Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2015, 21:13   #23
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Tony Ferriello, Jessica Wiliams, Jeremy Evans
Widok pustej drogi o poranku, nie napawa nikogo optymizmem. Widmo długiej pieszej podróży odbierało resztki sił.
Dopiero teraz z całą dokładnością okazało się, jak nieprzemyślana i pochopna była decyzja o nocnej wyprawie.
Nikt o tym jednak nie wspominał. Cała trójka ze zwieszonymi głowami ruszyła w stronę Renovo. Małego miasteczka, które zaczynało w nich budzić już tylko prawdziwą niechęć, a nawet nienawiść.

Jak na złość nic nie jechało. Słońce powoli wychodziło zza horyzontu, a delikatna mgła snuła się jeszcze tu i ówdzie.
Detektywi szli już dobry kwadrans, gdy usłyszeli napawający nadzieją ryk silnika ciężarówki.
Jeremy niewiele myśląc wyszedł na drogę i zaczął machać. Kierowca okazał się życzliwy i choć wymagało to sporo zachodu, to zatrzymał swoją potężną ciężarówkę.
Kierowcą okazał się młody, uśmiechnięty mężczyzna o nienagannie białych zębach. Zupełnie nie pasował do typowego wyobrażenia o przedstawicielach tego zawodu.
Gdy trójka detektywów podeszła do szoferki, mężczyzna zapyta:
- Nie udana imprezka, co? Dokąd się wybieracie? Gdzie mogę was podrzucić?
- Do Renovo - odparł krótko Jeremy.

Kilkunastominutowa podróż minęła przy dźwiękach country płynących z radia i paplaniny kierowcy.
- Wy to chyba nie z Renovo, co? Pewnie, że nie. Widać, że miasto. Od razu widać. I co właściwie tutaj robicie w tej zabitej deskami dziurze?
Tony bąknął coś o podróży w interesach i zepsutym aucie.
- A wiecie, że Renovo to nie jest taka zwykła wieś. Mówią, że to miejsce naznaczone. Święte, jak mawiają inne. Ponoć, gdzieś w pobliżu pochowano wielkiego wodza Szaunisi. Thalcaloc. Chyba tak go wołali. Usta Przodków, tak się to tłumaczy. Ponoć Thalcaloc w chwili śmierci przeklął całą tę ziemie. Gdy jego krew ściekała w ziemie ponoć słychać było potężny ryk. Ludzie gadają, że okoliczne lasy i mokradła przesiąknięte są mocą tego wielkiego szamana. Taa… wiem, jak to brzmi. I wiem, że pewnie w to nie wierzycie. Zapewniam was, że przekonacie się sami, jak tutaj dłużej pobędziecie. Mówię wam. Jak człowiek tu troszkę posiedzi, to mu się w głowie robi coś takiego… no trudno to opisać. No prawie, jakby się herą porobić. No przynajmniej ja tak mam.

***

Godzinę później trójka detektywów odsypiała nocną wycieczkę.
Przed rozejściem się do pokojów ustalili, że należy odpocząć i w drogę powrotną ruszyć dopiero rano.


***

Gdy opuszczali Renovo ponownie zaczęło padać. Nie była to może intesywna ulewa, ale i tak mocno utrudniało to jazdę.
Jeremy pomny na ostatnie przygody w drodze jechał wolno i ostrożnie. Cieszył się, że dał się namówić Jessice na odpoczynek. Po nocnym czuwaniu w lesie jazda do Nowego Jorku mogła okazać się ponad ich siły.
Kolejny dzień postoju w Renovo zaowocował tym, że Jeremy jeszcze raz spotkał szeryfa Donavana. Detektyw stał właśnie przy samochodzie i pakował ich niewielkie bagaże. Stróż prawa podszedł do niego i wypalił bez powitania:
- Zapewniam cię, że się jeszcze spotkamy. Jestem pewien, że go załatwiłeś. Biedny Paterson pewnie nawet nie wiedział, co go czeka. Plecy, które masz w niczym ci nie pomogą. Jak tylko znajdę ciało Patersona, to się do ciebie odezwę.
Po tych słowach szeryf odszedł nie dając Evansowi na jakąkolwiek ripostę.

***

Podróż na szczęście minęła spokojnie i Nowy Jork przywitał ich znajomym smogiem i hukiem ulic.
Przed rozejściem się, detektywi zjedli jeszcze wspólny lunch w czasie którego omówili szczegółowo swoje następne posunięcia,
Jeremy miał ponownie odwiedzić Beritha i wziąć go na szczerą rozmowę. Tony’ego czekało spotkanie z asystentką wróżki, a Jessica miała porozmawiać z ich zleceniodawczynią, matki Pameli.

Tony Ferriello
Magiczne i okultystyczne klimaty, to nie było naturalne środowisko dla Ferriello. On wiedział, jak rozmawiać z ludźmi, którzy wiszą mafii pieniądze, albo alfonsami, których za bardzo świerzbią ręce. Spotkanie z młodą asystentką wróżki było dla niego nie lada wyzwaniem. Jeremy powiedział, że miał z dziewczyną rozmawiać bezpośrednio i nie wahać się jej zastraszyć.

Dźwięk dzwonka obwieścił, że do magicznego sklepu wszedł kolejny klient. Wśród wiszących amuletów, obrazów demonów i stosów książek, Tony nie czuł się zbyt dobrze.
- Dzień dobry panu - przywitała się młoda dziewczyna i podeszła do gangstera - Widzę, że panu u nas pierwszy raz. Skąd wiem? Widzę pana zagubioną aurę i to niepewne spojrzenie. Proszę się nie obawiać, skoro gwiazdy pana tutaj skierowały to znaczy, że to miejsce jest panu przeznaczone. W czym mogę panu pomóc? Czego pan szuka?

Jeremy Evans
Evans miał szczęście. Berith i jego kumple właśnie mieli próbę. Słychać to było aż za dobrze , gdy detektyw zbliżył się do drzwi piwnicy, gdzie mieściło się studio.
Kupa niezrozumiałego wrzasku i chaotyczne bicie w struny i perkusję utwierdziły Evansa w przekonaniu z kim ma do czynienia.
- O! - ucieszył się Berith - Fajnie, że wpadłeś. Nieźle nakurwiamy nie? Siadaj zagramy jeszcze jeden kawałek i będziemy mogli pogadać.
Evans usiadł na poplamionej kanapie, która wyglądała tak, jakby ktoś ją właśnie przytaszczył ze śmietnika i z udawaną lubością wysłuchał kolejnych popisów wokalnych Beritha i jego kompanów.

- Co sądzisz? Nieźle co? - zagadał Berith siadając na kanapie z puszką piwa w dłoniach - Napijesz się? Czy może wolisz coś mocniejszego - dodał machając przed nosem detektywa niewielką torebką z białym proszkiem.
- Chłopaki mnie pilnują, ale ty się nie krępuj. Jedziemy na gościnne występy do Detroit. Dawno nie byłem w trasie. To będzie taka sentymentalna podróż. A jak tam interesy, kiedy przyjadą twoje chłopaki?

Jessica Wiliams

Jessica udała się do willi Bertollich. Miała zamiar rozmówić się z ich zleceniodawczynią. Zbyt wiele uzbierało się rzeczy, które Veronica przemilczała lub nie dopowiedziała. Williams chciała ją o to wszystko wypytać, aby dokładnie ustalić na czym właściwie stoją.
Niestety nie było jej to dane. Uprzejma służąca o meksykańskich rysach poinformowała ją, że pani Bertolli wyjechała z samego rana i nie wiadomo, kiedy wróci.
Jessica nie dowiedziała się też dokąd pojechała matka Pameli. Jej telefon też nie odpowiadał, jak na złość.
Jessica postanowiła poczekać przynajmniej jakiś czas. Na razie nie miała nic lepszego do roboty. Z resztą zespołu i tak była umówiona na wieczór.
W ten sposób zmarnowała tylko półtorej godziny, a i tak niczego się nie dowiedziała.

Gdy była w drodze do biura odezwała się jej komórka:
- Pani Williams witam - odezwała się Veronica Berolli - Byłam zajęta, a pani do mnie dzwoniła. Czyżbyście mieli jakieś informacje o mojej Pameli?

Maxine Saint John
Maxine miała przeczucie, że osoby odpowiedzialne za zniknięcie profesora Arlovskiego będą chciały odwiedzić jego mieszkanie. Tak w końcu mówiła jedna z zasad wpajanych na wszystkich akademiach policyjnych świata.
I choć Maxine straciła niemal cały dzień i resztki nadziei, to cierpliwość się opłaciła.

Gdy Saint John zauważyła krótko ostrzyżonego mężczyznę w szarym prochowców wiedziała, że musi za nim iść.
Blok w którym mieściło się mieszkanie profesora był na szczęście na tyle duży, że mogła to zrobić bez większego problemu.

Ostrożnie ruszyła, więc za mężczyzną. Wspólna podróż w windzie nie należała do najprzyjemniejszych, ale pozwoliła Maxine dokładnie przyjrzeć się mężczyźnie. Wyglądał na pewnego siebie zawodowca. Być może byłego policjanta, a na pewno kogoś komu broń palna nie jest obca.
Maxine zwróciła też uwagę na coś jeszcze. Mężczyzna używał dziwnej wody kolońskiej, która w nieodmienny sposób przywodziła na myśl woń kwiatów złożonych na świeżym grobie. Zapach ten wprawił ją w sporą konsternację.
Gdy mężczyzna wysiadł Maxine pojechała piętro wyżej tylko po to, aby zbiec schodami w dół. Gdy to zrobiła zdążyła jeszcze zauważyć, jak mężczyzna otwiera drzwi do mieszkania profesora i wchodzi do środka.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline