Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2015, 02:39   #106
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację





Lato 2518 roku K.I.

Franzenstein, Festiwal Kiełbasiany, "Głupa Gęś", Dzień Czwarty, Wieczór




Łysy Bauer w pstrokatych regaliach służących Heintza nie wyglądał groźnie nawet z wydobytym z pochwy mieczem. Jak błędnie jest cenić księgę po jej obwolucie przekonał się najbliższy z ochroniarzy, który widząc błysk stali przyjął cios Eryka. Na swe nieszczęście był to cios niezwykle skuteczny i raniony w prawe ramię ochroniarz niemal wypuścił oręż z ręki cofając się z grymasem bólu wymalowanym wymownie na tilleańskiej facjacie. Zacisnął jednak żeby i ze złością odgryzł się markując cios miecza tylko po to by z lewej, zdrowej ręki zamaszyście wyprowadzić hakujący cios długim sztyletem. Byłby Bauer dał się nabrać, długi nóż trafiłby go w szyję, lecz nowicjusz uchylił się. Zaatakował drugi raz ochroniarza, który uskoczył za stół. Przyciskał do boku krwawiącą rękę obserwując każdy ruch Strilandczyka. Bauer rzucił się znienacka przez przeszkodę mebla i przyszpilił mężczyznę do ściany. Dosłownie. Sztych przebił pierś ze zgrzytem orząc mniejsze kości i chrząstki i wyszedłszy między łopatkami utkwił w desce. Konający Tilleańczyk wybałuszył oczy konając.

W tym czasie dwóch ochroniarzy Barziniego leżało na ziemi krwawiąc lub trzymając się za głowę, lecz jak ocenił Bauer, darowano im życie, bo rany nie były śmiertelne. Nikt ich nie dobijał, lecz tylko rozbroił z oręża i odciągnął w kąt karczmy. Ostatni z obrońców don Giuseppe, największy i najbrzydszy z całej karczemnej ferajny tilleańczyków, zawzięcie bronił swego pracodawcy przed atakami don Salvatore. Barzini walczył z jednym napastnikiem, młodziutkim Tattaglia niemogącym mieć więcej niż siedemnaście lat. Widząc na ścianie ociekający pas krwi nad osuniętym przeciwnikiem Bauera, ochroniarz don Salvatore doskoczył do Eryka z zakrwawionym mieczem.





Na zewnątrz Jost majstrował przy okiennicy, a Arno z rozpędu rąbnął młotem w karczemne drzwi. Zadrżały w posadach, zatrzeszczały, ale nie ustąpiły. Dopiero, gdy poprawił drewniana deska pękła z trzaskiem na tyle, że krasnolud bez trudu ją wyrwał i wsadził rękę w otwór obmacując drzwi od środka w poszukiwaniu rygla. Schlachter w końcu otworzył okno na tyle, że będąc szczupłym chłopakiem jak wijąca się szybciutko jaszczurka przecisnął się szczelinę.

Walczący zajęci byli na tyle sobą, że nikt nawet nie zauważył wkraczających do środka Stirlandczyków, bo Edmund pomógł Arno i razem otworzyli drzwi na oścież. Za nimi biegł Heintz, który widząc co się dzieje stanął w progu blady, odwrócił się i widząc biegnącego Yorriego z Bertem przywołał ich ku sobie.

- Zamknijcie drzwi i okna i baczcie, aby nikt tu nie zaglądał! - rozkazał zdenerwowany.

Kanincher, Hammerfist i Schlachter szybko zostali związani w walce z ochroniarzami Tattaglia.

Arno wyeliminował jednego skutecznym ciosem w kolano. Mężczyzna ze strzaskanym kulasem zawył z bólu zwalając się na deski. Schlachter trafił wysokiego przeciwnika w lewą rękę, za co przypłacił zaraz potem rozciętą liberią i skórą na piersi, po której zostanie paskudna, lecz przystojna blizna z takich, co to podobają się niektórym typom kobiet. Edmund zaś uniknął ciosu zwinnym unikiem za ławę a potem sparował drugi i wyprowadził swój trafiając mężczyznę w szyję. Tryskający krwią z karku, złapał się pod kołnierz uciskając głowę i brodę do piersi. Chwiejąc się cofał, a Edmund zaatakował ośmielony sukcesem. Z dwóch ciosów spadających na ochroniarz, drugi przebił się przez zasłonę i spadł na kapelusz, spod którego wypłynęła na czoło, pomiędzy oczy, po nosie, kapiąc z jego końca, gęsta krew.
Bauer radził sobie z nowym przeciwnikiem na tyle dobrze, że choć nie zrobił mu póki co krzywdy, to i samemu nie odniósł obrażeń. Widział jak Barzini zabija młodzieńca i jak olbrzymi ochroniarz pada pod ciosem don Salvatore.

- Dosyć! – wydarł się Heintz.

Walczący ochorniarze Tattaglia odskoczyli nieco od przeciwników widząc jak sobie radzi ich don Salvatore.




Don Giuseppe klęczał przed rywalem, który obrzucił wszystkich zebranych krótkim, stanowczym spojrzeniem, a potem bez wahania poderżnął Barziniemu gardło od ucha do ucha. Jucha trysnęła na deski czerwieniąc białą koszulę tilleańczyka od kołnierzyka po pas. Kopnięty w plecy, wykrawiający się, wciąż konwulsyjnie dygoczący don Giuseppe zosta jeszcze opluty przez starannie wycierającego sztylet don Salvatore.

- Vissuto come un maiale, un maiale muore. – powiedział bez emocji Tattaglia do drgającego wroga. – Obraził mnie śmiertelnie czyhając na mezycie zabójcami partaczami. – wyjaśnił wszystkim a głos jego był czysty górując nad jękami rannych i konających. – Pieniędzy żałował na specjalistów, gad. – uniósł moralizatorski palec. – Taka zniewaga krwi wymaga i kare wymierzyłem osobiście przy świadkach, fatygując się aż do Imperium. – wyprostował się dumnie. – A teraz don Heintz wybaczy, ale opuścimy wasze progi, kiełbasę macie dobrą, ale ja wegetarianem jestem. – ukłonił się lekko.

- Zabieraj swoich rezunów i wypierdalać z Franzenstein. Nie chcę was tu kurwa więcej widzieć nigdy. Tyle szkody, kurwa mać! Drzwi rozjebane, okno rozpierdolone, krzesła, stoły! Co wy kurwa myślicie, że to wszystko darmo się tu wzięło?! – dyszał czerwony. – I renomę mi tym psujecie.

Don Savatore wyjął zza pazuchy mieszek i rzucił Heintzowi.

- Per favore, va bene?
- Bene, kurwa, bene… - Heitz złapał mieszek i schował za pazuchę. – Odstąpcie od nich. – odezwał się przez ramię do Strilandczyków. – Posprzątać tu trzeba, juchę wyszorować… Ty! – wskazał na Guido – chodź no tu! – posłusznemu słudze powiedział cos na ucho a chłopak wybiegł na zaplecze.
Tattaglia szykowali się do opuszczenia karczmy bacznie uważając na to czy Strilandczycy posłuchają don Heintza.

 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 04-06-2015 o 02:46.
Campo Viejo jest offline