- Tak, przeklęte - sarknął strażnik o skrzywionej minie. - Bramy ciągle zawarte, przez tych pieprzonych łuskowatych. Każdego kupca rewidujemy przed wjechaniem wozami. A i tych zbyt wiele nie ma. - W trakcie rozmowy całkiem naturalnie sięgnął po flaszkę i łyknął solidnie. - A wy co chcecie o tej porze wychodzić? Spotkanie z bandytami czy jaszczurami macie umówione, hę?! - krzyknął prawie, bo wichura słuch wytłumiała skutecznie.
Jeden ze strażników w budce spojrzał się w stronę Otta, lecz tylko wzruszył ramionami i wgryzł się w ser z kwaśną miną. Nikomu się nie uśmiechało na wicher wychodzić. |