Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2015, 00:39   #37
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Coś tu nie pasowało. Tara nie raz i nie dwa spędzała wieczory w podobnych miejscach, ale nigdy nie widziała, by zamykano je i zabezpieczano od wewnątrz niczym więzienne cele. Czy miało to związek z nerwową sytuacją na mieście, czy jeszcze z czymś innym - na tą chwilę ciężko było jednoznacznie stwierdzić.
- Aiko - szepnęła na ucha rozbawionej Azjatki, siedzącej tuż obok - Ty tu częściej bywasz...to normalne, że zamykają drzwi na skobel?

- Co?- zdziwiła się dziewczyna zerkając to na Tarę, to na tyłek kręcącego się przed trójką klientek tancerza. -No … nie… kto zamyka?
Zajęła rozbieraniem oczami Azjatka niezbyt rozumiała pytanie Tary, za to JC się zaniepokoiła.
-Coś się stało?- spytała cicho Tarę.

-Sama zobacz - mruknęła cicho, odwracając głowę w kierunku rozbierającego się na scenie striptizera. Wystarczyło, że jedna z nich strzelała oczami dookoła. Jeśli właśnie wpakowały się w kłopoty...zachowanie spokoju i brak paniki na pewno im nie zaszkodzą.

-Zamknęli nas…- szepnęła cicho JC i przytuliła się do Tary mówiąc nerwowo.-Myślisz, że chcą nam zrobić krzywdę? Przecież ten klub nie wyglądał tak obskurnie, by wydawać się niebezpieczny. Aiko… ma taser w torebce, ja gaz pieprzowy, ale…
Nie musiała dokończyć. Muskulatura byczka kręcącego się męskich stringach na scenie robiła wrażenie na tyle masywnej, by taser wydawał się w tym przypadku kiepską bronią.

-Nie ma co panikować - ruda posłała dj’ce uspokajający uśmiech, choć sytuacja nie wyglądała na wesołą -Zobacz jaki szum jest na mieście. Może to nowe procedury bezpieczeństwa? Żeby do klubu nie wparowała nagle ekipa remontowa z młotami, czy metalowymi rurami i nie zaczęła rozróby. Różnie się dzieje, cała masa dziwnych pojebów wychodzi na ulice...wiem coś o tym, no nie? - zakończyła, krzywiąc się cierpko. Samo wspomnienie przeklętego parkingu wywoływało w niej strach.

- Może... barman będzie wiedział? - zapytała ostrożnie JC i szepcząc dodała.-Chyba jest tu szefem.

Tara kiwnęła głową i nagle przytuliła do siebie obie towarzyszki.
-No to co laski, jeszcze po jednym? - spytała śmiejąc się wesoło - Trzeba narzucić szybsze tempo, żeby dotrzymać kroku chłopakom na scenie.
Wstała lekko z kanapy i wolnym krokiem ruszyła w kierunku baru, przelatując wzrokiem to tańczących i kręcących się w okolicy mężczyznach, mrugając do tych, którzy akurat odwrócili głowę w jej kierunku. Próbowała wyłapać czy są spięci, zdenerwowani...i przede wszystkim kto gapi się na kobiecie trio jak na połcie mięsa w rzeźni.

Nerwowość była widoczna wśród umięśnionych typków. Nerwowość i czujność i… coś jeszcze.
Jednakże ich zainteresowanie skupiały, głównie zamknięte drzwi niż nieliczne klientki. No… może nie do końca. Badź co bądź strój Tary powstał, by podkreślać i odsłaniać atuty jej urody. Więc naturalnie męskie spojrzenia wędrowały po nim.


Barman jednakże takim typkiem nie był. Nalewając akuart trunku uśmiechnął się przyjaźnie do Tary mówiąc.- Hej słoneczko. Jakim to smakiem popieścić twoje podniebienie?
A Lantana… miała wrażenie, że gdzieś go już widziała. Tylko nie mogła sobie przypomnieć… gdzie.

-Trzy razy Blue Monday, szefie - posłała barmanowi uśmiech numer pięć, ten najbardziej czarujący. Gdzieś go już widział… tylko gdzie? Pracowała z dużą ilością osób oraz firm. Przypięcie odpowiedniej karteczki z nazwiskiem pod czyjąś twarz nie było takie proste. - Chyba, że możesz mi polecić jakąś specjalność zakładu.

-Trzy Różowe Kwiatuszki… ale uprzedzam, mocno kopią i są zaprawione odrobiną lubczyku. Na Ibizie, gdy piłem je pierwszy raz… dodawali czegoś innego, ale tu byłoby to nielegalne. Może być?-spytał z uśmiechem fachowca.

-Jasne, zdaję się na szefa zręczne rączki - odpowiedziała lekko i zaraz dodała - Nie wiedziałam, że wprosiłyśmy się na imprezę zamkniętą…

-Aaaa to… godzina policyjna się zaczęła. I tak nie mogłybyście wyjść. Ale nie martwcie się. Kanapy w pokojach do prywatnych pokazów są wygodne, a kibelek od teraz darmowy. Jakoś się przekimiecie na nich do rana. Zresztą do takich klubów nie chodzi się, by spać, prawda?- odpowiedział mężczyzna starając się ukryć nerwowość w głosie. Nie wydawał się kłamać, ale całej prawdy… też chyba nie mówił.

- No tak...zapomniała o godzinie policyjnej. Się porobiło, co szefie? Atak z kosmosu, meteoryty i dziwne chmury zakłócające kontakt radiowy. - pokręciła głową, obserwując jak mężczyzna preparuje drinki - Długo tu już szef pracuje?

-Od jego założenia… bo to mój klub. Moja emerytura i renta zarazem.- zaśmiał się cicho mężczyzna szybko przygotowując kolejne różowe drinki I stwierdzając po chwili posępnie.- Się porobiło…
Głośny piskliwy krzyk Aiko… wstrząsnął nagle Tarą, która odwróciła się odruchowo i w przerażeniu… a potem z niesmakiem zorientowała się, że pisk Japonki wywołany był tym, że striptizer stracił ten wąski pasek materiału zwany majtkami i kręcił kółeczka obfitym przyrodzeniem.

- Fakt, się porobiło, ale dobrze, że niektóre rzeczy wciąż pozostają takie, jakimi je znamy - puściła barmanowi oczko, wskazując brodą na rozentuzjazmowaną Azjatkę - Szefie, czy ja szefa przypadkiem kiedyś już nie poznałam? Kojarzę twarz..

-Grałem w kilku filmach. Dość znanych w kręgu… ehmm… koneserów tej twórczości.- stwierdził ostrożnie barman. -Może mnie w nich pani widziała?
Coś w tym było… Tara rzeczywiście mogła go widzieć w filmach. Ale przecież nie był żadnym sławnym hollywodzkim celebrytą.

Zmarszczyła brwi i raz jeszcze przyjrzała się dokładnie twarzy rozmówcy, a w jej głowie zaświtała pokrętna idea: branża pornograficzna. Zrobiła w myślach szybką listę znanych aktorów porno starego pokolenia, z którymi urozmaicała sobie wieczory za szczeniaka.

I… tak...nieco bardziej zarośnięta głowa i mniej ubrań… i barman był, wypisz wymaluj, aktorem porno z lat 60 czy 70 o ksywce “Long Dong Silver”... w czasach gdy filmy pornograficzne nie były jeszcze tak restrykcyjne w estetycznym doborze aktorów, Long Dong święcił triumfy, cóż.. dzięki prawdziwie monstrualnemu wyposażeniu. A barman trochę go przypominał.

-Long Dong? - spytała więc, a jej twarz ozdobił szeroki, wesoły uśmiech. Zaczęła się zastanawiać, czy ma gdzieś w torebce długopis i coś na czym dałoby radę zapisać autograf.

-Od dwudziestu lat nie słyszałem tej ksywki.- stwierdził z uśmiechem barman i pokiwał głową.-Ale prawda… a ten klub powstał na forsie z branży pornograficznej. Ale jak już w coś inwestować, to w coś na czym się człowiek zna.

-I widać dobrze prosperuje - ruda przyjęła gotowe drinki - Pewnie zaraz i tak do szefa wrócę, więc do zobaczenia - zakończyła, puszczając mężczyźnie oczko.

Aiko piszczała jak nastolatka łakomie pożerając wzrokiem tańczące ciało striptizera. Widać było, że z Japonki jest imprezowe zwierzę. Tak jak z Lilly… Natomiast JC starała się wyglądać na zainteresowaną, ale była wyraźnie speszona sytuacją. I robiła dobrą minę do złej gry. Cóż… nie był to klub w jej guście.

-Dolewka - ruda postawiła drinki na stoliku i zajęła miejsce między dwiema dziewczynami, obejmując dj’kę ramieniem. Nachyliła się w jej stronę, by mruknąć cicho:
- Godzina policyjna, dlatego zamykają. Swoją drogą wiesz że właścicielem tego klubu jest dawny gwiazdor porno? Może jak poprosimy to i z nami jakiś film nakręci? - zakończyła ze śmiechem.

JC zaśmiała się speszona.- Nie żartuj tak nawet… Nie czułabym się pewnie w takiej sytuacji. Poza tym, serio…?- dj’ka spojrzała w kierunku barmana mówiąc.- Nie wygląda na takiego.

-Pozory czasem mylą - Tara parsknęła, sięgając po swojego drinka - A niby taki niepozorny, co? Z drugiej strony...od czasu jego sławy i świetności minęło już kilkanaście lat. Ludzie się zmieniają, sytuacje się zmieniają...powiedz, masz na coś ochotę, czy obserwujemy przedstawienie? - spytał odwracając się w kierunku striptizera.

-Wiesz dobrze, że nie pociągają mnie faceci.- dodała cicho JC nachylając się ku Tarze.- Ale Aiko dobrze się bawi.

-Tym bardziej cieszę się, że tu przyszłaś ze mną, naprawdę - Lantana mocniej objęła brunetkę - Naprawdę, dziękuję Jenny. Bez ciebie to nie byłoby to samo. - uniosła drinka i stuknęła nim jej w kieliszek.

- Akurat…- zaśmiała się JC i dodała udając naburmuszenie.-Ty również wodzisz oczkami za tutejszymi parówkami. Nie udawaj, że jest inaczej.

- Panowie tak się ładnie starają… jeszcze bym im przykrość sprawiła - zaśmiała się cicho, choć najchętniej wróciłaby do domu i zakopała się pod koc. Pomysł z wypadem był dobry, jednak przy obecnym stanie ducha Tara nie czuła się duszą towarzystwa. Z zamiarem zresetowania systemu przechyliła drinka i wypiła duszkiem do dna. Może jeśli się zbombarduje, zacznie zachowywać się jak przystało na klub z męskim striptizem.

- Akurat.. cóż… ja też mam na co popatrzeć.- spojrzenie JC przesunęło się po bezczelnie głębokim dekolcie, błyszczącej czerwonymi cekinami sukience Aiko.

- Wiesz, będziemy musiały zostać tu do rana. Podobno pokoje są dość komfortowe... - ruda zawiesiła głos, a jej twarz ozdobił zębaty, bezczelny uśmiech - Trzy pijane babki w jednym łóżku, będziesz miała pole do popisu i manewrów.

-Nie mogę was tak wykorzystywać… to nieuczciwe.- speszyła się JC opuszczając głowę w dół na swe dłonie miętoszące brzegi swej kusej i obcisłej spódniczki.

-Nieuczciwe byłoby, gdyby całe zajście miało się stać wbrew czyjejś woli - wzruszenie ramion zaakcentowało odpowiedź - a ktoś tu kogoś do czegoś zmusza, nóż do gardła przystawia i celuje ze spluwy? No dobra...pod do ostatnie da się podciągnąć to i tamto - ruda na chwilę obróciła głowę w stronę wywijającego przerodzeniem tancerza.

-Też masz pomysły.- zachichotała JC w odpowiedzi zerkając wzorem Tary na atrybuty tancerza, ale jej dłoń spoczęła na kolanie Lantany i zaczęła ostrożnie i delikatnie wodzić po jej udzie do granicy kusej spódniczki.-Czyli pijemy i gapimy się na… to co każda z nas lubi?

-Ewentualnie możemy pomacać, jak coś ciekawego znajdzie się w zasięgu ręki - parsknęła, przenosząc wzrok na Japonkę - Aiko jest już w swoim świecie...a ja nie mam ochoty dziś na aktywności zmuszające do komunikacji werbalnej z obcymi osobnikami. Jest dobrze jak jest...tylko żeby drinki się nie kończyły tak szybko - zakończyła z ciężkim, pełnym boleści westchnieniem, przysuwając się do Jenny, i całkowicie przypadkowo ułatwiając jej zabawę.

-Barek jest pełny…- JC skinięciem głowy wskazała na barmana i stojące za nim półki z alkoholami. Jej dłoń odważniej sięgnęła dalej wsuwając się pod spódniczkę i wodząc po udzie Tary pieszczotliwie i zmysłowo… Coraz odważniej dotykała uda rudej i coraz głębiej sięgała. Owa pieszczota zdecydowanie traciła na niewinności, zyskując za to na pikanterii.

-Tu mnie będziesz rozbierać, czy poczekasz aż znajdziemy jakiś pokój? Wiesz...to nie ja tu mam być główną atrakcją wieczoru -Tara parsknęła, jednak nie zrobiła nic, by powstrzymać zapędy dj’ki. Alkohol powoli wpływał na jej umysł i ciało, odgradzając od zdrowego rozsądku miękką, pluszową kotarą. Lokal w którym się znajdowały z pewnością widział sceny bardziej gorszące niż dwie pijane klientki migdalące się do siebie. Zresztą, czy nie przyszła tu żeby odpocząć? O konsekwencje zacznie martwić się w swoim czasie, gdy już wytrzeźwieje i na powrót znajdzie się we własnym łóżku. Póki znajdowała się na gościnnych występach, czemu miałaby sobie czegokolwiek żałować?

-Ja cię nie rozbieram…- speszyła się Jenny, acz nie zaprzestała pieszczot dłonią. Sięgnęła już palcami do kusych majteczek Tary zmysłowo muskając jej delikatny intymny obszar ciała.- A co ma być atrakcją?
Aiko zajęta w tej chwili piszczeniem na widok kolejnej trąbki nie zauważyła migdalenie się dwójki przyjaciółek. A może się tym nie przejmowała. Wszak była otwarta na przygody.

- Główna atrakcja wieczoru, hmm… To musiałoby być coś wyjątkowego, niepowtarzalnego. Wartego uwagi i wzbudzającego duże zainteresowanie - ruda udała że się nad czymś zastanawia, wodząc palcem wskazującym po swoich ustach. Spojrzała JC w oczy i pochyliła się w jej kierunku, zastygając twarzą o kilka centymetrów od jej głowy -Ostatnio zrobiłam ci mały pokaz, może teraz rewanż?

-Eeee...co?! Tutaj?!- JC wyraźnie spanikowała słysząc te słowa z ust Tary.-Nie mogłabym. Nie tutaj… nie przy wszystkich. Może… gdybyśmy… były tylko we dwie.

Uśmiech Tary zrobił się jeszcze szerszy i bardziej zębaty.
-Podobno można tu wziąć pokój...wiesz...i tak jest godzina policyjna i do rana stąd nie wyjdziemy. - zaproponowała, klepiąc brunetkę lekko po policzku końcami palców.

-No dobrze…- westchnęła JC i zaczerwieniona dodała.- Tylko że ja akurat nie umiem tańczyć.

- A to ma w czymkolwiek przeszkadzać? -wzruszenie ramion miało starczyć za cała odpowiedź. kobieta podniosła się i zgarniając puste szklanki potoczyła się w stronę baru, prosto ku uśmiechniętemu gwiazdorowi porno minionej epoki.
-Szefie...jak wygląda kwestii tych pokoi, o których była mowa wcześniej? - rzuciła lekkim tonem, stawiając szkło na ladzie.

- W tym lokalu nie ma pokoi… w normalnym znaczeniu tego słowa. Są natomiast pokoje do prywatnych pokazów. Od biedy da się tam zdrzemnąć. No i darmo dorzucę koce, żeby było się czym przykryć.- wytłumaczył mężczyzna.-Da się zamknąć od wewnątrz, więc będziecie miały spokój.

- Będziemy zobowiązane - ruda kwiknęła głową, po czym dodała -i butelkę whisky...na lepszy sen.

-Dość szybko idziecie drzemać.- stwierdził w odpowiedzi barman podając butelkę i zerkając na głośną Aiko.- Wszystkie trzy?

- Na razie tylko dwie sztuki. Reszta pewnie dojdzie do nas jak już...ehhh. Albo i będzie siedzieć do bladego świtu - rozłożyła ręce w geście zagubienia - Wie szef...to był ciężki tydzień. Przeliczone siły na zamiary i tak dalej. Zdarza się najlepszym.

-Jasne.. też tu był ciężki tydzień. Mało klientów, zaginięcie Fabio… parszywa sytuacja z tym meteorytem.- westchnął barman i podał spod lady ciężki ciepły koc.

- Zginął któryś z chłopaków? - kobieta wzdrygnęła się, a przed oczami znów stanął jej przeklęty parking i czający się w mroku morderca - Ale...jak...wiadomo cokolwiek? Policja coś znalazła?

- Niech się pani nie martwi. Po prostu nie zjawił się w robocie… Zresztą niewielka to strata, przy tak małej klienteli.- odparł z ciepłym uśmiechem mężczyzna.

-Przepraszam, wiem że to nie moja sprawa - westchnęła, zbierając okrycie i przycisnęła je do siebie, gapiąc się gdzieś w bok - Po prostu ostatnio...zaginął też ktoś kogo znam. Pomyślałam, eh. Nieważne. Dzięki za koc - machnęła ręką.

-Tak.. ostatnio to spory problem. Ale nie tej nocy.- odparł wesoło Long Dog.- To jest noc zabawy.

- Ma szef rację..świętą rację. -Tara przywołała na usta uśmiech - Dziękuję za koc...i dobrej nocy….ach. Jeszcze jedna rzecz: gdzie te kabiny?

-Prawym korytarzem, łatwo poznać… drzwi obite czerwonym pluszem.- wyjaśnił mężczyzna.- Kanapy zresztą też.

Kobieta kiwnęła głową na znak, że zrozumiała instrukcję i skierowała się ku dwójce pozostałych, znajomych panienek
-To co? - rzuciła do JC - Idziemy?

-Ok… - rzekła cicho dj’ka i wstała. A Aiko spojrzała na nie i spytała zaskoczona lekko mrużąc oczy.-Cco.. się dzieje?
JC zaś spanikowała. Błagalnie wpatrywała się w Tarę licząc, że ta jakoś załatwi sprawę, nie zaciągając i Aiko z nimi do pokoju.

- Lecimy spać. Pokój do pokazów. Jak padniesz już , albo stwierdzisz że pora lulu, zapukaj cztery razy, to cię wpuścimy - wytłumaczyła spokojnie, wskazując brodą korytarz ze wspomnianym pokojem.

-OK… tylko nie pośnijcie tam. Nie chcę się dobijać pięściami.- zażartowała Aiko, a JC szybko ruszyła przodem ciągnąc Tarę. Zapewne bała się, że Aiko zmieni zdania, lub odwaga wyparuje z niej samej wraz z alkoholem. Pokój do którego weszły był mały okrągły… z okrągłą czerwoną kanapą i długim żelaznym słupkiem po środku. JC rozejrzała się po pokoju, po czym zdjęła okulary podając je Tarze.
-Potrzymaj proszę.- wymruczała cicho JC.


I oparła się o ścianę prężąc ciało, mruknęła.-Nie jestem pewna czy sobie poradzę. Powiedz jak będziesz chciała, bym skończyła się wygłupiać.

Tara ze spokojną miną rozsiadła się na kanapie, zakładając nogę na nogę. Ramiona oparła o oparcie i zachichotała.
- Wygłupiać...oj nie sądzę żeby twój pokaz zaliczał się do rzeczy głupich - mrugnęła, a na jej twarzy pojawiło się oczekiwanie - Masz moją uwagę… całą .

JC czerwona na twarzy uśmiechnęła się nerwowo i zaczęła gwizdać pod nosem i powoli tańczyć w miejscu. Chwiejąc się na szpilkach poruszała się zmysłowo, kręcąc przy okazji pośladkami. Sięgnęła dłońmi za siebie rozwiązując powoli węzeł koszulki. Wyciągnęła w górę przy okazji ściągając siebie koszulkę i odsłaniając piersi uwięzione w kusej czarnej sukience ze sznurowaniem jak u gorsetu. Tarę nie dziwił taki dobór sukienki. Gorsety wydawały się małym fetyszem dj’ki.

Patrzyła jak zahipnotyzowana przed siebie, kołysząc głową niczym wodząca za dłonią zaklinacza kobra. Oddech jej przyspieszył, na policzki wypełzł lekki rumieniec. Pomyślała, że jeśli Long Dong zamontował tu kamery, dostaje właśnie niezłe przedstawienie i to całkowicie za darmo. Ciekawe czy obie kobiety znajdą się kiedyś na stronie z “branżowymi” filmikami podstarzałego aktora? Na dobrą sprawę...nie miało to znaczenia. Nikt nie gwarantował kiedy i czy w ogóle kwarantanna zostanie zniesiona, a życie w Detroit wróci do pierwotnego rytmu.
-I ty mówisz, że nie robiłaś tego wcześniej - spytała ochryple, z wyraźnie wyczuwalnym zadowoleniem.

- Ale.. widziałam… w Internecie.- wydukała nerwowo JC i wyraźnie zaczerwieniona zaczęła wodzić po swym ciele dłońmi. Obcisła skórzana sukienka pozwalała jej niemal dotykać swego ciała jakby pieściła kochankę… lub jakby chciała być pieszczona.-Podo.. podobam… ci się?

Tara zaśmiała się, nie mogąc oderwać wzroku od dj’ki.
- Jenny...zaczynam się obawiać, że pomysł ze wspólnym nocowaniem ma jeden niewielki mankament… może być problem z tym, żebym wypuściła cię z łóżka nad ranem.

-Wypiłaś za dużo, nad ranem będziesz skacowana i możesz się zastanawiać nad czymś innym.- JC nadal się kręciła, ale niemrawo już i powoli. Jej dłonie przestały wić się po jej ciele. Powód był tego prosty, napięta niczym struna dziewczyna zabrała się bowiem za rozwiązywanie sznurowania sukienki na plecach.-Zresztą wpadnie ci w oko jakiś przystojniak i zapomnisz o mnie.

- Do rana jeszcze szmat czasu. - powoli podniosła się z kanapy, wyciągając prawą rękę w stronę Jenny - Tym będziemy martwić się...potem. Po co zawracać sobie teraz głowę detalami? A przystojniacy - to z tobą chciałam tu być i z nikim innym.

- Ale wiesz… ja jestem… a ty…- zerkała wzrokiem na JC i oblizała nerwowo usta.-Bo zrobię coś szalonego.
Zatrzymała się w swym tańcu i patrzyła na Tarę mówiąc.-I… jeszcze się nie rozebrałam. Przepraszam, ta sukienka wygląda szałowo na mnie, ale zdejmowanie jej to wrzód na … wiesz gdzie.

- No...jaka jestem? - mruknęła Tara przechodząc za jej plecy i zaczynając majstrować przy sznurowaniu gorsetu - Możesz mi pocisnąć, nie krępuj się.

- Apetyczna…- wymruczała cicho JC na oślep sięgając do tyłu i chwytając za pośladki rudej, podciągając mini spódniczkę, która starała się je ukryć przed światem.-Ty nie jesteś taka jak ja… dla ciebie to tylko szał tej nocy… Ot, miła odmiana. Chciałabym być taka jak ja… Naprawdę chciałabym, żeby także faceci mnie kręcili, ale gdy tak gapiłyście się na tańczącego drągala.. pragnęłam tego, byś… gapiła się tylko na mnie.
Odsłoniwszy oba pośladki Tary podrapała je paznokciami w ekscytacji.-Tyle, że… nieważne… może kiedyś ci powiem. Na dziś i tak powiedziałam, za dużo.

-Teraz gapię się tylko na ciebie...tylko co z tym zrobimy? - Lantana udała że poważnie zastanawia się nad tym pytaniem. Nagle przycisnęła kobietę do siebie i przechylając ciało do tyłu, pociągnęła za sobą na kanapę, śmiejąc się głośno. JC za dużo myślała, potrzebowała zając myśli czymś innym niż wieczne troski.

-Nie wiem…- skłamała JC, bowiem jej dłonie wyraźnie wiedziały, wpierw osuwając sukienkę w dół, by odsłonić dekolt, a potem kierując na swe piersi dłonie Tary. Pupa dj’ki nerwowo się kręciła, gdy już dziewczyna wylądowała zadkiem na siedzącej na kanapie rudej.

- Nic nie szkodzi, mam pewien pomysł - Lantana ujęła w dłonie twarz Jenny i bez ceregieli zamknęła jej usta pocałunkiem.

---


Dwa nagie ciała leżały splecione razem, wśród czerwieni… ale nie krwi.
Tylko czerwonej bielizny. Zmęczona JC tuliła się ufnie do Tary. Spocona i śpiąca podobnie jak jej obecna kochanka. Alkohol nie zdołał jeszcze wywietrzeć z głowy Lantany, ale żądze związane z nowymi doświadczeniami, zostały zaspokojone. Choć ciekawość dopiero uległa rozbudzeniu dzięki nowym doświadczeniom. Ale póki co ważny był sen. I z tego Tara została wyrwana łomotem w zamknięte drzwi.

Hałas przebijał się przez resztki su, wbijając w skołowaną głowę drażniące szpile. Pukanie było natarczywe, mocne, nie pozwalało go zignorować i ponownie udać się do krainy Morfeusza. Chcąc nie chcąc, Lantana wysunęła się delikatnie spod śpiącej dj’ki i znalazłszy sukienkę, zarzuciła ją na plecy. Drugą kobietę okryła kocem, by wchodzący nie dostrzegli jej nagości.

- Zaraz...Aiko...zaraz - burczała pod nosem, człapiąc powoli w stronę drzwi.
Łomot jednak nie ustawał, chaotyczny i słaby. Ktokolwiek był za drzwiami, zdecydowanie był uparty… acz niekoniecznie skuteczny.

-Aiko? - kobieta spytała głośniej, stając przy framudze - Jesteś sama, czy coś ze sobą przyciągnęłaś?

- Sama… samiuteńka… porzucona na pastwę losu… zdradzona.- Aiko łkała bełkocząc każde słowo.-Pozostawiona… przez kumpele…

Tara wywróciła oczami. no tak...Japonka upiła się na smutno i widać nie udało się jej poderwać niczego co dałoby się przelecieć, dlatego włączyła się jej opcja z marudzeniem.
- Nie pozostawiona, daj spokój - westchnęła ciężko, otwierając zamek z klucza i nacisnęła klamkę - Dałyśmy ci pole do popisu, chwilowo zeszłyśmy ze sceny. Wiedziałaś gdzie nas szukać, prawda?

- Taaak… ale nie po to żeśmy tu przyszły we trzy.- odparła Aiko zionąc alkoholem niczym stuletni smok i wpadając chwiejnie do środka. Rozejrzała się dookoła i całkiem przytomnie stwierdziła.-Co babskie majtki robią na podłodze?
Jednak była zbyt pijana, by wyciągnąć kolejne wnioski z tego faktu.

Ruda wzruszyła ramionami. Akurat ona i JC bawiły się świetnie podczas tego drobnego wypadu. Co prawda w ferworze pasji i pod wpływem pożądania kompletnie zapomniały o ostatniej z tria, ale cóż...nikt nie jest doskonały, a umysł ludzki płatał najróżniejsze figle, szczególnie gdy zamoczono go w dużej ilości napojów wysokoprocentowych.
-Dawaj, idziemy spać. - westchnęła podchodząc do kanapy i niby przypadkiem, dyskretnie wkopała pod nią zapomniany element garderoby - Do rana i tak się stąd nie wydostaniemy...tylko trzeba zamknąć drzwi. Tak… profilaktycznie.

-Dobra…- Aiko ruszyła ku przerażeniu Tary w kierunku śpiącej cicho JC. Zapewne po to by położyć się blisko niej i skorzystać z koca, którym była przykryta.

-No ej...wchodziłaś ostatnia, ty zamykasz. - chwyciła japonkę za kieckę i stanowczo pociągnęła do tyłu - Co ja, odźwierna twoja, czy co? Zasuwaj przekręcić kluczyk - zakończyła, wymijając ją i samej kładąc się na kanapie obok dj’ki.

-Ej… a co wy robiłyście tutaj. Przecież zabawa była tam?- mruknęła Aiko zamykając drzwi i ponownie ruszając chwiejnym krokiem w kierunku obu kobiet.

-Źle się poczułam - ruda skłamała gładko, wskazując brodą na pustą butelkę - Trochę zapaskudziłam JC ciuchy, trzeba było je wyczyścić. Siedziała i pilnowała mnie, żebym sobie krzywdy nie zrobiła. Teraz śpi, więc jej nie budź. - ziewnęła, pakując się pod koc.

-Cha cha cha…- wybuchła pijackim śmiechem Aiko i pogroziła palce.- Tak to jest, gdy się nie umie pić.
Po czym po kilku krokach runęła nieprzytomnie na kanapę i zasnęła pijackim snem.

Jeden problem usunął się sam, bez konieczności wyższej, mentalnej gimnastyki. Wymyślanie kolejnych wymówek, gdy łeb boli, a obraz wciąż nie odzyskał prawidłowej ostrości nie było tym, co tygryski lubią najbardziej. Tara poczekała aż oddech japonki stanie się spokojny i wyrównany, dopiero wtedy potrząsnęła ramieniem JC.
-Jenny - szepnęła - Ubierz się nim Aiko się obudzi.

- Dobrze..- JC nie była jeszcze dość przytomna, by zrozumieć całą sytuację, ale zawsze była uczynną dziewczyną, więc wykonała polecenie nie zadając pytań, choć wciśniecie się w ciasną kieckę przychodziło jej z trudem.

-Dobra dziewczynka - Tara uśmiechnęła się ciepło i uniosła się na moment, by pocałować JC w czoło. Zaraz powróciła na poprzednią pozycję z nadzieją, że dane jej będzie przespać się choć te dwie-trzy godziny przed świtem.

---

Pobudka była głośna i niepokojąca. Strzały z broni palnej. Dużej broni palnej. Nie brzmiało to jak rewolwer. Wyrwało to ze snu Tarę i JC, która wpatrywała się w rudą z mieszaniną strachu i niepewności. Aiko… była nadal nieprzytomna.

- A..ale? - zdołała wydusić przez ściśnięte gardło. Broń nigdy nie zapowiada nic dobrego. Kobieta poderwała się i przeturlawszy średnio żywe ciało przez oparcie kanapy, wylądowała na podłodze - A...ale jak? Co się dzieje? - rzuciła nieprzytomnie do brunetki.

-To chyba były strzały…- wyszeptała dj’ka powtarzając działania Tary i przybliżając się do niej. Szepnęła cicho.-Prawda?

Ruda pokiwała nerwowo głową.
-Chyba tak… tak mi się wydaje wyjąkała - Nie wychylajmy się i siedźmy cicho...i Aiko! Trzeba ją tu schować razem z nami. - dokończyła, wyciągając ręce w kierunku nieprzytomnej Azjatki.

-Chcę jeszcze pospać...- wymruczała Aiko w odpowiedzi, podczas gdy dziewczyny nasłuchiwał w ciszy. Broń palna już nie zabrzmiała, za to słychać było kroki i bieg… ucieczkę może? I jakieś charczenia, nieludzkie acz i nie przypominające zwierząt. Coś się działo na korytarzu, za zamkniętymi drzwiami do tego pokoju. JC i Tara nie wiedziały co. Pokój wszak był dość solidnie zbudowany. I ściany były do pewnego stopnia wytłumione, by nie rozpraszać gości. Ale przez drzwi dochodziły owe niepokojące jęki.
-Co robimy? Może i Aiko będzie wiedziała. Ona zna kung fu.- wyszeptała nerwowo JC.

- W takim stanie, to ona nawet nogi nie podniesie nad głowę - Lantana burknęła z powątpiewaniem. Może i Japonka znała sztuki walki, ale po pijaku była równie bezużyteczna bojowo, co Tara i Jenny - Poczekajmy i siedźmy cicho. jeśli mają broń… lepiej nie wybiegać im pod lufy...chyba. Nie wiem! Nie znam się ! Nie jestem policjantem, tylko doradcą ślubnym - zakończyła z wyraźną paniką.

-Nosi broń… chwaliła się, że nosi broń w torebce.- przypomniała sobie JC i drżąc cicho poinformowała o tym fakcie rudą.

Ta wzdrygnęła się, ale wychyliła głowę zza kanapy, poszukując wzrokiem wspomnianej torebki.
-A wiesz chociaż jak się to odbezpiecza? Trzymałaś kiedyś w ręku broń inną niż nóż czy paralizator… lub puszka z gazem?

-Wiatrówkę. Wychowałam się na wsi i strzelałam z wiatrówki.- stwierdziła cicho JC.- Do puszek na wiejskich festynach.
Jej wypowiedź przerwał krzyk kobiecej agonii… głośny i przeraźliwy. I blisko. Ale nawet on nie zbudził Aiko, której torebka wciąż była zaczepiona o jej lewą rękę… leżąc na kanapie.

- Kurwa! - wyrwało się Tarze i zaraz rzuciła się w poszukiwaniu broni - Słyszałaś to? Jezu...co tu się dzieje?! - szeptała gorączkowo, a przez drżenie głosu ledwo dało się rozróżnić słowa.

-Boję się.-pisnęła JC i tuląc się do rudej i drżąc ze strachu. Przypominała małego pisklaczka lgnącego do kury nioski, której rolę Lantana pełniła.

- Musimy być cicho, nie możemy się odezwać...może nas nie zauważą - Tara była nie mniej zdenerwowana. Zdrętwiałe palce nie chciały się słuchać, wyciągnięcie czegokolwiek z torebki zabierało masę czasu...o wiele za długo jak na jej gust - Poczekajmy, jak zrobi się cicho wyjdziemy i zobaczymy czy da się stąd uciec. Wolę już patrol wojska i problemy z naruszeniem godziny policyjnej, niż...niż...matko boska. Nawet nie wiem co tam się dzieje.

Wspaniała broń Aiko okazała się nie być bronią palną. Tylko taserem. Cóż… lepsze to, niż gaz pieprzowy. Tymczasem JC przytuliła się mocno do Tary i mruknęła cicho.-Czy to niestosowne, jeśli powiem, że...cieszę że tu jesteś? Bałabym bardziej, gdyby nie ty.

Lantana zachichotała.
-jak już mieć problemy, to w doborowych towarzystwie! - rzuciła, chichocząc pod nosem. co prawda wolałaby mieć przy sobie chociażby Gregorego, ale tego nie zamierzała mówić na głos - Co prawda nie tak wyobrażałam sobie naszą pierwszą randkę, ale trudno. Bierzmy co jest...i zobaczymy jak się to skończy.

JC odpowiedziała uśmiechem i coś miała rzec, ale wtedy… posłyszały sapanie po drugiej stronie drzwi. A co gorsza...Aiko zaczęła się wiercić na kanapie.

Czas zwolnił. Sekundy zdawały wlec się niemiłosiernie jedna za drugą, podczas gdy Tara patrzyła brunetce prosto w oczy. Już nie było możliwości zmiany planów, przemieszczenia się, ani czegokolwiek innego. Zostały we dwie skulone w ciemnym kącie za kanapą i Japonka - leżąca na niej niczym powalona ostrzem alkoholu, ruchoma kłoda. Przez nią mogły zginąć wszystkie trzy. Napastnik czający się za drzwiami nie mógł nie dosłyszeć rabanu jaki uczyniłoby przenoszenie ledwo ciepłego ciała z miejsca na miejsce. Decyzję podjęła pod wpływem emocji. Przycisnęła do siebie Jenny, wolną ręką zakryła jej usta. Drugą dłonią kurczowo ściskała taser i skuliwszy się jak mogła najbardziej, zamarła w bezruchu.
-Cokolwiek by się działo...siedź cicho - szepnęła kobiecie do ucha.

Po drugiej stronie drzwi… rozległo się drapanie, jakby pazurów o drewno. Powolne, metodyczne, badawcze… Może to coś nie wiedziało, co znajduje się za drzwiami. Może też wiedziało, że dziewczyny nie mają uciec z tego pokoju. Może…
Na szczęście Tara się nigdy tego nie dowiedziała, bo jakiś rumor odciągnął uwagę drapacza i ten zamiast dokończyć swego dzieła pogonił w kierunku odgłosów.

- Co robimy? - wydusiła z siebie po dłuższej chwili - Zostajemy czy idziemy? Jak idziemy trzeba jakoś zabrać Aiko, nie możemy jej tu zostawić samej.

-Ja… boję się wyjść. Poczekajmy jeszcze… może policja przyjedzie?- zapytała ostrożnie JC i zerknęła na zegarek.-Jeszcze dwie godziny do rana.

-Dobra mała - Tara przełknęła głośno ślinę - Zdejmijmy Aiko i przesuńmy kanapę pod drzwi. Może to i prowizoryczna barykada...ale przynajmniej nikt tak łatwo nie dostanie się do środka. Potrzebuję twojej pomocy, sama sobie nie poradzę. Mogę na ciebie liczyć? - spytała, ujmując delikatnie brodę JC końcami palców i uniosła ją ku górze zmuszając, by ta spojrzała jej w oczy.

-Tak.-odparła stanowczo dj’ka i powoli wstała. Jej nogi co prawda drżały, ale była zdeterminowana pomóc Tarze.

Na pierwszy ogień poszła nieprzytomna Aiko, która z racji upojenia przelewała się kobietom przez ręce. Tara starała się załatwić wszystko jak najszybciej.
- Jenny...a ty masz jaką broń?

-Nie…- wydyszała cicho JC, gdy przenosiły śpiącą Japonkę jak worek ziemniaków. Gdy wylądowała na podłodze, zabrały się za przesuwanie kanapy. W samą porę… zaledwie kilkanaście minut po zablokowaniu drzwi, coś znów zaczęło drapać drzwi. A potem je wyważyć. Barykada jednak zadziała idealnie, bowiem temu czemuś za drzwiami nie udało się sforsować drzwi. Zwierzęce sapanie i warczenie które słyszały wydawało się być dowodem irytacji. W końcu stwór odstąpił i nastąpiła cisza. Pięć, dziesięć minut, piętnaście, dwadzieścia. Cisza się przedłużała… i narastało ciśnienie w pęcherzach. W końcu wypity alkohol należało zwrócić.
-Moja głowa…- głuchy jęk świadczył, że Aiko wraca do świata żywych.

-Cicho...jest afera w klubie. Ktoś strzelał, ktoś krzyczał. Musimy być cicho, to może nas nie znajdą - Tara przyłożyła rękę do ust Azjatki i wyszeptała jej gorączkowo do ucha kilka prostych słów, które miała nadzieję przebiją się przez otępiały od alkoholu umysł.
Czekanie...mogły tylko czekać i mieć nadzieję, że ktokolwiek grasuje na zewnątrz nie zainteresuje się zablokowanym wejściem do kabiny pokazowej.

---



Po odsunięciu barykady i otwarciu drzwi dziewczyny wyszły na korytarz, pełen potłuczonego szkła z rozbitych świetlówek, pełen rys na ścianach i drzwiach przypominających ślady pazurów oraz okazjonalnych plam krwi. Korytarz pełen ciszy przerywanej jedynie chrzęstem szkła pod stopami. Ciszy w której nie było słychać nikogo.
-H...halo? - głos Aiko mimo że cichy sprawił, że pozostałe dwie kobiety podskoczyły ze zduszonymi piskami. Na wołanie nikt jednak nie odpowiedział. Sala była równie cicha co martwa. Japonka bała się podobnie jak JC i Tara, ale znacznie lepiej trzymała swój strach w ryzach. Była jednak równie zagubiona jak Jenny, więc to na barki Tary spadło zadecydowanie o dalszych posunięciach całej trójki.

- Miłe panie...- ruda z trudem, ale przywołała na twarz zdegustowany grymas - Zmieniamy lokal, ten przestał prezentować sobą jakikolwiek dopuszczalny standard. Aiko... bądź tak miła i zorganizuj nam coś do nakrycia. Jest rano...będzie zimno tak wracać na piechotę, a o taksówce nie ma co marzyć pewno. Przyda się coś na grzbiet. Może ten koc pod którym spałyśmy? Jenny, pomożesz jej szukać? - wydawała kolejne polecenia, choć ich sens nawet jej wydawał się znikomy. Rzeźnia... babskie trio znajdowało się w samym środku rzeźni. Brakowało jedynie trupów, lecz ślady krwi wyraźnie wskazywały, że pozostali goście lokalu nie urządzili sobie hiszpańskiej bitwy na pomidory, tylko...no właśnie. Ślady szponów, olbrzymich pazurów - skąd się wzięły? Mimo ciekawości Tara nie zamierzała szukać, dociekać i sprawdzać. Zgarnąwszy towarzyszki pod oba ramiona, szybko opuściły klub, okrywając się w trójkę jednym kocem.
Świat zewnętrzny powitał je krajobrazem jak po zamieszkach...i ciszą: głęboką, głuchą. Przerażającą.
-Wracajmy do domu -ze wszystkich sił Lantana próbowała się nie rozpłakać. Głos jej drżał, tak samo jak całe ciało. Powinny wracać...o ile jeszcze miały coś takiego jak dom.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline