Elf dobył miecz i przygotował niewielką, okrągłą tarczę. Pozwolił by jego towarzysze ruszyli przodem i zamykając pochód ruszył za nimi. Po drodze szeptał słowa czaru, sycąc swój miecz magiczną energią. Nie miał pewności czy przyjdzie mierzyć mu się z druidem i jego przybocznymi, czy też z ciemnymi krasnoludami i nietypowo uzbrojonymi orkami. Na szczęście zaklęta stal cięła równie dobrze każdą skórę.
Krocząc w kierunku boju odżyły w nim hodowane dziesięcioleciami instynkty. Zmysły całkowicie skupiły się na czekającej go wymianie ciosów. Wiedział, iż po jego stronie jest Splot jak również elitarne wyszkolenie. Nie obawiał się bezpośredniego starcia. Jego obawę budziły raczej zdradzieckich ciosy z boku bądź tyłu. |