Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2015, 13:44   #102
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Życie akompaniatora było zdecydowanie wygodniejsze, niż życie "przynieś-wynieś-pozamiataj". Człowiek siedział sobie wygodnie, szarpał struny, a obficie raczona trunkami widownia nie zważała na drobne usterki i parę odchyleń od linii melodycznej.
A że w przerwach między jednym a drugim występem, gdy artysta wzmacniał nadwątlone siły, to i Jost miał okazję zjeść coś i wypić, choć robił to z większym umiarem niż wspomniany śpiewak.
No i żałował nieco, gdy występ się skończył, a zmęczony artysta przysiadł w kącie, z butlą wina jako towarzyszką.
Trzeba się było zabrać do normalnej roboty.


Jakimś dziwnym trafem i w owej "normalnej" robocie zdarzały się przerwy, gdy mogli się spotkać i powymieniać poglądy na różne tematy, jednak ochota do rozmów przeszła Jostowi natychmiast, gdy tylko usłyszał, że Puffciowi zebrało się na szukanie wolności. Łatwo było się domyślić, kto zostanie wysłany, by szukać białego pieska. I kto dostanie opieprz, jeśli kundel nie zostanie znaleziony.

Wystarczyło odejść kawałek na bok, by zniknąć z oczu Heintzowi i widmo czołgania się pod ławkami w przeszukiwaniu Puffcia. No, niestety...
Jak nie kijem, to pałką. Zawsze musiało się coś spieprzyć. Ledwo się wywinęli od jednego, a już przyplątał się jakiś człek, co larum podniósł, iż wóz się przewrócił.
Jak się przewrócił, to i ratować trzeba było. Od takich spraw byli. Do takich rzeczy zostali wynajęci. Za to im płacono.
Ale skoro wcześniej woźnicę ustrzelono, to i teraz czaić się gdzieś mogli bandyci. Jost biegiem po broń wrócił, po czym wraz z Arno, który swój młot targał, pobiegł do bramy.

A tam - nic. Żadnego wozu nie było, nikt nie ucierpiał. Najwyżej piesek, co w las pobiegł, to jednak w tej chwili Josta nie interesowało.

- Suczysyn nas okłamał! - rzucił Jost, mając na myśli ochroniarza Tattagliów. A mógł to zrobić tylko w jednym celu. I w tym momencie Jost pożałował, że Arno z Erykiem nie został. - Wracamy! - dodał, natychmiast realizując tę sugestię.


Drzwi i okiennice karczmy zamknięte były na głucho. A ze środka dochodziły niepokojące odgłosy.
- Rozwal drzwi! - rzucił propozycję pod adresem Arno.
Sam w tym czasie zabrał się za próbę otwarcia okiennicy. Siłą lub sposobem.
Ewentualne straty materialne można było znieść. Parę trupów... To już było znacznie gorsze.
 
Kerm jest offline