Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2015, 21:45   #83
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
praca zbiorowa

Steven odetchnął z wyraźną ulgą. Podszedł do Daniela i uścisnął mu ramię. Tak zwyczajnie. Po przyjacielsku. Ten uścisk mówił “dobrze zrobiłeś ojcze”.
Przynajmniej jeden problem z głowy.

- Myślicie o tym samym? - spytał po chwili spoglądając po kolei po zebranych. - Myślicie, że ten… że to… - brakło mu słów na nazwanie bytu - domaga się sprawiedliwości?

- Ten kapitan… du Hourtewane - powtórzył nazwisko, smakując jego brzmienie, - wiem jak to zabrzmi, może głupio ale… powinien odpowiedzieć za zbrodnie. Keokuk, ktoś się pisze na wycieczkę?

- I tak jadę w tamtą stronę. Muszę zgrać materiały i dopilnować kilku spraw. Poza tym… - Nathan zafrasował się na moment - ktoś musi poinformować rodzinę April.

- Świetnie! - Steven zapalił się do pomysłu, jednak nagle coś ostudziło jego zapał. - Tato? Pewnie stwierdzisz, że to niemądre, lecz… Moim zdaniem - powiedział zdecydowanym głosem - powinniśmy tego spróbować.

Czuł, że powinien spytać ojca o pozwolenie, jednocześnie wiedział, że jego ewentualny zakaz nie powstrzyma go przed raz już podjętą decyzją.

- Nie możemy skupić się na wyłącznie jednym sposobie działaniia - ton głosu świeżo upieczonego seniora Cravenów był… spokojny. Zamyślony. - Dowódca tego oddziału wyklętych rzeczywiście brzmi jak osoba kluczowa. To prawda. Ale wydaje mi się, że ktoś już wymierzył na nim sprawiedliwość. Przeklął jego i jego ludzi za to co zrobili. Na trwające już 250 lat potępienie. Ale za tę sprawiedliwość życie oddali już Hortonowie i Visserowie. A także Jake i dziadek.

Imiona obu wymieł powoli. Bez wzdychania jednak, czy drżenia w głosie.

- Gdy będziesz tam z panem Westonem, nie szukaj sprawiedliwości. Zobacz czy są jakieś dokumenty z tego pochówku. Jakieś informacje o kimś kto by go przeklął. Sam nie wiem co. Cokolwiek co pomoże odciąć tego potwora od naszego Domu. Kolejną osobą jest Harrold Twinoak i z nim też powinniśmy porozmawiać. Ponownie. Moglibyśmy go odwiedzić wspólnie przed rozdzieleniem się. Ponownie. Być może nie wszystko nam jeszcze powiedział. Jest jeszcze Bert, z którym rozmowa powinna poprawić nasze stosunki z lokalną policją. Myślę, że powinniśmy z nim ustalić to, że próbował mnie uspokoić i że upadek że schodów był wypadkiem. A na koniec… - tu spojrzał na Nathana - Pani Perrineau wspominała, że zna księdza, któremu nie obce są tematy nawiedzeń i tym podobnych. Chciałbym zasięgnąć również jego porady.

Weston tylko kiwnął głową nie chcąc wdawać się w zasadność uciekania się do pomocy duchownego.

- Czy mogę? - wskazał pani Irene książkę, której fragment im przeczytała, a po jej niemej zgodzie raz jeszcze prześledził wymienione nazwiska i wzrokiem poszukał przypisów w nadziei na znalezienie informacji skąd przyjaciel Irene wziął swoją wiedzę na temat przeklętych - Wydaje mi się, że ostrzegającym nas duchem, może być ów Harrald Trentouvail. Tęskniący za żoną. Tak określiła go April. A prześladującym nas… może kapitan wyklętych? A może duch ich wszystkich. Klątwy zaś… - zastanowił się - Wydaje mi się, że klątwy nie rzucono po dokonaniu mordu. Mógł ją rzucić potomek kogoś kto ocalał z wymordowanej wioski…

​- Pamiętaj o tym - pierworodny zwrócił się bezpośrednio do ojca, - że kapitan został pochowany z honorami. To mogło nie spodobać się pomordowanym.

Pokręcił jednak po chwili głową.
- Co pani o tym myśli, pani Irene?

- Nie wiem. nie znam się na duchach, tylko na historii. Jednak uważam, że możecie mieć rację. Tylko, czy duchy byłyby aż tak, no nie wiem, małostkowe? Czy rozpamietywałyby krzywdy sprzed stuleci. A może, tak myślę, incydenty nasilły się po śmierci Twinooka. Po spaleniu go i jego dwóch kolegów nad jeziorem. Może to rozgniewało duchy. Przyzwało je z .. otchłani. Nie wiem. to tochę dziwne, jak się tak mówi.

- Myślicie, że to Twinook? Że on mógł przyzwać duchy przodków?- Steve sam nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Krążył wokół tematu jak sęp nad ścierwem, które jeszcze nie do końca zdechło.

- W legendach i podaniach zwykle spotyka się historie o mściwych duchach, które wracają, bo czegoś chcą. To mogłoby kierować nas na Twinooka. Z drugiej strony zjawiska opisywane jako mściwy duch działają nieco subtelniej i zawsze są silnie powiązane ze swoją krzywdą, na którą chcą za wszelką cenę zwrócić uwagę, albo jakoś ją powstrzymać. Pamiętacie co mówiła April? - po twarzy informatyka przebiegł cień, który szybko znikł pod rzeczowym tonem - To co was nęka jest inne, silniejsze i bardziej perfidne, jakaś zła moc, demon. Może ten kapitan, du Hourtewane, dokonał czegoś więcej niż mordu na indianach? Może sprofanował i ukradł coś czego tamci strzegli?

- Mamy masę hipotez. I nic ponad nie - wtrąciła się Maddison. - Na gdybaniu tracimy tylko czas, potrzebujemy faktów. Proponuję aby jedna część odwiedziła Harolda Twinooka, druga część pojchała do Keokuk. Jest jeszcze kwestia jeziora. Jeżeli podania mówią, że tam porzucono szczątki zamordowanych indian… może wartoby je wyciągnąć i zapewnić im godziwy pochówek? W filmach tam to działa - wzruszyła ramionami. - Poświęcona ziemia daje duszom spokój… czy coś.

- Rozdzielamy się? - Steven chciał szybko przejść do czynów. - Ja z Nathanem jedziemy do Keokuk - skinął głową w kierunku mężczyzny. - Do Harolda Twinooka wybiera się…

Zawiesił głos patrząc po zebranych.

- Reszta - dopowiedziała jego siostra.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline