Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2015, 11:40   #24
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Spacer po ogrodach zajął Leili i Courynowi nieco więcej czasu, niż początkowo planowali i, zanim wrócili do budynku, na dworze zrobiło się dość ciemno. Mimo tego przybytek Sune tętnił życiem.
- Gdzie znajdziemy nasze towarzyszki? - Couryn zwrócił się do Witającego.
- Prawdopodobnie na piętrze w ich apartamentach. - poinformował ich mężczyzna. - Państwa pokój również jest gotowy - dodał uprzejmie, podając im klucze.
Już chciał wezwać przewodnika, gdy odezwała się Leila:
- Czy dostępne są u was również usługi zielarza? Chcielibyśmy zakupić korzeń nara. Dużo korzenia. - Uśmiechnęła się rozbrajająco.
- Posiadamy niewielki zapas, pani. Klienci czasem pytają. Ile potrzeba? - zapytał kapłan uprzejmie.
Leila zerknęła na Couryna, który uśmiechnął się do niej z wielce znaczącym błyskiem w oku.
- Być może czeka nas długi rejs - powiedział. - Na początek więc dwie dawki... i od razu adres zielarza.
- Dwie dawki surowego korzenia wystarczą na ponad dekadzień - poinformował go Witający.
- Chcieliśmy się zaopatrzyć... Jeden, dwa, trzy, cztery… - dziewczyna liczyła kolejne dekadnie, które mógł zająć rejs. - Pięć, może nawet sześć. Razy dwie dawki... To już dwanaście. No i nie wiadomo, czy potem od razu trafimy do cywilizacji... To może jeszcze z sześć. - wzruszyła ramionami.
- Mamy zielarza przy świątyni Ognistowłosej - odparł kapłan. - Z pewnością będzie dysponować odpowiednim zapasem. Czy jeszcze coś podać? - spytał, kładąc na kontuarze dwa niespecjalnej urody kawałki korzenia.
Couryn sięgnął do sakiewki, chcąc zapłacić za korzenie. Równocześnie spojrzał na Leilę.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i pokręciła lekko głową.
- Od pana to wszystko - odpowiedziała. - Chociaż w zasadzie... Zjadłabym coś. Na kolacji nie miałam apetytu... A czeka nas długa noc.
- W jadalni, czy do pokoju?
Nie musiała nawet spoglądać na Couryna - decyzja była tylko jedna:
- Do pokoju, poprosimy.
Witający skinął głową. Pociągnął za sznur. Po chwili jak spod ziemi wyrósł posługacz.
- Zaprowadź państwa do pokoju - powiedział.

Apartament przeznaczony dla Leili i Couryna był identyczny jak inne przeznaczone dla paladynów Sune, z tym tylko, że okno wychodziło na ulicę. Z faktu długotrwałego nieużywania można było swobodnie przyjąć, iż żaden z paladynów nie pojawił się w tej świątyni już od dawna. Uwagę paty przyciągnęło wielkie łoże. Wszystkie ich rzeczy, pozostawione w kuchni w momencie wyjścia do ogrodów, zostały tu również przeniesione.

- Yaaay! - zakrzyknęła Leila radośnie, rzucając się na wielkie łoże, na którym zmieściłaby się cała wachta "Farsy". - Niezłe warunki mają ci paladyni. Aż dziwne, że mają jeszcze wolne pokoje - dopowiedziała, podskakując lekko na miękkiej pościeli.
Zdecydowanie lepsze, niż okrętowa koja, pomyślał Couryn.
- Zapewne paladyni Ognistowłosej wędrują po całym świecie - powiedział. - Nasz zysk - dodał, sprawdzając miękkość materaca.
Wtem rozległo się delikatne stukanie do drzwi.
- Kolacja! - stwierdziła Leila z całą pewnością siebie, zrywając się na równe nogi.
Couryn pospieszył otworzyć.
Młoda dziewczyna, która przyniosła zamówioną kolację, uśmiechnęła się do niego.
- Smacznego - powiedziała, podając Courynowi tacę.
Dygnęła, a potem zamknęła drzwi. Najwyraźniej uznała, że jej obecność jest zbędna.
Couryn odstawił tacę na stoliku, a potem przysunął ten stolik do łóżka. Było tam zarówno mięso, ser, pieczywo, jak i owoce - czego tylko dusza mogła zapragnąć.
- Wina? - spytał.
W tym czasie Leila zdjęła buty, szarfę, kapelusz, spodnie. W samej koszuli - i bieliźnie - usiadła na powrót na łóżku.
- Chętnie - uśmiechnęła się do niego. - I korzeń. Koniecznie. Nim znów się zapomnimy. - Dodała wesoło.
- Ale nie na pusty żołądek - dokończył Couryn, podsuwając dziewczynie talerz z truskawkami.
- Aaaaa - Leila otworzyła usta.
Dojrzała truskawka trafiła z palców maga wprost do ust dziewczyny.
Zamknęła usta, muskając wargami opuszki jego palców. Zjadła soczystą truskawkę ze smakiem, a kropla soku spłynęła jej z kącika ust. Uniosła dłoń, by ją zetrzeć...
Couryn był szybszy. Złapała więc go za nadgarstek i ustami zebrała z jego palców zbłąkaną kroplę. Kolejne owoce zajadała już samodzielnie, by przesadnie nie podkręcać atmosfery. Po opróżnieniu całego talerzyka sięgnęła po przygotowany przez Couryna kieliszek wina i korzeń nara.
- No to na zdrowie - uśmiechnęła się i upiwszy łyk wina, zabrała się za mozolne przeżuwanie korzenia.
- Ale paskudztwo - jęknęła, krzywiąc się. - Truskawki są dużo smaczniejsze.
- Ale truskawki nie... nie mają pewnej właściwości korzenia. - Couryn w ostatniej chwili zmienił nieco treść wypowiedzi.
- Taaak - mruknęła. - Wszystko ma swoją cenę. - Zaśmiała się cicho. - I jeszcze mamy z godzinę, nim zacz…
Couryn pocałował ją, przerywając jej w pół słowa. Bardzo czule.
- Smakujesz... lukrecją - powiedział.
- He-ej... Lukrecja nie jest smaczna. Ale wiem, gdzie nie poczujesz lukrecji - odparła z łobuzerskim uśmiechem.

[F I R A N K I]

Bycie z kimś nie polega li tylko na obmacywankach i (jak by to trafnie acz niezbyt kulturalnie określiły dziewczynki) dupceniu.
Couryn sięgnął po futerał i wyciągnął lutnię. Dziewczyna przyglądała mu się z zainteresowaniem, leżąc nago pośród zmiętej pościeli. Była ciekawa, co zamierza zagrać po niedawnych wybrykach.
Najsłodsza Leilo, przecudne oczy twe.
zaśpiewał, nieco zmieniając słowa piosenki.
Ach w słodki jasyr, zabrałaś serce me.
Kochana Leilo, na zmysłach moich grasz.
Skąd te wspaniałe piersi masz?
Dokończył, ponownie zmieniając nieco treść ostatniej linijki.
Leila roześmiała się cicho, bijąc mu brawo.
- Dziękuję, dziękuję. Jest tam coś dalej?
Było, ale raczej nie brzmiało zbyt optymistycznie. Bo komu odpowiadają pieśni o rozstaniu czy porzuceniu. I z tego powodu Couryn wybrał nieco inny kawałek.
Gdy blady świt we mgle porannej świeci,
wesoła pieśń jak ptak po niebie leci,
a pośród drzew miłości śpiew,
rozpala w żyłach naszych krew.*
Leila przyglądała mu się z delikatnym uśmiechem.
- Nikt nigdy dla mnie nie śpiewał. Dziękuję. - powiedziała cicho, nie chcąc mu przerywać.
Couryn uśmiechnął się lekko w odpowiedzi, po czym zagrał kilka akordów i zaśpiewał cicho coś innego.
Bądź dziewczyną z moich marzeń,
moich wspomnień,
bądź pamięcią, którą nie da się zapomnieć,
bądź piosenką, którą rzucam wiatru śladem,
bądź mą myślą, moim światem.

Bądź nadzieją, bądź mą wiosną i jesienią,
krzykiem ptaków gdzieś wysoko
ponad ziemią,
bądź uśmiechem wśród tysiąca
drobnych zdarzeń,
bądź dziewczyną z moich marzeń.

Bądź dziewczyną z moich marzeń,
moich wspomnień,
dniem wczorajszym,
który dzisiaj wraca do mnie,
moim smutkiem i radością, i tęsknotą,
gwiazdą, która świeci pustą nocą...

Bądź dziewczyną z moich marzeń...**
Nie dokończył.
- No, może nie tylko z marzeń - powiedział, wpatrując się w nią z uśmiechem.
- Będę nie tylko dziewczyną z marzeń czy wspomnieniem. Będę twoją codziennością. - Puściła do niego oko, po czym przysunęła się, by podziękować mu jednym pocałunkiem za każdą zwrotkę. A może za każdy wers?

[F I R A N K I]

Srebrzyste promienie Selune wpadały przez wysokie okna apartamentu, wydobywając z mroku nocy zarys pogrążonych w miłosnym uniesieniu ciał. Jedynie muzyka westchnień i jęków rozkoszy naruszała ciszę w pomieszczeniu. W łożu zakotłowało się, a dotychczasową melodię przyjemności przerwał cichy chichot dziewczyny. Leila, siedząc okrakiem na biodrach Couryna, pochyliła się nad nim, szukając ustami jego ust. Jej dłonie tańczyły leniwie po jego torsie. Ich ciała znalazły wspólny rytm w dążeniu do rozkoszy, w której zatracały się coraz bardziej i bardziej..

Wtem ponad wszelkie dźwięki wybił się głośny krzyk, wydany ewidentnie przez jedną z sióstr Golddragon. W ślad za nim rozległ się drugi. Para zamarła na ułamek sekundy, trzeźwiejąc w mgnieniu oka. Leila już była na nogach, rzucając się ku leżącemu na stole rapierowi. Złapała go i pobiegła ku wewnętrznym drzwiom łączącym ich apartament z pokojem dziewczynek. Po drodze wyszarpnęła broń z ozdobnego pendentu.
Couryn rzucił się w ślad za dziewczyną, po drodze, w ostatniej chwili, zabierając z łóżka prześcieradło. Pośpiech nie pośpiech, ale przecież nie mógł pokazać się dziewczynkom w TAKIM stanie.
Leila dopadłszy drzwi, wpadła z impetem do pokoju sióstr. Nago. Z rapierem w dłoni.
Zawinięty w różowe prześcieradło Couryn wparował tam krok za nią.

----------
* - Na motywach "Ach Ty Cyganko".
** - Janusz Kondratowicz.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”

Ostatnio edytowane przez sheryane : 20-05-2015 o 11:43.
sheryane jest offline