Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2015, 11:42   #89
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Jedli i pili, każde wedle własnych upodobań. Nie minęło wiele czasu gdy przy stole znaleźli się wszyscy członkowie drużyny oprócz rycerza. Choć co poniektórzy z obecnych zdradzali oznaki upojenia alkoholowego między towarzyszami nastąpiła sprawna wymiana najważniejszych informacji.
Czarodziej wysłuchał wieści jakie zdobyli inni, szczególną uwagę zwracając na relację z rozmowy z kapłanem Michelito a także wzmianki o odległej części Arabii gdzie znajduje się tajemnicza czarna piramida i niezwykłe królestwo królów grobowców. Samemu zaś zrelacjonował towarzyszom rozmowę z mistrzem Archibaldem. Po wszystkim zamówił kolejny kufel piwa, co prawda nie chciał pić dużo ale dobra jakoś tutejszego trunku i przyjemny smak kusiły, widać karczmarz nie żałował im. Na uśmiech czerwonowłosej kelnerki odpowiadał swoim.

- To gdzie płyniemy wpierw? Al Hakik czy Wyspa Czarodziejów? Czy jeszcze gdzieś indziej? - spytał łysy kapłan Sigmara po przysłuchaniu się tego co się dało wysłuchać od reszty towarzystwa. W obliczu nowych faktów które wypłynęły tego dnia od przybycia do miasta dowiedzieli się całkiem sporo i całkiem sporo było do obgadania i ustalenia. Pierwotny cel wyprawy o jakim myśleli i mówili gdy wjeżdżali przez bramy miasta tego ranka wcale nie był taki oczywisty choć wciąż był jako “główny podejrzany”. Przynajmniej tak to wyglądało oczami Hansa.

-No chyba wpierw do Al Hakik, wszakże tak mamy zaplanowany rejs- zaczął Manfred -Można by się spytać kapitan czy była by możliwość zahaczenia o Wyspy Czarowników ale nawet nie wiem jak te lokacje są umiejscowione względem siebie.- Czarodziej pociągnął niewielki łyk trunku, zastanawiając się jaki składnik zapewnia piwu taki aromat. Co prawda nie umywało się do napoju jakim częstował Gavlin podczas przyjęcia u barona ale w porównaniu do napitków jakie pijał wcześniej w innych karczmach czy zajazdach było naprawdę niezłe. -Wolfie jakie jest Twoje zdanie? Informację od arabskich czarodziei mogą mieć duże znaczenie. - zapytał barona.

Karl skrzyżował ręce na piersi dając jawny znak tego, że tok rozmowy jaki tutaj się aktualnie toczył nie przypada mu do gustu. To naturalne, że plugawy czaromiot ciągnął do swoich, ale żeby kapłan Sigmara podawał w możliwość odwiedzenie złowróży na wyspie? Pokręcił przecząco głową na znak dezaprobaty i niedowierzania. Być może właśnie przez te liberalno-radykalne- coś tam poglądy łysy kapłan został odesłany z daleka od domu, gdzie nikt za nim tęsknić nie będzie? Lepiej nie wnikać. Karl, co jak co ale cenił sobie swoją normalność i spokój umysłu który był w tej chwili podawany próbie.

Wolf zabębnił palcami w blat stołu patrząc po towarzyszach. Sam głęboko się zastanawiał nad kierunkiem jaki powinni obrać.
- Jeśli chcemy zdobyć broń skuteczną przeciw Bragthornowi potrzebujemy pomocy. Jeśli za nazwą rzeczywiście kryje się coś więcej, powinniśmy ruszyć na wspomnianą wyspę. Kapitan nie będzie robiła problemów ze zboczeniem z trasy. Dostaje za ten rejs twardą monetę od domu kupieckiego - wyjaśnił. - Chyba że macie inne pomysły, gdzie powinniśmy szukać magicznego oręża.

- Może w sanach? - wybełkotała pijana elfka. Utrzymała stabilny poziom upojenia zwalniając ale nie rezygnując z kolejnych kielichów wina.
- Wygląda na to jakbyście tam najwięcej szukali odpowiedzi. Może znajdzie się i miecz - ciężko było stwierdzić na ile poważnie kobieta to mówiła. Jej ton nie zdradzał rozbawienia ani nuty kpiny. Siedziała opierając głowę na dłoni kręcąc kielichem na boki. Wyglądała na znudzoną chociaż jej wzrok był rozmyty.

- W sanach? - powtórzył Wolf zrezygnowanym tonem. - Masz na myśli “w snach”?
`Mogłaby choć raz zachować trzeźwość` - pomyślał. Z drugiej strony byli w karczmie. Gdzie indziej niż tu się upijać?

Youviel podniosła głowę przez chwilę patrząc w milczeniu na mężczyznę.
- Tak. - przytaknęła w końcu gdy jej umysł ogarnął, że popełniła błąd. - Lileath mogłaby mi coś zdradzić gdzybym się do niej odezwała. Pomodliła- poprawiła się kobieta.

Drzwi do izby otworzyły się. Zajrzał przez nie jakiś młody człowiek.
- Krasnolud Migmarson? - zapytał z akcentem.
Galvin odwrócił się, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Przynieśliście com zamówił?
- Eee.. tak.
- Świetnie. Jak jutro rano się zjawicie pomóc mi to zatargać na statek to dostaniecie parę srebrników więcej. - rzekł krasnolud odchodząc od stołu, aby dojrzeć czy wszystko jest jak powinno.
Młodzikowie wnieśli trzy beczki oraz skrzynkę załadowaną po brzegi woreczkami i paroma butelkami oraz dwa pełne duże worki. Krasnolud kazał ustawić je w kącie i nagrodził tragarzy paroma szylingami. Kiedy wrócił do stołu, wyglądał na zadowolonego.
- To na arabskiej ziemi powstały kryształy i zapewne też Bragthorne. Jeżeli ktoś ma wiedzieć czym się posłużyć to najprędzej arabscy czarokleci. - rzekł - Wszak to jeden z nich stworzył kamienie, których mocą żywi się nekromanta.

Elfka przeniosła spojrzenie na khazada.
- Brzmi rozsądnie nawet.

- No to widzę, że cel zostaje nam taki sam ale opcje nam rosną w całkiem prędkim tępie. Mamy do rozważenia już Al Hakik, Wyspy Czarodziei i teraz jeszcze ta Góra Sępa. - Hans zaczął wyliczać i po kolei odliczać na palcach. Zamyślił się chwilę i w końcu wzruszył ramionami. - Jak dla mnie Góra chwilowo schodzi na dalszy plan. Jest w głebi lądu. Przynajmniej na mapie jaką widziałem. A jak płyniemy statkiem zostają nam do wyboru miasto albo Wyspy. - rzekł łysy kapłan i popatrzył na resztę zebranych towarzyszy czekając co powiedzą. Był ciekaw czy przypadkiem jeszcze jakies miejsce do potencjalnego odwiedzenia nie wypadło.

- Może panienki poczekają? Zatrzymany się tylko na trochę... - w głowie Youviel zdało się oczywistym, że trzeba będzie transport z wysp też załatwić. W końcu jak inaczej?

- Wyspa czromiotów… - mruknął niezadowolony Karl po czym zwrócił się do Wolfa - Jeżeli nie masz nic przeciwko, bezpieczniej będzie jeżeli przeczekam odwiedziny u chaośników porcie wyspy, lub na statku. Jeden to i tak za wiele jak dla mnie, nie mówiąc już o całej wyspie… Chyba, że uważasz, że koniecznie jestem potrzebny.

- A tak! Bym był zapomniał… Dobrze, że robiłem te notatki… Jest jeszcze miasto Mendai a w nim kobieta która może coś wiedzieć o sposobach walki z liczami. Ale to kolejne miejsce juz w głebi lądu… - dodał sigmarita w zamyśleniu gdy zaczął przeglądać swoje notatki sporządzone w światyni podczas rozmów.

Wolf powiódł spojrzeniem na Youviel. Wydawała się być spokojniejsza.
- Mariasole poczeka - powtórzył. - bo ma za to płacone.
Następnie kiwnął głową Karlowi.
- Zdecydujemy na miejscu. Nie wiem co to za miejsce. Może się okazać, że trzeba będzie nie słowem, a siłą wyrywać te magiczne ostrze z rąk czarowników. Wtedy zaś będę potrzebował wszystkich. Poza tym nie mamy pewności, że to chaośnicy - stwierdził zanim zastanowił się nad powagą dysputy którą to może wywołać. Wiedział wszak że Karl nie darzy żadnych magów sympatią.
 
Asderuki jest offline