Tony był nieswój. Nie wiedział co się dzieje. Natłok zjawisk, których nie umiał sobie wytłumaczyć był dla niego ciężarem, z którym nie umiał sobie poradzić. Jego współpracownicy musieli coś zauważyć, gangster cały czas był pogrążony w swoich myślach i oddzielony od tego co działo się wokół. To co widział w opuszczonym budynku i na drodze, to co się stało z Latynosami, zniknięcie Pameli i to uczucie w środku, które kazało mu ją odnaleźć. Wszystko było połączone. Tony wiedział, nie, on to czuł. Miał wrażenie, że coś wisi w powietrzu i obawiał się, że jego wierna Beretta nie wystarczy, żeby sobie z tym poradzić. Martwiło go również to, że cała sytuacja miała jakiś dziwny związek z jego przeszłością, z tym co się stało lata temu w jego domu rodzinnym. Podczas wizyty u wróżki Tony błądził myślami, analizował fakty, przez co nie udzielał się zbytnio w przepytywaniu kobiety, co nie umknęło uwadze Jessici. Po opuszczeniu domu "czarownicy", nie dowiedziawszy się zbyt wiele Tony i jego partnerka postanowili wrócić do motelu i tam poczekać na pozostałych współpracowników i razem zastanowić się co dalej.
Wrócili w dość ponurych nastrojach, Jessica zmęczona po całym dniu, zaniepokojona dziwnymi wypadkami, które usilnie próbowała bagatelizować i racjonalizować, niezadowolona z przeprowadzenia rozmowy, wkurzona bierno-agresywną postawa wróżki. Wydawało się, że wiedźma czerpie przyjemność z nieudzielania im żadnych odpowiedzi. Kobieta nie bardzo rozumiała, czemu wróżka w ogóle przystała na rozmowę. Prościej było ich po prostu nie wpuścić. Może chodziło o napawanie się sytuacją przewagi? Trudno wyczuć.
Miała już się żegnać, kiedy coś sie jej przypomniało.
-
Tony, jak jechaliśmy do tej dziury… coś cię poruszyło, i to bardzo zbladłeś. pamiętasz? - spojrzała uważnie na mężczyznę.
Tony siedział w fotelu i paląc papierosa wyglądał przez okno, obserwując krwawo zachodzące słońce, które powoli kryło się za dachami okolicznych domów. Myślami był gdzieś indziej, w innym świecie i wymiarze. Głos Jessici wyrwał go z zamyślenia i lekko się wzdrygnął, gdy uświadomił sobie jak bardzo odpłynął.
- Co? - wyglądał na autentycznie zdziwionego, nie jednak pytaniem, a tym, że inni coś zauważyli. Postanowił wykorzystać to na swoją korzyść -
Nie wiem o czym mówisz. Nic takiego nie kojarzę. Nie wiem, może zmęczenie dało o sobie znać? - pokiwał ręką, której trzymał papierosa, tworząc abstraktycjne wzory z dymu, a następnie podniósł go do ust i zaciągnął się, równocześnie odwracając twarz ponownie w kierunku okna, sugerując tym samym, że dla niego temat się skończył.
-
Czwarty wypadek z kolei. Przejeżdżaliśmy obok, Jerremy jechał bardzo wolno, patrzyliśmy na samochody. Zbladłeś jak ściana. - doprecyzowała. Reakcja Tonego upewniła ją, że coś JEST na rzeczy.
- No właśnie. Jazda powoli, korki, zmęczenie. To, że mi nie pozwoliliście zapalić w samochodzie. To wszystko się nawarstwiło. - powiedział Tony spoglądając Jessice w oczy.
-
Proszę cię - Jessica przewróciła oczami. -
Ściemniasz mi.Tylko nie rozumiem, dlaczego? Nie znamy się od wczoraj, a ty nie jesteś niestabilną emocjonalnie nastolatką. Wczoraj straciłeś przytomność i miałeś wizje, dziś niemal odpadasz na widok kolejnej stłuczki, a potem milczysz cała rozmowę z tą wiedźma. Co się dzieje?
Złość zaczynała wzbierać w gangsterze. Czuł, że jego mroczniejsza strona bierze nad nim górę. Zacisnął dłonie na podłokietnikach fotela. Chwilę odczekał i powiedział
- Dziękuję, za twoją troskę, ale naprawdę wszystko w porządku. A my mamy chyba większe problemy niż moje samopoczucie, prawda? - powiedział, siląc się na uśmiech.
Zdziwiła się jego nagłą reakcją. I zezłościła.
-
Tony - uśmiechnęła się lodowato. -
W dupie, że tak to kolokwialnie ujmę, mam twoje samopoczucie. Miała bym w normalnych okolicznościach - poprawiła się szybko - ale tak się składa, ze pracujemy w zespole. To znaczy, że jak będziesz fochował, obrażał się i mi ściemniał, to przestaję ci ufać. A skoro ci nie ufam, to spada moje własne poczucie bezpieczeństwa, bo nie wiem, czy jak coś się zadzieje, to mi pomożesz, czy raczej postanowisz zagłębić się w swoich przeżyciach wewnętrznych. Lub obrazić. Rozumiesz, do cholery?!
Odetchnęła głęboko.
-
Ok, więc jeszcze raz. Co się dzieje? -Ja jeszcze raz powtórzę. Nic. A nawet jeśli to nie wpłynie to na ciebie ani nikogo z zespołu, to moja sprawa i niech tak pozostanie. A o pomoc się nie martw, możesz na mnie liczyć - odpowiedział Tony.
Postukała paznokciami w blat stolika.
-
Ok, czyli tak: coś jest, ale to prywatne i nie chcesz mi powiedzieć. Dobrze rozumiem?-
Tony miał ochotę być ironiczny i opryskliwy. Miał dość bycia przepytywanym, nie przywykł do bycia po tej stronie barykady. Zwykle to on zadawał pytania… z bronią w ręku wymierzoną w skroń delikwenta, któremu pytania były zadawane. Jednak zdrowy rozsądek wziął górę i mężczyzna tylko przytaknął
-Tak.
Pokiwała głową, smutno.
-
Dziekuję, że zdobyłeś się na szczerość. - wstała. -
Mam nadzieję, że pewnego dnia zaufasz mi na tyle, żeby po prostu odpowiedziec, jak o coś zapytam. Obiecuję, że nie wykorzystam tego aby ci dowalić. Dobranoc.-
-Dobranoc - rzucił w przestrzeń Tony i odprowadził Jessice wzrokiem. Ponownie rozsiadł się w motelowym fotelu i sięgnął po telefon wybierając numer Maxine...*
__________________________________________________ _________
* Felidae - PW