Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2015, 22:28   #18
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
*Akcja dzieje się po poście Feraqina*

Gdy tylko Tony dowiedział się co spotkało Jeremy’ego od razu poinformował o tym Jessice i razem wybrali się na posterunek. Po drodze wyjaśnił jej jaki ma plan. Miał nadzieję, że przyjaciel Rodziny, niejaki Denis Herrera, adwokat, który nie raz, nie dwa wyciągał członków mafii z opałów tym razem pomoże detektywowi wyjść przez upływem czterdziestu ośmiu godzin.



Paragrafy, niedpoełnienie czynności, niepełna procedura, brak podpisanego papierka - w prawie istniało tyle kruczków prawnych, że Tony był pełen nadziei i wiary w umiejętności Denisa. Gdy dotarł na miejsce, na posterunek, przywitał się z szeryfem, a po wymianie uprzejmości od razu przeszedł do rzeczy. Przekazał stróżowi prawa telefon, a w słuchawce odezwał się adwokat...

Nie bez kozery był nazywany złotoustym. Denis, w krótkiej rozmowie telefonicznej był w stanie przekonać szeryfa, aby ten wypuścił ich towarzysza. Nie dalej jak w południe Jeremy był wolny.


- Dzięki - mruknął Jeremy po wyjściu z biura,nakładając marynarkę na wymiętoloną koszulę. - Dziś wieczór… dziś wieczór musimy obserwować dom wróżki. Coś się tam będzie działo. Wygląda na to, że Pamela bywała tutaj i to nie sama. Ten kult, w który się najwyraźniej wciągnęła, ma tutaj swoją siedzibę, najpewniej w domku Flawii. Szeryf też ma coś z nimi wspólnego, myślę, że może ich kryć. Tak czy siak… - zebrał się w sobie żeby wydusić z siebie następne słowa. - To musi być coś więcej niż jakaś jebana pseudowróżka. Wczoraj znów spotkało mnie coś, co… przestaję wierzyć, że to tylko jebane halucynacje. Coraz ciężej znaleźć racjonalne wyjaśnienie, może dziś wieczór coś znajdziemy. Podobna mają się zbierać, myślę, że chodziło o ludzi z kultu - dodał bardziej do siebie niż towarzyszy. - Sprawdzimy to, a potem zajmiemy się tym Jayem w Nowym Jorku.
- Nie ma za co… jesteś mi dłużny. - powiedział Tony, uśmiechając się półgębkiem, w taki sposób, że pozostali nie wiedzieli czy żartuje czy mówi poważnie. - Jeśli o mnie chodzi, to możemy iść do wróżki w nocy i zobaczyć jakie grzeszki ma na sumieniu. A jak nic nie zobaczymy to możemy ją przycisnąć…- stwierdził gangster, klepiąc się po marynarce, pod którą znajdowała się kabura z bronią.
-Nie wierzę w żadne kultu i temu podobne bzdury - stwierdziła stanowczo Jessica. Weszli do pobliskiego baru, zamówiła śniadanie dla Jeremego i kontynuowała : - Ale coś się dzieje, bez dwóch zdań. Ta otoczka magii ma trzymać postronnych z dala, a uwikłanym dawać poczucie wyjątkowości. Myślę jednak, że jak pogrzebiemy głębiej znajdziemy coś całkiem zwyczajnego jak prostytucja czy narkotyki. Zdecydowanie warto jednak odwiedzić wieczorem posiadłość wróżki. I poszukałabym tego Patersona. On mógł widzieć co naprawdę ci się przydarzyło.
Tony uśmiechnął się subtelnie, unosząc jedynie kącik ust. Była to reakcja na słowa Jessic’i o “niewierze”. ~Gdybyś tylko widziała to co ja widziałem, wiedziałabyś, że coś tu jest nie tak~ pomyślał, jednak nie zamierzał w żaden sposób wyprowadzać jej z błędu.
-Najważniejsze to odnaleźć Pamelę. - powiedział krótko. - Jak spędzimy dzień do wieczora? - zapytał, wyciągając papierosa. Już miał go odpalić, gdy natrafił na karcący wzrok pozostałych osób siedzących przy stoliku w barze. Przewrócił oczami i schował papierosa na powrót do paczki.
- Nie rzucając się w oczy. Popytam jak z samochodem, poudajmy, że po prostu zbieramy się do jak najszybszego odjazdu, nie wpierdalać się nikomu w paradę i wieczorem wymkniemy się z motelu, być może samochodem już, jak nie to niech już będzie taksówką, chociaż może i lepiej będzie wyjść wcześnie i po prostu przejść całą tę trasę.
Jessica pokiwała głową.
- Pójdziemy pieszo. W ten sposób mniej osób będzie wiedzieć, gdzie jestesmy.
 
__________________
Może jeszcze kiedyś tu wrócę :)
Lomir jest offline