Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2015, 22:04   #165
Halfdan
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Mick zauważył że w samochodze zrobiło się nerwowo. Pojawił się milczący żeński duch i widać było że ten Gerold aż kipiał ze złości, mimo że nosił maskę. Przestał wydawać dyspozycje i w milczeniu stukał palcami zakończonymi potwornymi szponami o karoserię wozu.
Co jam mam robić, wszyscy już wiedzą a ja wciąż nie! - pomyślał na głos. Chwilę później został brutalnie uciszony przez latynoską nastolatkę Marię. Jej spojrzenie prawie przyprawiło go o zawał serca, skulił się w rogu i tępo patrzył co się dzieje. Nie rozróżniał już słów, widział tylko jak duch zniknął, a nastolatka zaczęła się nerwowo rozglądać. W końcu szybko podeszła do kierowcy i kazała mu zatrzymać samochód. Gdy już się zatrzymał, wampiry wyszły na zewnątrz.
Minęło trochę czasu, Mick nie umiał określić czy było to 5 czy 45 minut. Znów przyszły bandziory i niczym bydło wywalili więźniów na ulicę. On był przedostatni, na końcu wytargali związanego ledwo przytomnego gościa z workiem z wyciętym otworem na głowie. Biedak leżał w nogach, przysypany strażackim sprzętem.
Na zewnątrz zobaczył dwa samochody na poboczu. Jakaś dziewczyna krzyczała, kobieta leżała na asfalcie w kałuży krwi, jakiś młody chłopak zamachnął się na Gerolda. Wampir złapał go i wyładował na nim swój gniew. Jednym ruchem złamał mu rękę i rzucił nim z ogromną siłą gdzieś w kukurydzę. Resztę ludzi bandziory wtargały do wozu.
Zaczęło się czekanie. Ktoś próbował naprawić wóz strażacki. Gerold i Maria nie spuszczali ducha z oka. Dwadzieścia minut później nadjechały cztery samochody, kierowcy chyba służyli Geroldowi. Ciekawe skąd wiedzieli gdzie są? Gerold rozlokował ludzi w te sześć samochodów które zgromadził i przygotowali się do odjazdu. Tuż przed tym Gerold podszedł do ducha i zdjął maskę. Obnażył szpony, wystawił kły i zaczął syczeć. Duch cofnął się trochę i zamarł. Gerold błyskawicznie, szybciej niż wiatr, wbiegł do samochodu. Ruszyli, każdy w inną stronę.




Alister wykorzystał drugie ze swoich dziewięciu żyć: szarpał się z psami, gdy nadeszło wybawienie. Eric wypalił z rewolweru, nie wiadomo skąd drugiego psa trafił bełt. I bestie zaczęły walczyć między sobą. Chwilę później rozległo się przeraźliwe wycie. To był ten chudy wilk, który stał w oddali. Wrogie psy jak na zawołanie go puściły i wycofały się. Jedna bestia była zbyt ranna by uciec owczarkowi kaukaskiemu, Karl rozerwał jej gardło. Reszta zdołała uciec poza zasięg broni. W panice Alister pobiegł w drugą stronę nie oglądając się za siebie. Dobiegł na przód posiadłości i zobaczył kolejny nadjeżdżający samochód świecący mu w oczy. Kto to znowu?
Uspokoił się trochę, a rany zaczęły się zasklepiać. Jego oczy przywykły do światła i zobaczył postać wysiadającą z samochodu. Znał go, to był hrabia Vitalij, Ventrue z Lincoln, brat tamtejszego księcia. Dimitrij nie miał o nich zbyt dobrego zdania, ale na Boga o kim miał?
 
Halfdan jest offline