Gunther miał zupełnie inną od Sorena przypadłość. O ile w stosunku do podejrzewanych - hrabiego i jego brata - był niemal pewny ich winy, to ogólnie rzecz biorąc, miał bardzo pozytywne podejście do ludzi. I cechował się zaufaniem, jakim ich obdarzał.
- Bardzo dziękujemy - podziękował kobiecie i posłał jej swój najlepszy z uśmiechów. Zabrał się do jedzenia, przez chwilę milcząc i starając się nie siorbać za bardzo. Dopiero po chwili znowu uniósł wzrok. - Pyszne.
Dopiero jak zjadł, w dałoby się rzec rekordowym tempie, wrócił do sprawy, z którą tu przyszli.
- Ostatnio kiedy wychodzili? Dziwne te zainteresowania, ale powoduje nami rozbudzona nimi ciekawość - wytłumaczył niewinnie. - Obdarzył nas pewnym zadaniem, jako myśliwych. Teraz ciężko mi sobie wyobrazić problem z poradzeniem sobie samym, od ładnych kilku lat dużo na wyprawach czasu spędzam - przy pięknej kobiecie język Gunthera zupełnie się rozwiązał. - Wybaczcie pani, że to powiem, ale jest pani niezwykle piękną kobietą. Niemal nie pasującą do tego poznaczonego ostatnią wojną miejsca - raz jeszcze się uśmiechnął. |