Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2015, 19:06   #7
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Ogród Ewy był jednym z najpopularniejszych w Rapture barów zapewniających, jakby to delikatnie ująć, dodatkowe walory wizualne. I jako miejsce rozpusty mieścił się w Forcie Swawoli, dokładnie tym samym budynku co Fortuna Faroana, w której zaczęła się przygoda Tamary.


1

Reklamy Ogrodu było łatwo zauważyć. Wolny rynek w mieście nie nakładał ograniczeć na to, co można umieszczać na plakatach, a czego nie. Tancerki egzotyczne cieszyły się popularnością w pewnych kręgach, kręgi te nie składały żadnych zażaleń, zatem wszystko było w należytym porządku. Nawet żadne religijny fanatyk nie protestował przeciw biblijnej paraboli.

Wejścia nie pilnował żaden ochroniarz, co tylko dowodziło, że w przeciwieństwie do mieszkańców powierzchni, mieszkańcy Rapture nie mieli nic przeciwko odrobinie seksualności od czasu do czasu.


2

Tamara wkroczyła do przybytku zapewniającego typowo męską rozrywkę wcale nie okazując zażenowania ni tym bardziej wstydu.
Na tę okazję wybrała i odpowiedni strój. W prostym, acz skrojonym ze smakiem, biały, dwurzędowy kostium z czarnymi wstawkami. Zarzucona jakby niedbalne na ramię etola z czarnego futra, która doskonale komponowało się z toczkiem takiegoż koloru i woalką.

3
Wnętrze Ogrodu Ewy nie miało za dużo wspólnego z jakimkolwiek ogrodem. Cóż, w nazwie chodziło tylko o jedno skojarzenie, poza nim reszta się nie liczyła. Pomieszczenia skąpane były w mieszance różowych i fioletowych świateł, z głośników sączyła się saksofonowa, leniwa muzyka przywodząca na myśl murzyńskie getta Stanów Zjednoczonych. Krótki hall przybytku posiadał szatnię, gdzie za kontuarem stał lekko zdębiały, młody mężczyzna, nie bardzo wiedząc jak ma zareagować na pojawienie się klientki.
Le Paige nie robiąc sobie nic z konsternacji szatniarza podała mu tę część swojego wierzchniego ubioru, która winna zostać zdjęta. Otrzymawszy kwit ruszyła dalej do sali, której centralną część zajmowała scena, a na niej kobieta, która znacznie więcej części ubioru uważała za warte zdjęcia.


4

Wiła się zmysłowo w tańcu ku wielkiej uciesze zebranych przy stolikach nad lampkami win, koniaków i innych alkoholi mężczyzn. Odciągała też uwagę od Tamary, która była na sali jedyną kobietą nie pracującą w Ogrodzie. Jedna z kelnerek zwróciła na nią uwagę i szybkim krokiem podeszła do rosłego, ubranego w elegancki, dwurzędowy garnitur mężczyzny. Wyszeptała coś brunetowi na ucho i już po chwili Le Paige miała nieproszone towarzystwo.
-Proszę wskazać, który to pani mąż i poczekać na zewnątrz. Nie chcemy scen ani awantur - wygłosił formułkę, która najwyraźniej przydawała mu się w pracy już nie raz.
- Mąż? - Zdziwiła się Tamara wręcz teatralnie. - Doprawdy cóż to za niedorzeczne przypuszczenie. - Mówiła tym samy tonem rozglądając się za jakimś wolnym miejscem przy barze. - Ponoć macie najlepsze tancerki. Ale ja plotkom nie dowierzam. - Jedno znalazła i wyminąwszy mężczyznę ruszyła w tamta stronę.
Ochroniarz, bowiem na prostacki termin "wykidajło" wyglądał i zachowywał się za dobrze, był wyraźnie zdziwiony. Trudno mu się dziwić, wszak takie przybytki zwykło się eufemistycznie nazywać klubami dżentelmenów, a Tamara dżentelmen nie była ani trochę. Nie była już też jednak nagabywana, a jej słowa podłapał barman.
-Najlepsze i najpiękniejsze w całym Rapture, proszę pani - miał głęboki tembr głosu, bez kłopotu przebijał się przez muzykę choć wcale nie mówił głośno. Równie przeszywające było jego spojrzenie, jakby taksował każdego klienta, wynik oceny pozostawiając jedynie sobie.


5

-Czy coś podać?
- Brandy Alexander. - Powiedziała osadzając jednocześnie na długiej cygaretce papierosa.
Mężczyzna szybko znalazł stosowną butelkę i napełnił kieliszek stawiając go przed klientką.
-Nie wydaje mi się, żebym panią tu wcześniej widział. Pierwszy raz? - zapytał oferując zapałki.
Skinieniem głowy podziękowała, za jedno i za drugie. Zaciągnęła się głęboko dymem i powoli wypuściła z płuc.
-W tym przybytku. - Odarła delektując się koktajlem i papierosem.
-Wiem, że trochę za wcześnie aby pytać, ale jak podoba się taniec? - spojrzenie wwiercało się głęboko w oczy kobiety, która do tej pory niespecjalnie zwracała uwagę na scenę.
- Hmmmmmmm… - Tamara nawet nie odwróciła się by podziwiać wyczyny tancerki. - Jak widać, nieszczególnie. Mam nadzieję, że następne będą lepsze.
-Dziwne, reszcie publiczności się podoba - barman stwierdził beznamiętnie, po czym zostawił na chwilę Le Paige samą, obsługując innego klienta. Wrócił jednak jak ćma do ognia. -Na jaką tancerkę zatem pani liczy?
-Ktoś mi polecił jedną. - Kobieta na chwilę odwróciła głowę ponownie zaciągając się papierosem. Przez chwilę przypatrywała się tańcowi, który tak spodobał się reszcie publiczności.
Tancerka zdążyła pozbyć się już niemal całej swej garderoby. Rozchełstany gorset został ściągnięty w dół obnażając niewielkie, ale kształtne piersi. Głównym elementem przedstawienia stała się metalowa rura, wokół której brunetka wirowała w pozach, które doprowadziłyby purytańskich amerykanów do zawału. Było w tym czyste wyuzdanie, ale także jakaś nuta... sztuki.
-A pan którą poleciłby? - Spytała odwracając się z powrotem do baru. Widywała w życiu lepsze pokazy zmysłowego tańca. W berberyjskich namiotach na pustyni.
-W powszechnej opinii najpiękniejszą z tancerek jest Jasmine, proszę pani - odparł usłużnie barman, wciąż stojąc bardzo blisko jedynej klientki, skupiając na niej swoją uwagę.
-No proszę.- Wydęła usta i zrobiła minę jak mała, niezadowolona dziewczynka, z cygarniczką w ustach.
-Czy mam rozumieć, że polecana była pani inna tancerka? - padło usłużne pytanie, do którego wkrótce dołączyła ozdobna popielniczka.
-Ah! - Westchnęła jeszcze bardziej niezadowolona mała dziewczynka Tamara strząsając popiół. - Ja się pytam o opinię osoby, która ta wszystkie występy wielokrotnie podziwiała. - Mówiła już całkiem normalnie.
-Polityka zatrudnienia nie pozwala mi oceniać współpracownic - usprawiedliwił się tym samym spokojnym, bezemocjonalnym tonem. Jakby wieczne przebywanie w świątyni seksu odbierało w końcu ochotę. -Ale polityka firmy nie przewidywała także klientek, zatem między panią a mną: wszystko zależy od dnia. Czasem człowiek ma ochotę na jabłko, czasem na pomarańczę - to prawdopodobnie była aluzja, lecz brakowało jej stosownego zaakcentowania.
-Czekolada czy lody waniliowe? - W jej wypowiedzi nie brakowało tego akcentu.
-Dokładnie - Tamara zastanawiała się przelotnie kim był ten mężczyzna przed przybyciem do miasta. Coś w jego postawie mówiło “lokaj”, coś w jego akcencie mówiło Irlandia.
- A ta, która występuje teraz to… - Pociągnęła łyk z kieliszka oblizując bardzo zmysłowo, ale jednocześnie dyskretnie to co na wargach zostało ze smaku koktajlu przyrządzonego przez jej rozmówcę.
Barman nie zdążył odpowiedzieć. Przerwał mu donośny, teatralnie radosny głos płynący z głośników.
-Szanowni panowie, nagrodźcie Lolę gromkimi oklaskami za jej wspaniały taniec - zagadka rozwiązała się sama. Rzeczona Lola pokłoniła się zaś widowni... tyłem, wypinając ku nim pośladki. Wywołała tym powszechne zadowolenie, a Tamarze pozostawało jedynie z politowaniem patrzeć jak łatwo zadowolić mężczyzn.
-A teraz, specjalnie dla panów, nasza gwiazda zza Żelaznej Kurtyny, Katia! - oznajmił bezcielesny głos, gdy poprzednia tancerka zeszła ze sceny. -Rozgrzejcie ją brawami zanim ona rozgrzeje was.
To już skupiło uwagę Le Paige. Nie uroda słowianki, choć cerę miała gładką, włosy koloru żyta sięgające za łopatki i bujne, kobiece kształty, lecz imię. Ono się zgadzało. Pokaz był równie bezwstydny, co poprzedni. Może nawet bardziej, bo o ile Lola rozdziewała się powoli i rozgrzewała wyobraźnię, Katia bardzo szybko przeszła do rzeczy. Stanik wylądował na czyimś ramieniu, a biust blondynki otulił stalową rurę. Nawet dziewica domyśliłaby się, że wszyscy goście lokalu chcieliby się znaleźć na miejscu tego kawałka metalu... wszyscy, z wyjątkiem Tamary.
La Paige upiła kolejny łyk koktajlu, musiała przyznać, że barman znał się na rzeczy. Skupiła się też na oglądaniu popisów. A przynajmniej na udawaniu, że to ją pociąga. Zresztą barman nie mógł widzieć gdzie podąża wzrok jedynej kobiety gościa tego przybytku. A gdy Słowianka zakończyła występ i Tamara przyłączyła się, przekładając wcześniej cygarniczkę do ust, do gromkiego oklaskiwania. Naturalnie czyniła to jak prawdziwa dama, delikatnie uderzając dłonią o dłoń.
Odwróciła się po występie do barmana.
- Ma niekłamaną reputację. - Rzekła tonem prawdziwego znawcy tematu.
-Tak pani uważa? Wróciła do zawodu niedawno - zapytał mężczyzna.
-Ma coś co przyciąga. Oczywiście całą choreografię można by ulepszyć, ale reszta… - Tamara ponownie zaciągnęła się papierosowym dymem z lubością wciągając go płuca. Po czym wypuszczając w powietrze.
-Zabawne - odparł głosem zupełnie pozbawionym radości. -Pan Cohen zwykł mawiać to samo.
-To jest jak szlifowanie diamentów. - Le Paige wplotła w głos lekką, ale wyraźnie wyczuwalną ekscytację. - Tego mi trzeba. Gdzie znajdę kierownika?
-Pan Cohen rzadko odwiedza lokal, obawiam się. Ale może ja mógłbym w czymś pomóc?
-Interesuje mnie prywatny pokaz.
Mężczyzna uniósł w zdziwieniu brew, lecz usłużnie przedstawił jak wygląda sprawa.
-Naturalnie. Wystarczy porozmawiać z kelnerką, a ona zaaranżuje na piętrze specjalny taniec w cenie stu dolarów. -Wraz z upływem czasu coraz więcej mężczyzn zwracało uwagę na Tamarę. Niczym zgłodniałe psy, które wyczuły jedzenie. Udanie się na górę jeszcze bardziej rozbudziłoby ich wyobraźnię i dało pożywkę najróżniejszym fantazjom.
Tamara uśmiechnęła się.
-Pan tego nie robi?
-Ktoś musi pilnować baru, proszę pani. Wszyscy mamy swoją pracę.
-Oczywiście. - Wyciągnęła ze swojej torebki banknot, który pokrył i cenę koktajlu i spory napiwek. -Pan w swojej pracy też jest takim diamentem. - Położyła banknot koło pustego kieliszka i oddaliła się tym nieśpiesznym, uwodzicielskim krokiem w kierunku kelnerki, która miała zaaranżować spotkanie.
Tak, jak można się było spodziewać, jej zachowanie wzbudziło spore zainteresowanie rywalizujące z popisami kolejnej wdzięczącej się tancerki. Kelnerka przez chwilę zapomniała języka w ustach, lecz pieniądze szybko wytrąciły ją z oszołomienia. Ostatecznie w Rapture panowała seksualna wolność. Kto z kim lubił spędzać czas w sypialni było sprawą prywatną i nikt nie robił z tego tytułu problemów. W oczach ochroniarza pilnującego schodów wyczytać jednak można było, że niektóre zachowania wzbudzały większe zainteresowanie niż inne.

Piętro było równie różowe co główna sala, tu jednak panował już plusz i poduszki, a muzyka była przygłuszona. Dla klienteli przygotowano osobne pokoiki z fotelami i szezlongami, choć były na tyle ciasne, że oddawanie się miłosnym aktom byłoby trudne. Niewykluczone, że prywatne tańce naprawdę sprowadzały się tutaj tylko do tańca. Tamara, pozostawiona przez kelnerkę w jednym z takich pokoi nie musiała długo czekać na przybycie jej "rozrywki" w osobie Katii Popow.


6

-To będzie twój szczęśliwy dzień kochasiu... - nie zdążyła dokończyć wyuczonej regułki nim zobaczyła dla kogo przyszło jej tańczyć. Najwyraźniej kelnerka postanowiła spłatać jej figiel.
-Katia Popow? - Tamara wolała się upewnić.
-Tak.
-Siadaj dziewczyno tu koło mnie. - Le Paige wskazała miejsce koło siebie kilkukrotnie uderzając w nie. -Pool, kojarzysz?
-Tak - powtórzyła niczym zacięta płyta. Nie skorzystała jednak z oferty spoczęcia przy Le Paige.
-To dobrze. - Twarz Tamary Le Paige wypogodziła się. - Przejęła mnie twoja historia. Mogę ci pomóc. Jeżeli chcesz.
-Co? Skąd pani wie? Kim pani jest? - podniosła głos, nie wiadomo czy z gniewu czy ze zdziwienia.
-Jeszcze głośniej. Niech się wszyscy zlecą. - Dla odmiany ona nie podnosiła głosu, ale ton jej wypowiedzi był twardy. - Jestem kimś kto ci może pomóc. Jak widzisz mam swoje sposoby by dowiedzieć się o różnych rzeczach. Dalej będziesz krzyczeć czy porozmawiasz ze mną?
Przez twarz Katii w jednej chwili przeleciała feeria emocji, od strachu, przez zdziwienie do nadziei.
-Porozmawiam - zgodziła się. -Ale nie tutaj. Jest taka knajpka niedaleko, Niebieski Kwiat. Kończę zmianę za godzinę.
-Dobrze. Teraz posiedzimy sobie tutaj. W końcu wykupiłam prywatny pokaz.- Tamara spróbowała zażartować by jakoś rozluźnić atmosferę. - Lepiej zrób za co płacą. Nie wiadomo czy twoi szefowie tego nie oglądają.
Dziewczyna nie miała pojęcia, czy był to żart czy nie.
-Naprawdę mam zatańczyć?
Le Paige spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-A to jakiś problem?
-Nigdy nie tańczyłam dla kobiety - przyznała.
-Zawsze musi być ten pierwszy raz. - Tamara puściła oko. Jeżeli miało to w jakimkolwiek stopniu odprężyć tancerkę, to najwyraźniej nie zadziałało. Niemniej, zgodnie z życzeniem klientki rozpoczęła swój taniec. Rutyna pozwalała zachować kolejność figur, które w gruncie rzeczy sprowadzały się do okazjonalnego otarcia się o Le Paige, lecz blondynka zupełnie nie mogła się skupić na swoim występie. Trudno było zdecydować dla kogo było to bardziej żenujące.


Kiedy Katia Popow dotarła do Niebieskiego Kwiatu, cały jej erotyczny blichtr zniknął. Mocny makijaż został zmyty, gorset i kabaretki zostały zastąpione przez rajstopy i żakiet, tylko kręcone włosy zostały luzem jak na różowej scenie. Trochę roztrzęsiona zamówiła kawę i usiadła naprzeciwko Tamary.

___________________________
1 - grafika z gry Bioshock
2 - grafika z gry Bioshock
3 - Albert Hibbler - "After The Lights Go Down Low"
4 - Gypsy Rose Lee
5 - Joe Turkel w scenie z filmu Lśnienie
6 - zdjęcie autorstwa Davida Woolley
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 09-07-2017 o 13:35.
Zapatashura jest offline