Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2015, 00:19   #15
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
RENOVO

Renovo było niewielkie, rozciągnięte wzdłuż głównej ulicy, z odchodzącymi na boki przecznicami. O takich miasteczkach w folderach pisano „malownicze”. Mieszkańcy – we własnym gronie – wspominali zwykle o „dziurze zabitej dechami”, aczkolwiek lokalny patriotyzm nigdy nie pozwalał nazywać tak ich miejscowości przy obcych.

Wydarzenia na drodze mogły niepokoić, ale Jessica twardo trzymała się swojego pragmatyzmu, nie pozwalając sobie na wątpliwości. Spadek ciśnienia, kiepska droga, złe warunki. Ich zderzenie z jeleniem było naturalną konsekwencje zmęczenia i napięcia, które Jeremy musiał odczuwać po tak długiej drodze. Nawet ona czuła dziwne znużenie, spowodowane jednak niewygodą tylnego siedzenia i ścianą deszczu za oknami auta.

Rozmowa z całkiem przystojnym szeryfem, szybkie, acz kulturalne zbycie miłej staruszki z hotelu, niedługa droga taksówką – i już stali przed droga prowadząca do bramy.

I tu spotkało Jessicę pierwsze zaskoczenie – w sumie nie wiedziała, jak to się stało, ze Tony miał razem z nią odwiedzić wróżkę, a Jeremy został w lesie.
Ok., wygląda na to, że będą grać w dobrego i złego policjanta – jaki mógł być inny powód przydzielenia jej gangstera, zamiast detektywa?

Jessica i Tony ruszyli w kierunku bramy. Zamierzali otwarcie porozmawiać z madame Flawią. Jeremy został z tyłu i czekał na rezultat tej decyzji. Taksówkarz nie zamierzał czekać i ruszył w powrotną drogę do miasteczka.
Kolejne zaskoczenie - już po pierwszych słowach wróżka otworzyła im bramę.


MADAME FLAVIA

Twarz na ekranie wideofonu należała do niczym nie wyróżniającej się kobiet w średnim wieku. Nic w jej wyglądzie, urodzie, czy zachowaniu nie wskazywało na to, czym zajmowała się kobieta.



Dom madame Flawii był dość imponujący. Widać na naiwności ludzi i ich chęci poznania przyszłości można było całkiem nieźle zarobić.
Wybudowany w iście futurystycznym stylu przypominał statek obcych, który wylądował w środku lasu. Było w nim jednak coś zachęcającego do wejścia, coś co mówiło, że w środku jest ciepło i przytulnie. Być może była to zasługa ciepłego i miłego dla oka oświetlenia, być może szklane ściany, które powodowały, że dom wtapiał się w otaczający go las i dziką przyrodę.


Madame Flawia przywitała gości w salonie. Ubrana była w atłasowy szlafrok w kolorze ciemnego burgunda.
- Proszę usiąść - powiedziała wskazując białą, skórzaną kanapę ustawioną na przeciwko kominka - Widzę, że pani nie odpuściła. Cenię sobie odważne i zdeterminowane kobiety. A pani towarzysz to w roli ochroniarza? Czyżby się mnie pani obawiała?
Nie czekając na odpowiedź kobieta udała się do kuchni, która stanowiła przedłużenie salonu. Ze stołu wzięła butelkę wina, a z szafki trzy kieliszki. Po czym wróciła do swoich gości i nalała wszystkim wina.
- Słucham zatem, co panią do mnie sprowadza?
Jessica przyjęła kieliszek, dziękując skinieniem głowy. Bawiła się naczyniem, ale nie piła.
- Tony Ferriello, pracujemy razem w Agencji - przedstawiła swojego towarzysza. - Nie chciałam jechać sama, rzadko prowadzę, szczególnie poza miastem.
- Dziękuję, że zgodziła się pani nas przyjąć. Pamiętam oczywiście, że odradzała mi pani poszukiwanie Pameli. Ale nasza klientka - jej matka - odchodzi od zmysłów. Potrzebujemy jakiś konkret, który ją uspokoi. Czego Pamela szukała u pani?
- Tego, co wszyscy - odparła lapidarnie madame Flawia - Chciała znać swoją przyszłość i tyle.

Jessica przesunęła palcem po brzegu kieliszka. Nie wierzyła a magię, przepowiadanie przeszłości i temu podobne zjawiska . Ale Pamela i Wróżka wierzyły. Przez chwilę zastanawiała się jak sformułować myśl. Nie chciała oszukać ani urazić kobiety.
- Nie wierzę w wędrówki duchów przodków ani w przejmowanie mocy od zwierząt. Nie wierzę w reinkarnację. Ale mam przyjaciół, Indianina z plemienia Apaczów, oraz Suri, moją netową przyjaciółkę z Indii, którzy w to wierzą. Szanuję ich, podobnie jak oni szanują mnie i moją wiarę. Czasem myślę, że nie do końca rozumiem, dlatego nie wierzę. Często o tym rozmawiamy.
Westchnęła.
- Podobnie nie wierzę w magię i przepowiadanie przyszłości. Ale pani i Pamela wierzycie. Rozumiem, że zgodziła się pani zajrzeć do przyszłości Pameli. Czy może mi pani o tym opowiedzieć? Coś pani zobaczyła? Coś panią zaniepokoiło? A dziewczynka? Jak się zachowywała?
- A co to ma wspólnego z jej zniknięciem? - zapytała kobieta z lekkim uśmiechem - Tym bardziej, że pani nie wierzy w mój dar.
- Nie mam pojęcia - Jessica odwzajemniła uśmiech. - Sprawdzamy wszystko. Zbieramy, co się da. To jak próba ułożenia obrazku z puzzli. Tyle, że mamy mnóstwo pomieszanych kompletów. Nie wiem, które są te właściwe. Wróżka musi być znakomitym psychologiem. Coś pani zauważyła w czasie kontaktu z Pamelą?
- Oczekuje pani ode mnie czegoś, czego ja chyba pani nie mogę dać. To nie są moje puzzle, szanowna pani. A to co zauważyłam w trakcie kontaktów z Pamelą zachowam dla siebie. Dla niektórych, takie osoby jak ja, są jak ksiądz, jak najbardziej zaufany przyjaciel. Nie wiem, czy potrafi to pani zrozumieć. Z każdym klientem nawiązuje się niewidzialna nić porozumienia, nić łącząca dusze i umysły. Pamela była moją stałą klientką, podobnie jak jej matka. Byliśmy bardzo blisko i tak, jak mówiłam pani przez telefon, Pameli nic nie jest. Jak będzie chciała, żeby ją matka znalazła, to się do niej zgłosi. Pani, czy też pani kolega niewiele możecie zrobić w tej materii. Radzę zająć się śledzeniem niewiernych mężów, czy drobnych złodziejaszków, a nie angażować się w sprawę, która was szybko przerośnie. Co pani zrobi, gdy nicość spojrzy w pani duszę. Gdzie się pani schowa? Do kogo się pani zwróci o pomoc, skoro w nic pani nie wierzy? A kosmos jest przecież labiryntem zbudowanym z labiryntów. Jak się pani w nim odnajduje?
- Wierzę w Boga. Suri lubi słuchać o Bogu i często śmieje się, że skoro Bóg może dać nieśmiertelność duszy, to może też jej pozwolić zamieszkać w ciele lwa, zamiast w raju. To fascynujące, jak Suri postrzega świat. A pani świat? Jak wygląda? Proszę mi opowiedzieć.
Postawiła kieliszek i spojrzała wróżce w oczy.
- Jestem lekarzem. Rozumiem, na czym polega tajemnica lekarska, czy tajemnica spowiedzi. Jako lekarz nie mogę zdradzić szczegółów choroby, ale mogę mówić o moich wrażeniach i odczuciach. Rozumiem, że nie chce pani mówić o swoich odczuciach odnośnie Pameli. Może, ale ni chce. Dlaczego?
- Nie, po prostu nie rozumiem, co moje wrażenia i odczucia mają wnieść do sprawy. Te przecież są takie ulotne, nietrwałe i jakże często mylne. Wy jesteście przecież ludźmi faktu, czyż nie? Opieracie się na nich, zbieracie ich możliwie jak najwięcej i na ich podstawie podejmujecie decyzje, szukacie rozwiązania. A w czym pomogą wam moje uczucia, jakie miałam w stosunku do Pameli? Nie pomogą wam przecież jej odnaleźć, a chyba o to wam chodzi?
- Nie pomoże pani, czy pani nie chce?- zapytał milczący do tej pory Tony. - Odnoszę wrażenie, że pani wie, gdzie jest Pamela, ale nie chce nam tego pani powiedzieć. Dlaczego?
- A skąd takie przypuszczenie, szanowny panie? - odparła bardzo surowo kobieta.
- Przystopuj Tony - mruknęła Jessica. - Proszę mu wybaczyć, popędliwość jest przywilejem młodości. A gdyby tak... czy mogła by pani mi powróżyć? To musi być ciekawe doświadczenie. Oczywiście, zapłacę.
- Wybaczam, nie ma sprawy - odpowiedziała madame Flawia - A co do wróżby, to jak sama pani wie przyjechałam tutaj, aby odpocząć. Proszę sie umówić z moją asystencką, którą już pani poznała. Ona ustali pani najbliższy możliwy termin.

Jessica, zrezygnowana, popatrzyła na Tonego. Powstrzymywanie go należało do scenariusz, który mieli realizować, ale Tony nie wydawał się już być zainteresowany dalszą rozmową. Milczał, podobnie jak przez większość drogi. Czy miało to związek z jego mocną reakcją na zdarzenie w podróży? Zapisała sobie w pamięci, żeby o to dopytać, pożegnała się z wróżką i wyszli.

Jeremy czekał na nich przy głównej drodze, streściła mu krótko wizytę, zwróciła uwagę, że ma pomięta , przybrudzoną koszule, ale nie wydawało się to jej dziwne po pobycie na zalesionym terenie.

W dość ponurych nastrojach wrócili do motelu.


MOTEL

Przed pójściem do pokoju zdążyła jeszcze złapać Tonego. Mężczyznę zdecydowanie coś poruszyło, ale nie chciał się jej przyznać, co. I tak odniosła sukces, przyznał się, ze coś było, zamiast ją walnąć, na co wyraźnie miał ochotę.
„Przesadzasz” zmitygowała samą siebie.

Przebrała się w pokoju w lekko wydekoltowaną sukienkę i zeszła na dół. Zamierzała wypytać pannę Hendrics o wróżkę i miejscowe atrakcje, w tym bary. Takie miejsca były prawdziwa kopalnią informacji.

Na załomie schodów wpadła na Jeremiego, który – również przebrany – wyraźnie zbierał się do wieczornego wyjścia z motelu. Zatrzymała go na chwilę,
- Jest problem - powiedziała.
Evans uniósł brwi patrząc na koleżankę pytająco.
- Tak… pewnie więcej niż jeden - mruknął kiwając głową.
- Ta cała sprawa jest dziwna, a dodatkowo ta atmosfera magii i woodoo wszystkich nakręca. Ale nie o to mi chodzi. Z Tonym coś się dzieje. Prawie odjechał, jak przyjeżdżaliśmy obok kolejnego wypadku. I nie wiem, po co poszedł ze mną do madame Flawi. Coś jest na rzeczy, ale nie chce mi powiedzieć, co.
Westchnęła.
-Jak będziemy mieć sekrety i ukrywać przed sobą to, co nas niepokoi, to prędko przestaniemy funkcjonować jako zespół. Przestaniemy sobie ufać. Szczególnie, że atmosfera tej sprawy.. no, sam wiesz.
Zajrzała mu w twarz.
- Pogadasz z Tonym? Mi nie chce mówić, ale wiesz, może to jakieś męskie sprawy i się krępuje. Spróbujesz go przekonać, że tajemnice szkodzą nam i Agencji?
Jeremy stał przez chwilę w ciszy, trawiąc słowa Jessicy. W końcu lekko pokiwał głową godząc się z nią.
- Ta… pogadam - chrząknął delikatnie prostując się. - A skoro o “woodoo” mowa… tam przed rezydencją tak jakby - spojrzał gdzieś w bok, mając nadzieję, że nie zostanie odebrany jako świr, bo chwilowo tak się czuł. - Tak jakby zaatakował mnie wilk? Z tym, że był całkowicie spokojny, nie warczał i… w sumie to go ostatecznie nie było, rzucił się na mnie i znikł - powiedział wzruszając ramionami.
- Pomyślałbym, że to haluny, ale zostawił mi sińce, żebra mnie lekko naparzają więc… więc rzeczywiście ta sprawa jest dosyć dziwna - powiedział kiwając głową i instynktownie przykładając ręce do klatki piersiowej na chwilę.
- Tak czy siak pogadam z Tonym zanim wyjde.
Słuchała bez słowa, tylko źrenice się jej rozszerzyły.
- Zaatakował Cię wilk, myślałeś, że to halucynacje, ale masz siniaki, tak? A jednocześnie wiesz, że ten wilk nie był zwyczajny?
Milczała chwilę.
- Wiesz, że mam spore doświadczenie z... halucynacjami, nie? - powiedziała w końcu. Jeremy wiedział, a i tak mówienie o tym nie było dla niej łatwe. Wiedziała, jak trudno musiało być powiedzieć jemu.
- Siniaki miewałam, jak spadam lub wpadłam na coś, uciekając przed głosami. Biegłeś?
Pokręcił głową.
- Nie, zdecydowanie nie. Nie ruszałem się z miejsca, czekałem na jego ruch, wydawał się spokojny, nie uciekałem, nie chciałem go atakować. Nie było to coś tak mocnego jak to o czym mówił Tony i Maxime, ale… ale jakiś związek musi mieć. Myślisz, że powinniśmy może, spytać tę wiedźmę o te rzeczy? - spytał nagle, wyrzucając z siebie niespodziewaną myśl, za którą od razu się skarcił.
- Pewnie warto spróbować... Choć ta wróżka wydaje się znajdować przyjemność w nie udzielaniu odpowiedzi. Nie wiem, czemu nazywają ją "wiedźmą" - dodała.
- Pozwolisz mi zobaczyć te siniaki?
- Są tam… - mruknął cicho. - Jakby ktoś mi wyjechał z główki, z metalową wstawką. Nie wierzysz, prawda? - spytał, samemu bojąc się tego, że śladów po ataku rzeczywiście nie ma.
- Wierzę - powiedziała pewnie. - A z obrażeń można wiele wyczytać. W głowę nie dostałeś, prawda? Odwróć się do światła.
Jeremy westchnął tylko rozpinając koszulę i chcąc to mieć za sobą. Miał jednak szczerą nadzieję, że mimo wszystko ślady rzeczywiście są tam gdzie dostał.
Jessica przyjrzała się obrażeniom i stwierdziła, że wyglądają one jak najbardziej realnie. Były to dwa sporej wielkości siniaki oraz cztery zadrapania, jakby po pazurach.
-Wygląda, jakby skończyło na ciebie jakieś zwierzę i oparło się łapami o tors. Ze sporym impetem. Przewróciłeś się? - przesunęła dłonią po klatce piersiowej mężczyzny, zbadała żebra. - Wcześniej widziałam jakieś ślady na koszuli, ale sadziłam, że to od łażenie po ciemku po lesie. - wyjęła komórkę, włączyła latarkę i poświęciła mężczyźnie w oczy, sprawdzając odruch źrenic. – Podążaj oczami za palcem – przesunęła mu dłonią przed twarzą. - Pamiętasz wszystko, czy straciłeś przytomność, choć na chwilę?
- Przewróciłem się, ale klęczałem więc… - pogrzebał w pamięci milknąc na chwilę i zapinając koszulę. - Nie pamiętam, kiedy wilk zniknął… ale może to dlatego, że stało się to tak nagle.
Podziękowała skinieniem głowy.
- Moim zdaniem, nie świrujesz – powiedziała, dotykając jego ramienia. – Nie musisz się martwić. Zdecydowanie napadło cię jakieś zwierzę, skoczyło na ciebie, przewróciło. Być może zamroczyło cię na chwilę po upadku, a być może byłeś po prostu oszołomiony i nie zauważyłeś, jak zniknęł;. Może był to wilk, może pies, może mieszaniec. Ktoś nim sterował, bez dwóch zdań, stawiam na gwizdek ultradźwiękowy. Zwierzę słyszy komendy, człowiek nie. Najpierw nakazano mu ciebie przewrócić, to łatwa komenda, zwierzę staje na tylnych łapach i opiera przednie o pierś człowieka. Tego wyuczono, żeby robił to mocno. Poleciałeś do tyłu, wtedy go odwołano.
- Teoretycznie możemy zgłosić napaść. Działo się to na terenie wróżki, więc ona jest odpowiedzialna. Możemy też do niej pojechać i zagrozić, ze zgłosimy napaść i sprawdzić, jak zareaguje. Co ty na to?
Jeremy westchnął ciężko.
- Nie lubię grozić ludziom dopóki nie jest to naprawdę koniecznie. Chciałem się teraz rozejrzeć po mieście, popytać miejscowych, ale przede wszystkim wyrwać się stąd jak najszybciej.
Pokiwała głową.
- Ja pogadam z naszą uroczą gospodynią o wróżkach i miejscowych zwierzętach. Może ktoś widział wilka, były jakieś ataki, to nośna historia, dobra dla turystów. Może spisuję legendy tego regionu i ktoś mi opowiadał o wilku? - myślała głośno. - Potem odwiedzę tutejszy bar, na pewno znajdzie się ktoś chętny postawić mi drinka. Popytam o wiedźmę. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Ponarzekam na trudny los i na to, ze wróżka mnie odesłała, zamiast udzielić wparcia. Ciekawe, jaką tu ma opinię.
- Powinnam wrócić przed 1, jak będziecie jeszcze na chodzie, to wymienimy informacje, ok.? Jak nie – pogadamy przy śniadaniu, o 9. I pamiętaj obiecałeś dopytać Tonego.

Pożegnali się w holu, Jesscia z zakłopotanym uśmiechem zapukała do drzwi mieszkania panny Hendrics.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline