Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2015, 15:45   #5
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Bolało… Bolały rany, bolała gorycz porażki. Przez chwilę bolała nawet głowa z powodu nagłego przeskoku do nowego miejsca. Zaklinacz jednak zdołał się opanować. Jego rany nie były tak poważne jak pozostałych, a ciało naznaczone magicznym dziedzictwem lepiej sobie radziło z magicznymi i cudownymi efektami, szybciej dochodząc do siebie. Zawroty głowy szybko przeszły i Valerius ocenił sytuację.
- Maarin zajmij się rannymi, jeśli możesz. Mam jeszcze dwie mikstury leczenia, ale wolałbym je zużyć tylko wtedy, gdy to będzie konieczne dla ratowania czyjegoś życia.- rzekł cicho zaklinacz do kapłanki, lekko speszony widokiem… bogini. Po czym zwrócił się wprost do bogini.- Jeśli to ci pomoże nasza wybawicielko i cię wzmocni… to… ja mogę zostać twoim wyznawcą.
Był co prawda czcicielem Sune, ale myślał że rudowłosa bogini mogła mu to wybaczyć.W końcu miała tylu wyznawców. A ta Bogini była chyba osłabiona brakiem czcicieli.

Kapłanka oderwała niechętnie spojrzenie od istoty przed sobą. Dopiero teraz zauważyła nieprzytomnych. Niechybnie zerwała by się gdyby nie to, że sama była w stanie mocno osłabionym. Bezradnie, zawstydzona brakiem sił, powędrowała na czworakach te kilka kroków do Kass i Bayla. O ile szybko potrafiła orzec w jakim stanie znajduje się Kass, o tyle z Bayla musiałaby ściągnąć zbroję.

Kass była dokładnie w takim samym stanie, w jakim Maarin ją zostawiła. Ranna, oddychająca z trudem, lecz już nie krwawiąca dzięki modlitwie kapłanki. Ciało Bayla było pokryte krwią w kilku co najmniej miejscach, nawet bez dokładnego przyglądania się widziała ranę na jego twarzy, ręce i przebitą w jednym miejscu zbroję. Duch Sharess roześmiał się w ich głowach, ale był to śmiech z rodzaju tych kojących.
~Cieszy mnie twoja gotowość, młodzieńcze, ale to tak nie działa. Czuję cię. Jesteś oddany innej. Moja siła pochodzi z wiary, prosto z serc i czynów, nie deklaracji. Wiele istot deklaruje wiarę i oddanie, ale niewielu podąża ścieżką, na której istotnie jest moc.~

Maarin pospiesznie zaczęła rozpinać paski przy zbroi mężczyzny. Powinna wpierw wezwać moc łaskę ilmatera aby zatamować jakikolwiek krwotok, którego jeszcze nie dostrzegła. Gdzieś się jednak rozmywał ten koncept. Jej bóg… czy aby na pewno jej? Sharess była tutaj przed nią a nie gdzieś.
- Czy możesz mi pomóc? - w zasadzie było to do bogini, ale każdy mógł to usłyszeć.

-Eee… nie… to znaczy… nie mam natury i poświęcenia odpowiedniej by być kapłanem.- zaśmiał się wesoło Valerius.- O co to to nie. Natomiast, jakieś modlitwy ku twej czci, ofiary… to chyba mógłbym.
Po czym dodał już nieco poważniej.- Toooo mniej więcej w którym kierunku trzeba iść do tej świątyni?

Bitaan wciąż bacząc na półorka obserwował też działania towarzyszy. Maarin zajmowała się rannymi, a Valerius wypytywał boginię. Bard w istocie z chęcią by się dołączył do pytania o kierunek. Podejrzewał że Sharess wykorzysta ich przy okazji do uratowania tej świątyni przed splugawieniem. Niczyja pomoc nie przychodziła w pełni za darmo. Nie miał jednak oporów przed kilkoma dobrymi uczynkami. Zwłaszcza kiedy miałyby przysłużyć się tak pięknej niewiaście. Nawet jeśli była boginią.
Sam miał kilka pytań. Lecz skoro ona nie używała ust by mówić, tak i Tengu nie zamierzał otwierać dzioba. Zamierzał się przekonać czy go usłyszy.
~Słyszysz mnie piękna siostro Shelyn?~

-Nauczaj mnie proszę - dobiegły nagle niegłośne i jakby nieco nieobecne słowa od strony kapłanki. Wciąż zajmowała się Baylem nachylając się nad nim.

- Hę? - Bitaan kraknął dziobem na moment zapominając o półorku i koncentrując spojrzenie na Maarin. Była niebieska. To nie było przywidzenie. Nagle kruka olśniło i rozpoznał do jakiej rasy należy kapłanka.

Z ziemi tymczasem powoli podnosił się Harpagon, wciąż oszołomiony i zdezorientowany. Boska obecność nikomu nie jest pospolita, dlatego czuł ją, czuł Boginię całym sobą. Wiedział kim jest, wiedział, że zabrała ich daleko. Jej natura, bogini rozkoszy sprawiała zaś, że ciało żołnierza zapominało o bólu i domagało się czegoś innego. Bogini ich uratowała, należał się jej szacunek, i wdzięczność. Uwielbienie i miłość. Pożądanie? Wydało mu się nie na miejscu, a jednak czuł je każdą porą ciała... Rozejrzał się wokół, towarzysze niemal cali. Uklęknął przed boską obecnością, nie śmiąc patrzeć na to, czego nie wolno oglądać oczom śmiertelników.
- O boska Sharess, pokornie dziękuję Ci za ratunek w imieniu nas wszystkich - rzekł z wielkim szacunkiem, oddając hołd wybawczyni.

Duch bogini unosił się tuż obok Bayla i klęczącej przy paladynie Maarin, ale jej dźwięczny, radosny śmiech wypełnił głowy ich wszystkich po deklaracji Harpagona. Wyglądała jakby wyprostowała się bardziej na dźwięk tych słów.
- Nie uratowałam was, do niewielu rzeczy jestem obecnie zdolna. Moje siły są zbyt osłabione, nawet nie mogę poprowadzić do świątyni - odrzekła już poważniej, z pewnym smutkiem. - Sądze, że możecie ją jednak odnaleźć tak samo, jak poprzednią.
Dalszą część przerwała Maarin, która nagle pochyliła się, ujęła twarz Bayla w swoje błoniaste dłonie i złożyła na jego ustach pocałunek. Chwilę później oczy mężczyzny otworzyły się szeroko. Przez krótki moment trwał w bezruchu, aż jego ręce uniosły się i objęły ramiona undine, której spojrzał głęboko w te niesamowite oczy.
Wydawało się, że ten czyn rozbudził dziwne ciepło w ciele każdego z nich. Kass zakasłała i usiadła nagle, rozglądając się, całkowicie zdezorientowana.


~Możesz być kim chcesz~ usłyszała Maarin w swojej głowie. ~To serce wybiera. Rozkosz znacznie lepiej gasi cierpienie od współczucia.~

~Boję się~ przyznała się młoda undine w myślach. Mimo wszystko wychowali ją dość stoiccy kapłani nauczający raczej o miłości niż pożądaniu.Temat nie był jej zupełnie obcy gdyż mimo wszystko o tych chorobach też ją uczono. Czuła się zawstydzona kiedy widziała jak chętnie inni obdarowywali się bliskością, a jednocześnie bardzo tego chciała. Tylko resztki przyzwoitości i rozsądku powstrzymały ją od upojnej nocy z Quentinem. Chociaż skończyła by się raczej szybko patrząc na to, że chłopak nigdy nie był z kobietą.

~Nie masz czego. Tak piękne istoty jak ty, nie powinny trwać w naukach czystości. Coś takiego nie istnieje. Gdybyśmy mieli nie odczuwać, nie dano by nam tej możliwości.~
Czysty głos Sharess nie opuszczał jej głowy.

Maarin oderwała wzrok od nieprzytomnego Bayla by spojrzeć na boginię.
- Nauczaj mnie proszę - wypowiedziała te słowa na głos zapominając, że inni mogli by ją usłyszeć. Resztki przywiązania do jej współczującego boga odpływały. Kochała go, ale nigdy jego nauki nie przynosiły jej ukojenia. Wciąż jej czegoś brakowało. Choć całkowite oddanie rozkoszy nie wydawało jej się jeszcze właściwą odpowiedzią była jej bliższa niż nauki Ilmatera.

~Nie mogę ~
W głosie bogini wyczuła smutek.
~Sama musisz oddać się potrzebom swojego serca i duszy. Odczuć spełnienie podczas empirycznych, hedonistycznych doznań. Otwórz się na to, a przyjmę cię pod swoje skrzydła, pozwolę czerpać z tego, co mi jeszcze zostało.~

Maarin zawahała się. Był to moment, który przeminął bezpowrotnie.
~Możesz mi pokazać?~ znów wypowiedziała się w myślach. Nijak jej było teraz odnaleźć przyjemność w sytuacji w jakiej się znajdowali. Ale pragnęła tego pełnią swej duszy. Pożądała tego spełnienia i uwolnienia się od wiążących ją kajdan. Była niczym woda uwięziona pod skałami drążąca uparcie aby przebić się na powierzchnię.

~Pokazać co?~
Wydawało się, że słyszy nutkę prowokacyjnego rozbawienia, ale zagłuszyło to ciepło, jakie poczuła w swoim ciele. Zorientowała się, że Sharess, a w każdym razie niecielesna jej istota, znajduje się tuż obok. Ból szybko zanikał.

~Czy możesz mi pokazać przyjemność, ekstazę i wolność moja pani~ poprawiła się undine. Spojrzała w oczy swej bogini dodając. “Chcę im pomóc i pokazać prawdziwą przyjemność niezmąconą i splugawioną przez nikczemne działania złych sił.

~Nie mam dość sił, aby się zmanifestować~ odpowiedziała bogini ~Mogę cię jedynie nakierować. Pocałuj go, a ujrzą…~
Unosiła się tuż obok Bayla, tym samym sugerując o kogo jej chodzi.

Była kapłanka Ilmatera a nowa wyznawczyni Sharess bez wahania uczyniła to co powiedziała pani uciech. Pochyliła się nad pokrwawionym człowiekiem, ujęła jego twarz w swe błoniaste dłonie i tak jak wcześniej złożyła mu pocałunek na ustach. Teraz nie był on dziki i krótki. Bladoniebieskie usta undine przywarły do tych półotwartych warg paladyna niosąc ukojenie.

 
Asderuki jest offline