Posiłek okazał się być zbawieniem dla ssących żołądków. W kaszy Hassowi udało się znaleźć jeden kawałek czegoś, co przypominało mięso, Wrociwoj miał mniej szczęścia i jeno grzybkami się raczył. Ślinka pociekła im, gdy spojrzeli, jak Otto pochłania swój rumsztyk (o ile była to rzeczywiście wołowina…). Po krótkiej wymianie zdań, najemnicy opuścili Pękniętą Tarczę.
Wiatr wzmógł się jeszcze bardziej i zdawało się, że nawet budynki się chwieją. Co chwila piasek sypał w oczy wędrowców, niebo wyglądało jak oszalała impresja jakiegoś pijanego malarza - chmury ganiały się po niebie niczym ptaki, rozświetlone dziwnie plastycznym światłem słońca. Od południa nadciągały gęste, czarne chmury. Otto odetchnął głęboko powietrzem, zachłysnął się zbyt silnym podmuchem. Popatrzył chwilę na chmurę i uznał, że zacznie lać okropnie. Ale powinno się zacząć dopiero za jakieś trzy dobre godziny, pod wieczór. Hasso nie był tego taki pewien, a Wrociwojowi to już zupełnie się pogoda nie podobała.
[ukryj=Cattus]Otto Graf
Test wyczucia pogody: 7,3,4 - zdany z 2 PT[/ukryj]
[ukryj=Ivar]Hasso Loelellund
Test wyczucia pogody: 18,7,1 - nie zdany[/ukryj]