Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2015, 22:21   #9
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Ploteczki. Tych Hannah miała sporo. O tym, że małżeństwo Giotto ponoć swinguje… i nie chodziło tu o muzykę, tylko o intymne spędzenie czasu z drugą parką małżeńską. Sama pani Richmonde speszyła się na sugestię, że mogłaby z mężem poswingować… może nawet z rodziną Giotto. I dodała, że to nie dla niej. Miała jednak podejrzenia, kto mógłby to robić. Laura O’Calmour i jej mąż Philip Beaks. Laurę April znała jeszcze z czasów szkolnych i przez to bardziej niż uczestnictwo w klubie swingersów dziwiło ją, że Laura ma męża. W szkole ostentacyjnie interesowała się własną płcią.
A Hannah zmieniając temat opowiedziała o tym jak przyłapała Daisy Ling na rozmowie przez telefon w toalecie. I wywnioskowała z niej, że nie wszystkie wyjazdy weekendowe Daisy są związane z odwiedzaniem rodziców. Wedle teorii Hannah, nauczycielka Avy miała romans z kimś z Wiscasset, z kimś niewątpliwie żonatym.
Naciągana teoria, ale Hannah mocno w nią wierzyła, tak jak i w to że pani burmistrz zrobi wszystko by wygrać kolejne wybory.
- Zobaczysz… nie poznasz jej przez najbliższe tygodnie. Będzie najmilszą urzędniczką w całym Wiscasset.- rzekła Hannah ze śmiechem.- Więc jak masz sprawy do załatwienia w ratuszu, to… lepszy okres ci się nie zdarzy.
Niemniej wedle oceny Hannah obecna burmistrz przegra następne wybory. Niekoniecznie z Daisy Ling, ale na pewno z kimś. W przeciwieństwie do April, Hannah niespecjalnie przepadała za Dianą Spencer. Choć trudno było wycisnąć April z przyjaciółki powód tej niechęci. Ta bowiem szybko zmieniła temat rozmowy na Daisy i jej romanse. Kibicowała bowiem ewentualnemu związkowi Daisy i Matta Constantine., który jej zdaniem mógłby Mattta nieco “ucywilizować”.
-Dyrektor placówki historycznej nie powinien hasać po lasach jakby miał czternaście lat. To godzi w dobre imię miasta.- stwierdziła stanowczo Hannah, choć April sądziła, że kryją się za tym inne powody. Z pani Richmonde dało się bowiem wiele wyciągnąć poza słowami.
April wiedziała co gnębi jej przyjaciółkę. A był to brak silnych wrażeń w życiu. Hannah urodziła się, wychowała i ożeniła w Wiscasset wychodząc za miejscowego chłopaka i jej szkolną miłość, Patricka Richmonde. Jej życie było udane i pozbawione zarówno wysokich wzlotów jak i niskich upadków. Typowe zwyczajne życie, pełne drobnych radości i małych smutków. Ale też pozbawione jakichkolwiek silniejszych emocji. Pożycie małżeńskie było udane, robota prosta i przyjemna… więc nic dziwnego że łaknęła sensacji i przygody. I bojąc się samej podjąć ryzyko, przeżywała te emocje poprzez innych. I gdzieś w duchu Hannah zazdrościła April tego, że ta się odważyła wyruszyć poza Wiscasset, że miała życie pełne silnych emocji… Hannah zazdrościła przyjaciółce, ale też i bardzo jej współczuła śmierci męża. I choć jeszcze nie próbowała April swatać z nikim z Wiscasset, to kto wie czy nie spróbuje za rok, dwa, trzy lata. Na razie zaś po prostu chciała pomóc jej zapomnieć o tragedii i dlatego wyciągała ją na ów wieczór łowów.


Hannah zjawiła się punktualnie wraz z mężem.
A jej strój mówił… "ostra ze mnie kocica".


Hannah wszak zrobiła wszystko by wyeksponować swój największy atut. Czyli długie i zgrabne nogi. Aż dziw, że Patrick zamierzał tak puścić swą żonę. Z drugiej strony znając temperament Hannah i flegmatyczny charakter Patricka mężczyzna zapewne wolał, żeby żona się wyszalała w bardziej kontrolowany sposób. A April wszak mógł zaufać, że nie pozwoli swej przyjaciółce popaść w kłopoty. Poza tym Patrick był typem domatora i sąsiedzi z trudem wyciągali z jego domu do pubu. Nie czuł się za dobrze na imprezach odkąd został ojcem.
Tak A jego żona miała wszak na ten wypad do Cougar Bar trzy zabezpieczenia: obrączkę na palcu, gaz pieprzowy w torebce i odpowiedzialną przyjaciółkę u boku.
April… paradoksalnie zaś, żadnego zabezpieczenia... No prawie. Nadal nosiła obrączkę, podkreślającą jej status wdowy.

Tak więc po chwili przygotowań i negocjacji co do stroju Hannah i April wyruszyły na podbój Cougar Bar zostawiając Avę pod opieką jej babci.


Cougar Bar… Tutaj miejscowi mężczyźni nie zaglądali, zwłaszcza ci żonaci nie mieli tu czego szukać. I już ich połowice pilnowały. Zaś sam Cougar Bar poza sezonem był babskim barem. Sprzedawano tu drinki i piwa smakowe. Nie było bilardu i rzutek, za to było karaoke.
Cougar Bar był miejscem spotkań dziewczyn i kobiet w różnym wieku, punktem startowym i końcowym wielu wędrówek po sklepach. A wieczorami miejscem babskich pogaduszek przy drinkach z parasolką. Mężczyźni rzadko tu zaglądali poza sezonem.
Zaś w sezonie...


Do stałych bywalczyń dołączali przyjezdni. Studentki i studenci którzy przedkładali atmosferę Cougar Bar nad inne miejscowe bary. Dlatego też wieczorami bar był pełny zarówno dorosłych kobiet, jak i młodziutkich panienek.


I studentów oczywiście. W sezonie Cougar Bar nie był zamykany o północy. Zabawy trwały do białego rana.
Dbała o to właścicielka baru, Sarah Fallbridge.


Zarówno o dobrą atmosferę, jak i o stały dopływ drinków do klientów oraz spokój. W Cougar Bar nie zdarzały się bójki. Nigdy. Sarah prowadziła bar odkąd April sięgała pamięcią i znała się na utrzymaniu porządku. Oczywiście wtedy była młodsza i wielu się za nią oglądało. Teraz… pewnie też.
Lecz to akurat nie było problemem dla dwójki kobiet, które przekroczyły progi baru. April i Hannah choć były starsze od studentek, to były też bardziej eleganckie, przez co przyciągały wzrok studencików. I bardziej doświadczone… łakomy kąsek dla elity studenckiej, która tu przybywała. Windsurferów.
Hannah i April usiadły przy barze i obie, a zwłaszcza Hannah, zaczęły wypatrywać potencjalnych ofiar swych łowów. Same też były obiektem zainteresowania tutejszych samozwańczych samczyków alfa.
Sytuacja zmieniła się jednak, gdy do baru wkroczył prawdziwy samiec alfa.


Latynoska uroda, długie włosy… umięśniony tors i błysk w oku. Studentki wpatrywały się w niego jak w obrazek.
- I to jest właśnie osławione ciacho naszej burmistrz.- rzekła cicho Hannah.- Ramon… jakiś tam.
Na jego widok przez plecy April przebiegł dreszczyk.. dziwny dreszczyk. Nie ekscytacji tylko… nie potrafiła wyjaśnić sobie powodu tego dreszczu na plecach. I nie miała czasu na szukanie odpowiedzi.
Ramon przyszedł tylko odebrać zamówienie z baru, a wychodząc uśmiechnął się drapieżnie do pani Blackburn spoglądając wprost w jej oczy.
-Wraca do swej pani. Diana traktuje swego kochanka jak chłopca na posyłki.- skomentowała ten widoczek Hannah.
Tymczasem do baru weszła kolejna parka dwóch mężczyzn. Matt Constantine i kolejna znana April osoba. Miejscowy policjant Harry Coppers. Matt miał pod pachą kilka zrolowanych map. Obaj wyglądali podejrzanie… a Harry wyraźnie nie był zadowolony tym, gdzie ciągnął go Matt. Do owego stolika ukrytego w ciemnym kącie baru. Niewątpliwie zarezerwowanego wcześniej.
Tymczasem delikatny kuksaniec Hannah odwrócił uwagę od tej dwójki. Bowiem przynęty ich strojów chwyciły grubą rybę, która właśnie “płynęła” w ich kierunku.
-Mrrrau. -skomentowała ten widok Hannah.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 09-07-2015 o 18:24. Powód: poprawki od groma poprawek
abishai jest offline