Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2015, 08:06   #14
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Tony był nieswój. Nie wiedział co się dzieje. Natłok zjawisk, których nie umiał sobie wytłumaczyć był dla niego ciężarem, z którym nie umiał sobie poradzić. Jego współpracownicy musieli coś zauważyć, gangster cały czas był pogrążony w swoich myślach i oddzielony od tego co działo się wokół. To co widział w opuszczonym budynku i na drodze, to co się stało z Latynosami, zniknięcie Pameli i to uczucie w środku, które kazało mu ją odnaleźć. Wszystko było połączone. Tony wiedział, nie, on to czuł. Miał wrażenie, że coś wisi w powietrzu i obawiał się, że jego wierna Beretta nie wystarczy, żeby sobie z tym poradzić. Martwiło go również to, że cała sytuacja miała jakiś dziwny związek z jego przeszłością, z tym co się stało lata temu w jego domu rodzinnym. Podczas wizyty u wróżki Tony błądził myślami, analizował fakty, przez co nie udzielał się zbytnio w przepytywaniu kobiety, co nie umknęło uwadze Jessici. Po opuszczeniu domu "czarownicy", nie dowiedziawszy się zbyt wiele Tony i jego partnerka postanowili wrócić do motelu i tam poczekać na pozostałych współpracowników i razem zastanowić się co dalej.

Wrócili w dość ponurych nastrojach, Jessica zmęczona po całym dniu, zaniepokojona dziwnymi wypadkami, które usilnie próbowała bagatelizować i racjonalizować, niezadowolona z przeprowadzenia rozmowy, wkurzona bierno-agresywną postawa wróżki. Wydawało się, że wiedźma czerpie przyjemność z nieudzielania im żadnych odpowiedzi. Kobieta nie bardzo rozumiała, czemu wróżka w ogóle przystała na rozmowę. Prościej było ich po prostu nie wpuścić. Może chodziło o napawanie się sytuacją przewagi? Trudno wyczuć.

Miała już się żegnać, kiedy coś sie jej przypomniało.
- Tony, jak jechaliśmy do tej dziury… coś cię poruszyło, i to bardzo zbladłeś. pamiętasz? - spojrzała uważnie na mężczyznę.
Tony siedział w fotelu i paląc papierosa wyglądał przez okno, obserwując krwawo zachodzące słońce, które powoli kryło się za dachami okolicznych domów. Myślami był gdzieś indziej, w innym świecie i wymiarze. Głos Jessici wyrwał go z zamyślenia i lekko się wzdrygnął, gdy uświadomił sobie jak bardzo odpłynął.
- Co? - wyglądał na autentycznie zdziwionego, nie jednak pytaniem, a tym, że inni coś zauważyli. Postanowił wykorzystać to na swoją korzyść - Nie wiem o czym mówisz. Nic takiego nie kojarzę. Nie wiem, może zmęczenie dało o sobie znać? - pokiwał ręką, której trzymał papierosa, tworząc abstraktycjne wzory z dymu, a następnie podniósł go do ust i zaciągnął się, równocześnie odwracając twarz ponownie w kierunku okna, sugerując tym samym, że dla niego temat się skończył.
- Czwarty wypadek z kolei. Przejeżdżaliśmy obok, Jerremy jechał bardzo wolno, patrzyliśmy na samochody. Zbladłeś jak ściana. - doprecyzowała. Reakcja Tonego upewniła ją, że coś JEST na rzeczy.
- No właśnie. Jazda powoli, korki, zmęczenie. To, że mi nie pozwoliliście zapalić w samochodzie. To wszystko się nawarstwiło. - powiedział Tony spoglądając Jessice w oczy.
- Proszę cię - Jessica przewróciła oczami. - Ściemniasz mi.Tylko nie rozumiem, dlaczego? Nie znamy się od wczoraj, a ty nie jesteś niestabilną emocjonalnie nastolatką. Wczoraj straciłeś przytomność i miałeś wizje, dziś niemal odpadasz na widok kolejnej stłuczki, a potem milczysz cała rozmowę z tą wiedźma. Co się dzieje?
Złość zaczynała wzbierać w gangsterze. Czuł, że jego mroczniejsza strona bierze nad nim górę. Zacisnął dłonie na podłokietnikach fotela. Chwilę odczekał i powiedział - Dziękuję, za twoją troskę, ale naprawdę wszystko w porządku. A my mamy chyba większe problemy niż moje samopoczucie, prawda? - powiedział, siląc się na uśmiech.
Zdziwiła się jego nagłą reakcją. I zezłościła.
- Tony - uśmiechnęła się lodowato. - W dupie, że tak to kolokwialnie ujmę, mam twoje samopoczucie. Miała bym w normalnych okolicznościach - poprawiła się szybko - ale tak się składa, ze pracujemy w zespole. To znaczy, że jak będziesz fochował, obrażał się i mi ściemniał, to przestaję ci ufać. A skoro ci nie ufam, to spada moje własne poczucie bezpieczeństwa, bo nie wiem, czy jak coś się zadzieje, to mi pomożesz, czy raczej postanowisz zagłębić się w swoich przeżyciach wewnętrznych. Lub obrazić. Rozumiesz, do cholery?!
Odetchnęła głęboko.
- Ok, więc jeszcze raz. Co się dzieje?
-Ja jeszcze raz powtórzę. Nic. A nawet jeśli to nie wpłynie to na ciebie ani nikogo z zespołu, to moja sprawa i niech tak pozostanie. A o pomoc się nie martw, możesz na mnie liczyć - odpowiedział Tony.
Postukała paznokciami w blat stolika.
- Ok, czyli tak: coś jest, ale to prywatne i nie chcesz mi powiedzieć. Dobrze rozumiem?-
Tony miał ochotę być ironiczny i opryskliwy. Miał dość bycia przepytywanym, nie przywykł do bycia po tej stronie barykady. Zwykle to on zadawał pytania… z bronią w ręku wymierzoną w skroń delikwenta, któremu pytania były zadawane. Jednak zdrowy rozsądek wziął górę i mężczyzna tylko przytaknął -Tak.
Pokiwała głową, smutno.
- Dziekuję, że zdobyłeś się na szczerość. - wstała. - Mam nadzieję, że pewnego dnia zaufasz mi na tyle, żeby po prostu odpowiedziec, jak o coś zapytam. Obiecuję, że nie wykorzystam tego aby ci dowalić. Dobranoc.-
-Dobranoc - rzucił w przestrzeń Tony i odprowadził Jessice wzrokiem. Ponownie rozsiadł się w motelowym fotelu i sięgnął po telefon wybierając numer Maxine...*

__________________________________________________ _________
* Felidae - PW
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline