Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2015, 14:03   #81
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Gottfried i Galvin

Ogrody wokół świątyni, mimo takiej pory roku, wydawały się być utrzymane w idealnym stanie. Trawa, żywopłoty były idealnie przystrzyżone a ścieżki czyste i schludne. To właśnie tam najemnicy dostrzegli starszego mężczyznę, który właśnie szedł z taczkami, na których znajdowały się łopata, grabie czy nożyce do strzyżenia. Ubrany był w długą, czarną sięgającą aż do ziemi togę, a na szyi miał zawieszoną lampę oliwną. Gdy najemnicy stanęli przed nim, ten zapytał spokojnie z wielką skromnością:
-Tak? - jakby chciał wiedzieć, czemu obcy zagrodzili mu drogę.
Gottfried skłonił się przed kapłanem okazując szacunek pomimo pospolitego wyglądu rozmówcy.
- Szukamy kapłana Michelito, czy to ty ojcze? - zapytał chcąc mieć pewność że rozmawiają z odpowiednią osobą.
Ogrodnik odłożył taczki, stawiając je na ziemi. Pokornie kiwnął głową dodając:
-Tak, to ja. W czym mogę wam pomóc drogie dzieci - w pytaniu nie było ani wrogości, ani przyjacielskiego tonu. Ton głosu wskazywał na zmęczenie i obojętność.
I również Galvin skłonił głowę.
- Jestem Galvin Migmarson, a to mój towarzysz Gottfried von Goethe. Należymy do grupy tropiącej potężną istotę nekromantyczną zwaną Bragthornem. Byt ten czerpie moc z pewnych kryształów o potężnej złowrogiej mocy. Wielebny Severus rzekł, że posiadasz wiedzę… która może być nam pomocna. - powiedział poważnym tonem piwowar.
Twarz ogrodnika stężała, a jego wzrok wyostrzył się nagle. Było widać, że wie o czym krasnolud powiedział.
-Przejdźmy się. Rycerzu, proszę pomóż starcowi pchać tę taczkę. Lekka dla tak słabowitego człeka nie jest, a dla Ciebie będzie to tylko przyjemność - dał znak by cała grupa podążyła za nim. Poprowadził ich wąską alejką, która zaczynała zagłębiać się między wysokimi żywopłotami, które zdawały się tworzyć mały labirynt. Początkowo kapłan milczał, ale w końcu zaczął mówić:
-Trzydzieści lat temu wyruszyłem do Mendai, to w celu odwiedzenia miejsca w którym urodził się Wielki Prorok. Wtedy to po raz pierwszy trafiłem na dziwne, czerwone kryształy i ich historię. Wszystko zaczęło się od historii pewnego maga, którego nazywano Ali Babą Ponurym, co idealnie oddawało jego charakter. Wówczas to dowiedziałem się, że wiatry magii nie wieją tam tak silnie jak na północy. Dzieje się to dlatego iż leży ona daleko od magicznych biegunów świata. Znaczy to mniej więcej tyle, że czarodziejom w Arabii ciężej czarować. Stąd też arabska magia rozwinęła się całkiem inaczej niż magia kolorów, choć nie myślcie, że ta druga nie jest też praktykowana. W Arabii istnieją dwa rodzaje użytkowników magii – Magowie kolorów i Czarownicy piasku. Ci drudzy, nazywają tą sztukę ilm ar-raml czyli magia piasku. Jednak Ali Baba, nie należał do tej grupy. Władał kolorami, jednakże ciągle czegoś mu brakowało. Często jego próby stworzenia czegoś spełzały na niczym. Postanowił więc udać się o pomoc do pewnej istoty, którą Arabowie nazywają Dżinnem - na chwilę starzec zatrzymał się i spojrzał groźnie na swoich słuchaczy-Tak. One istnieją, wierzcie mi co mówię, bowiem sam widziałem jednego. Gdy dotrzecie do El-Haikk zobaczycie je na własne oczy. Czym są? Niektórzy mówią, że są one rodzajem demonów, podczas gdy inni twierdzą, że powstały w skutek złych eksperymentów Nagasha. Krąży również pogląd, że są one wysłannikami Ormazda. Jakakolwiek jest prawda, to pewnym jest, że mogą one stać się potężnymi sojusznikami jak i śmiertelnymi wrogami. I tak Ali Baba odnalazł jednego dżinna, który pod postacią starca żył sobie na pustyni, a było to jeszcze nim miała miejsce Pokuta Uczonych. Według skryptów jakie mi pokazano, czarodziej chciał zawrzeć pakt z owym dżinnem. Niestety tak się nie stało, i ten uwięził dżina w dzbanie. A był to najwspanialszy ze dzbanów ozdobionym wizerunkiem rumaków Niepojętego Nazwaha i błękitnych kwiatów opium. Przez lata Ali Baba próbował zawładnąć dżinem i do tego celu umieścił w dziewięciu czerwonych kryształach, część mocy dżina. Dzięki nim mógł z łatwością kontrolować przepływ wiatrów magii, bowiem te dawały naprawdę potężne możliwości. Niestety Ali Baba oszalał, i jak legendy mówią, tych dziewięć opali pochłonęło moc i duszę czarownika. - zatrzymał swoje opowiadanie kapłan -Kamienie te poza tym że dają potężną moc, karmią się swoim właścicielem. Zapewne jest to spowodowane chaotyczną, wręcz złowrogą naturą tej istoty. Wysysają z niego marzenia, siły witalne i w końcu duszę, więżąc ją tam na zawsze, wraz z cząstkami dżina. Tylko umieszczając je w Dzbanie Dżinów, bo tak nazywa się ów przedmiot, i dopełniając pełnego rytuału można zniszczyć i kamienie i tą kreaturę. Według legend czarnoksiężników, ten kto odkryje sekret Niepojętego Nazwaha, może stać się najpotężniejszym człowiekiem w całym znanym świecie, a także poza jego granicami. Musi być jednak przygotowany na zapłacenie godziwej ceny, bowiem magiczne widmo Niepojętego Nazwaha zażąda nagrody, która dla wielu będzie zbyt wysoka - dokończył swoją opowieść.*
Minęła chwila jak Galvin milczał i trawił opowiedzianą historię. Musiał cholera to poskładać do kupy. Dużo się zgadzało, ale kiedy ta historia…
- Pozwólcie wielebny, że opowiem wam co mnie wiadomo o krwistoczerwonych kryształach i jaką miałem z nimi styczność…
I opowiedział Galvin historię Thazzoka, upadłego króla krasnoludów i historię jego stoczenia się na dno po tym jak korona z dwoma kryształami spoczęła na jego skroniach. Opowiedział także historię Bragthorne’a, o tym jak nekromanta terroryzował Księstwa Graniczne i Barak Varr. Nie omieszkał też opowiedzieć o przypadku Kazrika Jordimsona.
- … kiedy zaś rozbiłem figurkę okazało się, że w glinie zatopiono kryształ. Jarzył się niezdrowo, a barwa jego była niczym krew. Pomimo, że my krasnoludy jesteśmy na magię odporni to czuliśmy wszyscy wielką rozpacz i niemoc. Król podniósł jednak swój runiczny topór i ostrzem, które kiedyś zgładziło smoka spróbował zniszczyć klejnot. Ledwie zdołał go zarysować. Dlatego też kapłani schowali go do ołowianego pudła i ukryli. Kazrik oprzytomniał i opowiedział nam jak kamień nim zawładnął, jak został zmuszony do zabicia własnej rodziny. Wyglądał straszliwie… wychudzony, wycieńczony i obłąkany. Nie był jedyną osobą, która dostała się pod ich władanie. Na ludzi działa jeszcze straszliwiej - mąci ich umysły, wysysa z nich życie… Wydaje mi się, że to mogą być te same kamienie o których opowiedziałeś, wielebny. - Galvin pogładził się po brodzie - Hmm… pokuta uczonych jakieś trzynaście setek lat przed Sigmarem miało to miejsce. Czym dokładniej było to wydarzenie? - zapytał.
-Nim odpowiem Ci na to pytanie krasnoludzie, muszę ze swoją opowieścią cofnąć się trochę wcześniej. Gdy elfy nauczyły ludzi parać się magią, i korzystać z magii kolorów, arabscy magowie zaczęli eksperymentować z nią. Koniec końców, w poszukiwaniu siły, mocy i nowych wyzwań doprowadzili oni do katastrofy. Część półwyspu oddzieliło się od siebie, zginęło wielu ludzi, wielu magów, a oddzielona część została nazwana Wyspami Czarowników. Wówczas wtedy magowie zaczęli ostrożnie podchodzić do samej magii, skupiając się na teorii a nie na praktyce. Dzięki ich badaniom zaczęły rozwijać się również inne dziedziny życia i nauki. Matematyka, medycyna, filozofia to wszystko zaczynało przechodzić swój rozkwit. Wówczas to wtedy Skaveny, którzy osiedlili się pod Arabskimi miastami, przypuściły swój atak. Ludzie uznali to za karę boską, która spadła na nas, za to że zamiast Bogom poświęciliśmy się nauce. Niezliczone rzesze fanatyków zaczął naciskać Sułtana, by ten zamknął ocalałe ośrodki wiedzy i nauki. I tak też uczynił. Ten okres właśnie nazywamy Pokutą Uczonych - odparł z powagą kapłan -Co do kryształów. Być może to właśnie jeden z nich odnalazłeś. Wygląd, kolor i jego wytrwałość zgadzają się. Tak samo jak to co się działo z jego nosicielem. - smutek ponownie wdał się w wypowiedź jego.
Pokiwał głową krasnolud słysząc takie rzeczy.
- Czasem sam mam wrażenie, że Skaveny to plaga zesłana przez najbardziej podłych Bogów. Wydaje się, że połowa katastrof na świecie to ich sprawka. Ale… hmmm... hmm… Czyli sytuacja może wyglądać tak że Ali Baba Ponury tworzy dziewięć kryształów z mocy Dżina. Lecz ich potęga przerasta czarownika i pochłania jego duszę. Hmmm… czy możliwe… na myśl przychodzą mi takie możliwości. Bragthorne to uwięziony dżin, który został spaczony duszami niegodziwców i stał się sługą Nagasha. Druga to taka, że Bragthorne to nekromanta, który poznał tajemnicę kryształów i zdołał się z nimi związać. - zastanawiał się na głos Galvin - Mógłbyś nam opowiedzieć Wielebny o Ormazdzie oraz o Nazwahu i jego sekrecie?
-Ormazd dla jednych jest Bogiem Słońca, a dla innych tym jedynym Bogiem. Ci drudzy nazywani są oświeconymi. Zakładają oni, iż dusza człowieka jest uwięziona w ciele i swoim życiem musi on zasłużyć, aby po śmierci wejść do królestwa Ormazda. Jest to największe i najważniejsze bóstwo w Arabii. Jak każdy Bóg ma swoje prawa, zasady, i wrogów oczywiście. - padła dość zwięzła odpowiedź -Niepojęty Nazwah to jedno z wielu imion jakie nadano temu dżinnowi. N’zwaa to jego wyznawcy, tak zwani czciciele. To oni strzegą jego sekretu, więc tu wam nie pomogę. Wiele podań arabskich poświęcono temu dżinowi, a jedno z nich mówi o tym że, potrafił zmieniać kształt, przybierając dowolny wygląd, oczywiście w pewnych określonych granicach. Mógł przeobrazić się w chmurę dymu, ogromnego krocionoga, zakapturzonego trędowatego lub przypominającego lwa potwora, a także w wiele innych magicznych stworzeń. Jeśli rzeczywiście sługa Nagasha związał się z dżinnem, wykorzystując jego siłę, to jestem ciekaw, kto koniec końców okaże się sługą, a kto panem - zadumał się na chwilę.
Spotkaliśmy na swojej drodze swego czasu odzianego w stary habit pokrytego parchem wieszcza, zamyślił się Galvin.
- To może być dużo bardziej skomplikowane niż się nam zdawało. Istota, którą ścigamy ma w swoim posiadaniu trzy kryształy z tego co nam wiadomo i zmierza do Arabii podążając za zewem swojego mistrza. Ach… cholera jasna. Zebrać kamienie, umieścić w dzbanie, odprawić rytuał… Wielu już próbowało to uczynić? Niech zgadnę… pewnie wszystkimi zawładnęła moc kamieni? - zapytał z ciężkim westchnieniem.
-Ma trzy kamienie? - lekkie przerażenie, szok i niedowierzanie pojawiło się na twarzy ogrodnika -Ten kto je posiada, musi być niezwykle silny, bowiem dżinn dawno już by wyssał z niego całą energię. W końcu przyjdzie moment, że uwolni się i znów będzie mógł niespętany podróżować po pustyni. Sami mówiliście, że widzieliście co zrobił jeden kamień, a wyobraźcie sobie trzy na raz. Poza tym im bliżej te kamienie są ze sobą, tym mocniej oddziaływują na ich właściciela. Jest jeszcze jedna możliwość - nastało milczenie. Takie, które zwiastuje nadejście złych nowin -Dżin mógł przejąć władzę nad tą osobą, i kieruje je w kierunku kolejnych kamieni. Być może zawładnął Bragthornem, by ten uwolnił go z kajdan, które krępują go od tysięcy lat. - słowa bardziej wypowiadał jakby do siebie niż do towarzyszących mu ludzi.*
-... tyle, że za nim Bragthorne zgarnie wszystkie kamienie, będzie miał dostateczną potęgę, aby wciągnąć nosem każdą armię, każdego arcymaga, każdą twierdzę. - dodał piwowar.
-Chyba że potęga dżinna zniszczy go, lub absolutnie nim zawładnie. Wtedy będzie posłuszny woli dżinna. Wszystko zależy dokąd udał się Bragthorne dokładnie.. - rzekł mimowolnie kapłan
- Mhm… nawet pod kontrolą dżina będzie piekielnym zagrożeniem, bo istota nie cofnie się przed niczym, aby się uwolnić. Tak czy tak będziemy musili się udać do Arabii i znaleźć więcej informacji o Nazwahu i naturze dżinów. Najgorsze jednak będzie to żeby pokonać Bragthorne’a będzie trzeba albo sprawić, aby kamienie go wyniszczyły jak najszybciej, albo zebrać je i wsadzić do Dżinowego Dzbana. Jest jeszcze opcja ze zdobyciem dostatecznie magicznej broni, aby zabić nekromantę, tyle że najpewniej będzie on próbował zaraz po śmierci ciała opętać, któregoś z nas...
Ogrodnik ze spokojem przyglądał się temu co mówił krasnolud. Widać było że zaintrygowała go cała sprawa:
-Wiem gdzie jest czwarty kamień. Na północ od Krainy Derwiszy leży Góra Sępa.Ten najwyższy szczyt Arabii jest domem wielu ptaków, w tym olbrzymich sępów. Tam również spotkać można Wielkiego Roka, króla nieba. W jego jaskini, według legend, znajduje się olbrzymi skarb, lecz nikt nie potwierdził tych opowieści, ponieważ żaden ze śmiałków, który po niego wyruszył dotąd nie powrócił. Jednak poza Rokiem w jaskini żyje pewien Sahir. Na imię ma Wadi Rassin. Wywodzi on się z linii czarowników, pochodzących od Ali Baby. On też wie kto ma i gdzie jest ten, który posiada Dzban Dżinów. Wybaczcie mi teraz, ale muszę udać się dalej popracować. - podszedł do rycerza i odebrał od niego swoje taczki. Nim jednak odszedł rzekł tylko -Niepojęty Nazwah ma jeszcze jedną nazwę. Arabowie mówią na nią Parbaona Jusus, lecz my w Starym Świecie byśmy przetłumaczyli to jako Czterdziestu Rozbójników - rzekł, a w tych słowach było coś groźnego. -Bywajcie i uważajcie na siebie.
- Dziękujemy ci z całego serca Wielebny, za pomoc. Ah! Jeszcze jedna rzecz… wiesz może jak uchronić się przed złowieszczą aurą tych kamieni? - zapytał jeszcze Galvin - Czy ołowiane naczynie wystarczy do tego?
-I tak i nie. Tak bowiem ołów zamyka przepływ magii, choć tutaj większą wiedzę mają magowie. Nie, gdyż jeśli umysł już raz został zakażony przez kryształ ta osoba będzie pragnąć go zdobyć. Sama jednak skrzynia i to ołowania powinna zniwelować działanie tego artefaktu - odparł dość lakonicznie Michelito.
Galvin skinął poważnie głową i pożegnał się z kapłanem Morra, teraz uzbrojony w wiedzę, która pomoże im pozbawić Bragthorne’a mocy.
 
Stalowy jest teraz online