Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2015, 01:27   #162
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
ROZDZIAŁ II: Łaska uzyskana, łaska utracona




Wielość

(Preludium do rozdziału drugiego)


Sanivis wolał sam opatrywać swoje rany, jak i robił to zazwyczaj, a ten przypadek nie był wyjątkiem.

Siedział w fotelu o poprzecieranym i wyblakłym obiciu, który już nie pamiętał czasów świetności. W swoim azylu ciszy i samotności mężczyzna obserwowany był tylko przez opasłe tomy oraz niewielkie zwoje spoglądające na swego pana z wysokości regałów. Tym razem jednak nie zasłużyły one na uwagę właściciela, którą ten kierował na buteleczki z maściami i miksturami oraz zwinięte opatrunki znajdujące swoje miejsce na ustawionym stoliku o pozdzieranej powierzchni. Całe pomieszczenie zdawało się trwać na granicy życia i śmierci, w pół drogi do królestwa Pana Śmierci, oddychając tak delikatnie, jak tylko było w stanie w strachu przed rozpadnięciem się, jeżeli zbyt zaczerpęłoby zbyt głęboki oddech. Niektóre z mebli i przedmiotów znajdujących się w nim musiały trwać jedynie dla sadystycznej radości biegu zdarzeń lubującego się w obserwacji ich powolnego konania.

Los z nikim nie obchodził się delikatnie.

Brunatnowłosy człowiek zaczął powoli odwijać przewiązany przez lewą dłoń pas bandaża, po czym zajął się usuwaniem opatrunku. Rana, pomimo upływu czasu, zdawała się nie zabliźniać przypominając niestrudzenie o swoim istnieniu, a natarczywość bólu mogła wprawiać w zdumienie. Niemniej dzisiejszego dnia Sanivis nie miał dostatecznie czasu na zajęcie się odpowiednio obrażeniami czego w momencie zdzierania tkaniny opatrunku z rany żałował po trzykroć.

Uwolniwszy jedną dłoń z tego więzienia wyswobodził za jej pomocą i drugą, której stan nie był lepszy od kondycji jej bliźniaczki. Nieznacznie zgiął palce na próbę, czując przechodzące po dłoniach bolesne doznanie, jednak to, co było najważniejsze - sprawność - została zachowana.

Spojrzał na swe poranione ręce, które poznaczone były nie tylko niedawnymi urazami, ale także mozaiką starych blizn, zaś jego usta wykrzywiły się w niepokojącym uśmiechu. Dopiero po chwili, sięgnąwszy po świeże opatrunki zaczął ponownie obwiązywać nimi dłonie, a po zakończonej czynności wstał z fotela i odetchnął głęboko zamykając oczy, które po chwili otworzył oddając się temu, co było częścią jego duszy.

Czymś innym i nim zarazem.

Sanivis obrócił się wokół własnej osi przyglądając się samemu sobie zgromadzonemu wokół siebie; mnogości oblicza jego osoby odbijającej się w ustawionych naokoło wysokich lustrach o popękanych taflach.



 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.

Ostatnio edytowane przez Zell : 02-07-2015 o 17:49.
Zell jest teraz online