Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2015, 22:06   #22
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Krossar wyszedł z “Pierwszej fali” gdy dzwon portowy zaczął wybijać piętnasty dzwon.

Zaraz przed karczmą napotkał grupę łapaczek. Właśnie zachęcały ze śmiechem młodzieńca zafascynowanego urodą niektórych z członkiń oddziału werbunkowego. Przewodziła im herod baba, tak co na plecy pewnie mogłaby stu funtowy worek zboża zarzucić, zaś dwa inne wziąć jeszcze pod ramiona i z tym ładunkiem swobodnie iść. Dojrzała wychodzącego kapłana i zakrzyknęła do niego.

- Hej ty w tym fikuśnym kapeluszu, zamustruj się do nas będzie z nami ci wesoło i ciepło.

Najładniejsza podbiegł do kapłana złapała za ręce i zawirował z nim z taneczną gracją.

- Dołącz na pewno tego nie pożałujesz - szepnęła mu do ucha, jej gorący oddech owiał mu szyję.

Krossar obrócił dziewczyną parę razy, delikatnie z nią podrygując. Jednocześnie jednak pilnował sakiewki. Dyskretnie ma się rozumieć.

- Niestety moje panie ten fikuśny kapelusz oznacz, że jestem bosmanem na “Złotym smoku”.-odpowiedział kobietom.
- Zatem pewnie masz na to jakiś dokument? Pokaż no go. - z groźbą w głosie poprosiła sierżant.

Kapłan sięgnął do tuby i pokazał dokumenty, wręczając je “uroczej” pani sierżant.

- Proszę bardzo.-dorzucił z grymasem
- Zatem jesteś Adam? A skąd rodem? - zapytała czytając dokumenty.
- Jestem Krossar z Lantan.- odpowiedział bosman nie komentując braku umiejętności czytania pani sierżant. Drwiny czy przytyki wywołały by tylko konflikt.
- Zgadza się dokument wstawiony na Krossara, pieczęć rady jest, możesz iść - odrzekła nie komentując innego imienia, które wcześniej niby odczytała z dokumentu.

Sprytne pomyślał Krossar. Lekko zawstydzony młodzieniec nie wpadłby nigdy na takę metodę kontroli dokumentów. Zabrał swoje papiery i ponownie umieścił je w tubie. Po czym ruszył dalej by wywiedzieć się o ceny… Miał sporo do kupienia. Całe wyposażenie lazaretu, gabinecik alchemiczny. Wszystkie niezbędne substancje do wyrobu rzeczy o jakich wspominał kapitan. Zwłaszcza zaś prochu. Skrzynka lub dwie mikstur leczniczych.

Ulice zapełnione były wojskiem i drużynami łapaczy. Znaczna część ludzi próbowała też ucieczki, tych bez pardonu ogłuszano i łapano.

Krossar krążył po targu już dwa dzwony, w tym czasie był świadkiem zarówno skuteczności werbowników, jak i łapaczy. Dwukrotnie został też jeszcze sprawdzony, każdy z sierżantów zastosował podstęp ze zmianą imienia odczytywanego z pergaminu. Na targu nie znalazł niczego z potrzebnych mu surowców czy też aparatury. Jeśli już coś było to zbyt drogie lub złej jakości czy też niekompletne. W końcu na jednej z bocznych ulic w końcu trafił na sklep, w witrynie zobaczył zasuszone głowy oraz wypchanego krokodyla. Szyld głosił

“Magiczne i alchemiczne akcesorium”. W drzwiach rozległ się dzwonek, po chwili z zaplecza wyszedł ubrany w poplamiony skórzany fartuch siwobrody staruszek.

- Nie, nie sprzedajemy tu magicznych mieczy zbrój lin czy plecaków. Tylko rzeczy potrzebne alchemikom i magom do czynienia alchemii czy też magii. Pytajcie w “Magicznych przedmiotach” na rogu Powroźniczej i Światła Poranka. Zrzędliwie zareagował na klienta.

Krossar jedynie promiennie się uśmiechnął.

- W takich chwilach każdy uważa, że bardziej mu się przyda miecz czy zbroja niż dobre laboratorium alchemiczne. Masz dziś szczęście przyjacielu, nie pomyliłem drzwi i szukam porządnego laboratorium przystosowanego do instalacji na statku w rozsądnej cenie ma się rozumieć. Dobrze trafiłem?- zapytał cały czas się uśmiechając.
- Mam różny sprzęt alchemiczny. Pełne laboratorium - machnął ręką by kapłan szedł za nim. - Kosztuje pięćset sztuk złota na statek się nie nadaje za bardzo. Zestaw wędrowca za pięćdziesiąt sztuk złota - pokazał średniej wielkości skrzynkę mieszczącą się w plecaku.
- Na statki i na wozy jednakże proponuję taki zestaw podróżny -pokazał dwukrotnie większą skrzynię.
- Mieści wszystkie potrzebne sprzęty. Wielokrotnie sprawdzony w podróży przeze mnie. Wzmocnione szkło. Przystosowany do w miarę bezpiecznej pracy na statku. Trzysta sztuk złota.
- Chciałbym u ciebie panie dokonać bardzo hurtowych zakupów. Kapitan na razie kazał mi zebrać oferty. Powiedz mi czy w swojej ofercie masz również mikstury leczące? Ewentualnie wskaż mi kogoś kto produkt ma dobry i cenę hurtową rozsądna.
- Wszystkie świątynie sprzedają je za około pięćdziesięciu sztuk złota, jeśli chodzi o te słabsze mikstury. W nich pytajcie. Co do hurtowych zakupów surowców, wszystko zależy od tego, ile chcecie na nie wyłożyć.
- Pięćset sztuk złota, powinno wystarczyć na długi rejs. To cena która zapewni mi zapewne również bardzo dobrą cenę. Zobowiązałbym się tu zostawić bardzo zgrabną sumkę.- powiedział Krossar badając kupca.
- Przy takim zakupie to mogę sprzedać za czterysta osiemdziesiąt surowce warte pięćset przy drobnych zakupach. - odparł staruszek.
- Gdybym jednocześnie nabył laboratorium oferta dla nas obu powinna być lepsza. Byłbyś panie moim stałym dostawcą w tym porcie. Zapewne zawitałbym tu jeszcze nie jeden raz. Bycie zaopatrzeniowcem dla statku to nie lada gratka.
- To łącznie siedemset pięćdziesiąt i dorzucę dwa komplety ubrań przydatnych alchemikowi wraz z fartuchami. - pokazał na swój strój.
- Prosiłbym o kwit z oficjalną wyceną dla mojego kapitana. Nic nie obiecuje ale przedstawię mu ofertę- poprosił staruszka Krossar. Po otrzymaniu takowego miał zamiar iść prosto na statek i do kapitana przedstawić mu koszta. Potrzebował złota i silnej eskorty wraz do przeniesienia zakupów.
Spisanie listy trwało z dwie klepsydry, znalazły się na niej wszystkie składniki alchemiczne niezbędne alchemikowi, aparatura alchemiczna, oraz dwa komplety ubrań alchemika.

Krossar zwinął listę i udał się do kapitana.

- Mam nadzieję tu jeszcze zawitać dziękuje. Będę lobbował na rzecz twojej oferty. Choć kilka ich już mam.-wskazał na tubę jako rzekome miejsce przetrzymywania konkurencyjnych ofert.

Staruszek tylko uśmiechnął się pod nosem. Dobrze wiedział, iż w okolicy tylko on ma tak szeroki wybór akcesoriów alchemicznych w bardzo korzystnych cenach. Krossar postanowił się udać najpierw na statek by obejrzeć miejsce na lazaret. Potem do świątyni by negocjować ceny zakupu lazaretu gdy już będzie wiedział jakim miejsce dysponuje. Wytarguje tam też mikstury lecznicze, minimum dwadzieścia sztuk. Wątpił by zarząd dał złota na więcej... Na końcu pójdzie do kapitana z gotowymi wycenami.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 20-05-2015 o 12:56.
Icarius jest offline