Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2015, 22:51   #8
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Mam nadzieję, że wrócimy przed nocą, powtórzył w myślach słowa dziewczyny.
Matka Nadzieja dzieci miała pod dostatkiem. Na szczęście Arine nie zachowywała się tak, jakby należała do tego licznego potomstwa potomstwa.
- Postaramy się wrócić odpowiednio wcześnie - niemal potwierdził słowa dziewczyny.

Tak jak każdy mieszkaniec Północy widział, co trzeba ze sobą mieć, by przetrwać noc na mrozie. Przy ognisku, rzecz jasna. I nikt, kto miał choćby odrobinę oleju w głowie, nie wybierał się za mury miasta bez takiego podstawowego wyposażenia.
Arine nie szła do lasu goła i bosa. Bywała w lesie nieraz, można więc było przypuszczać, że w swej torebeczce ma wszystkie, niezbędne do przeżycia akcesoria. Podobnie jak on. Razem powinni dać sobie radę.


Pożegnanie z Omegą było rozczulające. Gdyby Alyth miał marchewkę, znów by poczęstował czworonożnego rudzielca.
- Urocza jesteś - powiedział - ale musisz na nas tutaj zaczekać.
Pogłaskał jeszcze raz zgrabną głową klaczy, po czym, wraz z Arine, ruszyli w drogę.


Spacerek przez sięgające pasa śniegi, nawet w miłym towarzystwie, nie należał do rzeczy lekkich, łatwych i przyjemnych, chociaż, nie da się ukryć, Alyth widywał już wyższe zaspy.
Na szczęście to nie on się skąpał po szyję w śniegu, gdy Otto zgotował swej przyjaciółce nie tyle gorące, bo raczej bardzo zimne powitanie.
Na szczęście tylko jej. Do Alytha odniósł się nie tak przyjaźnie, chociaż najwyraźniej uznał, że młody mag zasługuje na pewne zaufanie.

***

Iria miała rację.
Nawet niezbyt wprawne oko Alytha było w stannie zauważyć, że zwierzę zostało rozszarpane, ale nie nadgryzione. A zatem to kotowate coś polowało dla rozrywki, chyba że piło tylko krew. Bo z takim zestawem kłów i pazurów z pewnością nie były roślinożerne.
Co też by było niepokojące.
A jeszcze bardziej niepokojące było to, że stworów było więcej, i że były w stanie poradzić sobie z dorosłym niedźwiedziem.
Czy podążanie szlakiem nietypowych zabójców było rozsądne? Gdyby dostarczył Methirowi jego ukochaną córeczkę w kawałkach, to raczej nie miałby co marzyć o pracy.
Już samo narażanie jej na niebezpieczeństwo mogło być niemile widziane...

- Chcesz iść dalej? - spytał, gdy nie tak znowudaleko ujrzeli czworonożną sylwetkę, a do ich doszedł przeciągły skowyt.

Arine zawahała się.

- Tak - powiedziała po chwili. - Nie możemy wrócić z samą tylko informacją, że coś zabija zwierzęta w lesie. Chcesz się wycofać i wrócić z ewentualnymi posiłkami?

Alyth spojrzał w niebo.

- Ale tylko kawałek - powiedział. - W końcu mamy wrócić przed nocą. - Uśmiechnął się.
- Jeśli Otto da znak do odwrotu, to robimy w tył zwrot - dodał.

Rozglądając się na wszystkie strony, gotowi do walki, ruszyli dalej.
Alyth, nie da się ukryć, bardziej liczył na czujność wilka, niż na zmysły swoje czy Arine.
 
Kerm jest offline