Wrociwoj ze skrywaną uwagą słuchał wszystkiego, co rozmówcy mieli do powiedzenia. Wiadomo, część to pewnie zwykłe karczemne bujdy - na myśl o tym miał ochotę zawyć, przywołało to bowiem pewne wspomnienia - ale ziarna prawdy można by odnaleźć. Dobrze by wybrać tego jeszcze więcej... - Widać, i takiemu pech się zdarza - wtrącił Wrociwoj. - Taka kontrola na przykład, w takim momencie… Ciekawym, jak on przez to przeszedł? Mocno mu się oberwało?
- Ano, każdemu się zdarza. Oberwało się kiedy mojemu znajomemu, Obotowi. Próbował pana Fidera naciągnąć na kupno "czystego" - zaakcentował słowo - kwarcu. Okazało się, że to piach z pobliskiej górki, na który owce srały. Mistrz Agricola oczywiście pieniądze odzyskał, ale tydzień później Oboto został na rogatce złapany z pokaźnych rozmiarów woreczkiem jakiegoś narkotyku. Nie sądzę, by stał za tym pan Fider, ale pecha mają ci, którzy starają się go oszukać.
- Ha, czyli w sumie u pana Fidera mieszanina szczęścia i nieszczęścia. Bo duże miał problemy, jak go celnicy przycisnęli? Chyba się jakoś wykaraskał?
- Fidera przycisnęli? - roześmiał się rozmówca. - Ja przecież wciąż mówię, że to ci, co pana Agricolę oszukali, mają problemy. A skąd tu takie zainteresowanie? - Rozmówca zrobił się lekko podejrzliwy.
Wrociwoj wzruszył ramionami.
- W karczmie jestem, piwo piję, o czymś gadać trzeba, a to ciekawe - uśmiechnął się.
Pogawędził jeszcze trochę na nieistotne tematy, aby nie wbudzać podejrzeń, po czym zamówił sobie posiłek i przysiadł się do Ottona i Hassa. |