła do rąk rzemyk z symbolem Ognistowłosej i spojrzała na skuloną tuż przy niej Gretę. Ciężko jej było otworzyć usta, by cokolwiek do niej powiedzieć, jednak wykrztusiła z siebie słowa.

- Greto, ja... Przepraszam. Nawaliłam. Jaa... - wpatrzyła się w spoglądające na nią zapłakane oczy najstarszej z trzech sióstr - Przejrzałam na oczy. Pozwoliłam, by w mym sercu zapadł mrok. I to ty zostałaś zraniona. Przepraszam. - otarła łzy Grety i przytuliła ją.


Policzki Lei były mokre od łez, a w swej lewej dłoni ściskała rzemyk, na którym był zawieszony amulet przedstawiający Sune.


Greta objęła skruszoną, klęczącą Leę, wtulona w nią płakała, lecz widać było, iż rozpaczliwy z początku płacz powoli zamierał. Elza puściła Leile i podeszła objąć siostrę. Za nią przecierająca zapłakane oczy ruszyła Ann. Uśmiechnęła się nieśmiało do Lei nim zapytała.

- Teraz już będzie dobrze, pani bosman?


- Tak, teraz będzie dobrze. Przepraszam Ann. - powiedziała, nim przytuliła i ją. - Póki jesteśmy poza okrętem, to mów mi po prostu Lea. - puściła ją po krótkiej chwili i uśmiechnęła się do niej serdecznie.. Następnie spojrzała na pozostałe siostry Golddragon - I wy tak do mnie mówcie. I dziękuję waszej trójce za to, że w mym życiu nastał kolejny dzień, bo tak się stało dzięki wam. Nie wiem ile czasu byłabym jeszcze ślepa, gdyby to nie nastąpiło. - Lea otarła łzy i wstała na widok zbliżającego się mężczyzny, który witał ją w łaźniach.


Leila przypatrywała się całej scenie z niejakim wzruszeniem. Wstała z podłogi, gdy dziewczynki poszły do Lei. Poczuła nagle ramię obejmujące ją w pasie. Couryn ucałował ją w skroń i przytulił. Wspólnie w milczeniu obserwowali rozwój sytuacji


Do Lei i dziewcząt podszedł też Witający.

-Bennon, Główny Kapłan Ognistowłosej Pani. Witaj Pani Leo w dniu Twych Narodzin. Będziesz tu zawsze mile widziana. Na górze mamy prywatne pokoje dla naszych paladynów i kapłanów. Możesz zawsze, gdy przybędziesz do stolicy w nich się zatrzymać. Wielkie Łaźnie są też świątynią Sune. Możesz korzystać bez ograniczeń z kaplic, biblioteki, laboratoriów, łaźni bezpłatnie oraz z umiarem z naszych kuchni. - przy tych słowach serdecznie się uśmiechnął.

- Siostry ucałowane przez Sune i ty, Wyróżniona, też jesteście tu mile widzianym i oczekiwanym gościem, nikt nie weźmie od Was żadnej zapłaty. - po tych słowach ukłonił się głęboko Grecie, w jego oczach zaś widać było tęsknotę. Dziewczynka już nie reagowała na jego widok nerwowo, a nawet lekko się uśmiechała.


W podłodze tkwił sztylet Lei. Kosmyk włosów uciętych przez niego był ogniście rudy. Również na głowie Lei, wokół miejsca wycięcia kosmyka, włosy przybrały ognistorudy kolor. Reszta włosów pozostała nadal brązowa.


- Dzisiaj wszystko co najlepsze dla państwa, w takim dniu należy się radować. - Po tych słowach poprowadził grupę do najlepszego stolika w alkowie tuż przy scenie.
- Zamawiajcie co tylko dusza zapragnie. Przygotujemy też najlepsze pokoje, na tak długo, jak długo zechcecie u nas gościć. Nie kłopoczcie się też zapłatą.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 18-05-2015 o 10:28.
Cedryk jest offline