Instynktownie podniósł tarcze, kiedy bełt świsnął mu obok twarzy. Mało brakowało, a mógł stracić oko, ale Tymora czuwała. Zwrócił głowę w kierunku towarzyszy akurat, żeby zobaczyć co zamierza Płomień. Młodziak najwyraźniej nie wytrzymał i ruszył na pomoc niewieście. Oswalt mógł to w sumie przewidzieć. Zaklął szpetnie i splunął w bok ruszając w stronę toczącej się opodal potyczki. Trzymał się blisko Ilryna, aby w razie czego osłonić go przed ostrzałem. Krasnolud nie miał zamiaru podchodzić zbyt blisko, a jedynie na tyle, aby celnie rzucać swoimi toporkami. Zwarcie było ostatecznością, kiedy już porani i wymęczy przeciwnika.
Jako pierwszy za cel obrał sobie jednego z duergarów uzbrojonych w kusze. Jeśli zaś żaden z nich nie był w zasięgu, to po prostu skupił swoją uwagę na najbliższym z przeciwników. Miał nadzieję, że Ilryn zaatakuje tego samego przeciwnika, co zwiększy ich szanse na szybkie pozbycie się zagrożenia. Oswalt zmrużył oczy, wziął zamach i rzucił w kierunku celu. Oby Tymora im dziś sprzyjała. |