Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2015, 14:53   #19
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Jeremy podniósł się jęcząc cicho. Całe ciało jakoś go tak bolało, a głowa była okrutnie ciężka. Rękoma wybadał gdzie są kraty i wciąż z zamkniętymi oczami, przyłożył do nich czoło, ciesząc się chłodem bijącym od metalu. Nie miał kaca, nienawidził go mieć, nienawidził nawet pić, nie cierpiał alkoholu i unikał go gdy tylko mógł, ale badanie w terenie tego wymagało. Jednak mimo wszystko miał taką dziwną dziurę w pamięci z ostatniej nocy. Jego ostatnie wspomnienie dotyczyło zmiennokształtnej kobiety i dziwacznego bezdomnego, co nie zwiastowało zbyt dobrze dla jego zdrowia psychicznego względem ostatniej wizji wilka.
- Taaa - mruknął powoli podnosząc ciężkie powieki i patrząc na szeryfa spode łba. - Długo tak pan patrzył jak śpię? Trochę to dziwne - westchnął ciężko stając bokiem do krat. Odchylił jedną rękę do tyłu, drugą trzymając się kraty, rozciągając barki. - O czym chce pan porozmawiać?
- Nie ciesz się chłopcze, jak nie z tych wielkomiejskich lalusiów, co lubią męskie tyłki. Po prostu zawodowa ciekowość. Po prostu powiedz co zrobiłeś z Patersonem?
Jeremy westchnął ciężko.
- Z kim? - spytał powoli.
- Patersonem. Widziano cię, jak z nim rozmawiałeś.Wszedłeś z nim w jakąś ciasną uliczkę i od tamtej pory Patersona nigdzie nie ma. Dlatego pytam, co z nim zrobiłeś.
Jeremy wiedział, że to nie jest oficjalne przesłuchanie. Gdyby takie było, to w pomieszczeniu powienien być co najmniej jeszcze jeden policjant, który zapisywałby, albo nagrywał zeznania.
- Ten menel? - mruknął opierając się plecami o kraty, chwycił się za czoło przywołując dokładniejsze wspomnienia. - Zaczepił mnie jak wracałem do hotelu z baru… chciał mnie naciągnąć na stówę - powiedział nie mijając się z prawdem. - Był jakiś podekscytowany, może na narkotykach - dodał powoli jakby się zastanawiał. - I nagle upadł, jakby serducho mu siadło czy coś…
- Menel? To, że komuś nie udało się w życiu nie oznacza to, że jest godny pogardy. Wy miastowi, macie jakieś chore poczucie wyższości. A co się z nim później stało? Pomogłeś mu? Wezwałeś pogotowie?
- Menel nie jest jakimś pogardliwym… - westchnął. - No może jest, mój błąd. Bezdomny - pokręcił głową odwracając się twarzą do szeryfa. - Szczerze? Za chuja nie pamiętam co się stało, a to co pamiętam jest… - zwiesił głowę nie bardzo wiedząc czy powinien kontynuować. Dzwonić po adwokata?
- Nie pamiętasz? To częsta wymówka. Nie dobrze. Jestem zmuszony cię zatrzymać do wyjaśnienia. A adwokat? Zapewne ci się przyda. - Jeremy’ego zaskoczyło z jaką łatwością szeryf przeszedł z nim na “ty”
Jeremy przyglądał się rozmówcy niepewnie. Wiedział jak ten się teraz czuł, u władzy, mądrzejszy, lepszy bo był po drugiej stronie.
- A może… eh - pokręcił głową i zaczął od nowa. - Słyszałem, że porządny z ciebie policjant… szeryf. Może lepiej zajmiemy się tym na poważnie zamiast bawić się w prawników, których prawde mówiąc nienawidzę - przestąpił z nogi na nogę nakręcając się. - Powiedz mi co się mu stało, pomóż mi, pomóc sobie z tą sprawą, a będziesz miał pełną współpracę moją i mojego biura - powiedział stawiając wszystko na jedną kartę.
Szeryf uśmiechnął się i podszedł do celi.
- Paterson zaginął już ci mówiłem. - rzekł ze spokojem - Twój niefart polega na tym, że jesteś ostatnim człowiekiem, który go widział. Jesteś tutaj obcy i mieszkańcy zwyczajnie zwrócili uwagę na twoje zachowanie. Na domiar złego powiedziałeś, że miał on prawdopodobnie zawał. Nie pomogłeś mu, a to się kwalifikuje pod “uchylanie się od udzielenia pomocy” Nie dobrze, a będzie bardzo nie dobrze jak znajdziemy zwłoki Patersona.
Ostatnie słowa wybrzmiało nie jako przypuszczenie, pytanie, ale jak stwierdzenie faktu, który lada chwila będzie miał miejsce. Jeremy poczuł ukucie niepewności, gdzie z tyłu czaszki.
Wizje, dziwne rozmowy i śledztwo, które przysparzało coraz więcej kłopotów. A jakby tego było mało znajdował się na jakimś zadupiu, gdzie pełnia władzy należała do lokalnego szeryfa. Jeremy wiedział, jak prawo działa w takich miejscach. Wiedział, że musi szybko zacząć się bronić, albo przejść do ataku, który pozwoli mu wyjść z tej cholernej celi.
- Nie powiedziałem, że mu nie pomogłem - mruknął po chwili milczenia, zły na samego siebie, bardziej niż na podejrzanego szeryfa. - Powiedziałem, że nie pamięta, a więc mogłem mu pomóc… oh zaraz! - powiedział chwytając się za głowę. - Już pamiętam! Haha! - zaśmiał się machając ręką.
- Chyba napiłem się bardziej niż mi się wydawało - powiedział luzacko opierając się o kraty i patrząc na szeryfa z uśmiechem. - Upadł jasne, ale zaraz pomogłem mu się podnieść. Powiedział, że to coś z jego nogą, stary ból mięśnia. Poprosił mnie znów o hajs, bez ściemniania już, że na alkohol to mu dałem dwadzieścia. Powiedział, że idzie kupić gorzałę i se poszedł. Ja zaś poczułem się strasznie śpiący i nie dałem rady dojść do motelu, a więc nie mam z tym zaginięciem nic wspólnego jednak, nie? Huh dobrze, że nie podpisałem moich pierwszych, głupich zeznań - powiedział kręcąc głową. - Ale te już mogę, po czym będziesz musiał mnie wypuścić. Nie widziałem go jako ostatni to na pewno. Spytaj barmana czy sprzedawcę w nocnym… i otwieraj - dodał już poważniejszym tonem.
- Skoro tak mówisz, tak zapewne było - uśmiechnął się szeryf i oparł nonszalancko o celę - Pozwól jednak, że sprawdzimy twoją wersję. Ok? A zeznania? Przecież to nie było przesłuchanie. To tylko taka przyjacielska rozmowa. Na zeznania musisz poczekać. Mój zastępca musi przywieźć maszynę do pisania. Wiesz, my tutaj na prowincji nie mamy tych wszystkich waszych IMaców, IPadów i innych cudow techniki. Zatem odpręż się i kimnij się.
- Już się wyspałem - pokiwał głową, mając dość tych ciągłych wzmianke o miastowych i prowincjonalnych różnicach. Gość musiał mieć poważne problemy na gruncie samooceny, jeśli uciekał się do takich porównań. - W takim razie areszt co… eh. Ile już tu niby siedzę? Dużo zostało do dwudziestu czterech? - spytał rozkładając ręce i przyglądając się im, jakby miała tam być wypisana odpowiedź.
- Do czterdziestuośmiu - poprawił szeryf - jeszcze czterdzieści trzy - po tych słowach oddalił się w stronę biurka i zaczął ostentacyjnie bawić się swoim nowym IPhone.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline