Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2015, 21:04   #171
Halfdan
 
Halfdan's Avatar
 
Reputacja: 1 Halfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skałHalfdan jest jak klejnot wśród skał
Harry mknął przez drogę pośród kukurydzy ile tylko fabryka dała, ale i tak nic to nie dało. Ścigający jego pana duch zdążył wślizgnąć się do środka samochodu i wciąż ich prześladował. Inni którzy przybyli wraz z nim na wezwanie w odpowiedzi na ustalony sygnał ruszyli inną trasą - zjawa prześladowała Gerolda i nie mogła czepić się zarówno niego jak i pozostałych. Gerold już trochę ochłonął i siedział w milczeniu na tylnim siedzeniu. Na fotelu pasażera siedziała latynoska nastolatka Maria i nie spuszczała zjawy z oka, szczególnie uważając by nie wpłynęła pod maskę.
Płynęli przez to morze kukurydzy może z kwadrans i już zaczynał usypiać z nudów, gdy krzyk nastolatki sprowadził go do porządku. Zobaczyli na drodze ogromny okręt wojenny z piracką flagą, który wypłynął im naprzeciw. Kierowca przetarł oczy widząc na środku drogi kombajn do kukurydzy, cały obity grubą blachą. W dwóch miejscach miał przyspawane ogromne karabiny. Siedziało na nim może z 5 osób, każda z bronią w ręku. Jeden nawet miał widły. Harry zatrzymał samochód, chciał wycofać, ale zobaczył w lusterku traktor, również obładowany karabinami. Wpadli w zasadzkę!



Rednecki zaczęły strzelać w powietrze, gwizdać i wyć w irytujący sposób, ale przestali gdy jeden z nich, nagi od pasa w górę podniósł do góry rękę. A właściwie to co z niej zostało - gość był ranny i według zdrowego rozsądku nie powinien móc ustać na nogach, nie mówiąc o jeździe na kombajnie. Gdy reszta ucichła, rozległ się jego głos:
-Wzywałeś mości panie? - zaczął z ironią - To jestem kurwa! Myślałeś że przybędę sam? Takiego wała! Nadstaw swoje dupsko, ucałujemy je w ramach hołdu! Zajebać chuja!
-Wieśniaki z widłami buntują się? Serio, Jason? Kurwa, co to ma być! Szykuj... - zaczął spokojnie Gerold, ale nie zdążył dokończyć. Chłopska rebelia ostrzelała samochód, dziurawiąc go na wylot. Gerold i Maria byli nieludzko szybcy i wyskoczyli na czas. Harry był tylko człowiekiem i ostatnim co zobaczył w życiu były lecące w jego kierunku dwie, może trzy płonące butelki z benzyną.










Jennifer skończyła wreszcie papierkową robotę, przebrała się w cywilne ciuchy i wyszła z komendy tylnymi drzwiami. Na parkingu spotkała Roya i gdy zbliżali się do zaparkowanych blisko siebie samochodów, prowadząc rozmowę o tym co będzie jutro na obiad, zobaczyli że na parking wjeżdża właśnie auto komendanta. Coś dużego musiało się stać, że aż udało się starego zwlec z łóżka. Komendant Steve Kovalsky zatrzymał się, posiedział chwilę w samochodzie i gdy wysiadał podszedł do niego Jack O'Brian, jeden z najbardziej wpływowych prawników w całym stanie. Nie był to rzadki widok, Jack i Steve byli przyjaciółmi. Komendant uścisnął mu dłoń i cofnął ją gwałtownie. Spojrzał ze zdziwieniem na przyjaciela, ale Jack odszedł i nerwowo wsiadł do samochodu. Ruszył w stronę wyjazdu. Wyraźnie zły komendant zaklął pod nosem i ruszył na posterunek. W ręku trzymał złamany ołówek, a jego ramię było zakrwawione.
Jennifer pogadała z Royem jeszcze chwilę o tym dziwnym wydarzeniu i już miała wsiadać do auta, gdy usłyszała metaliczny trzask pod komendą.



Wybiegła na ulicę i zobaczyła samochód Jacka wbity w latarnię. Wróciła na komendę i wzięła apteczkę i szybko pobiegła udzielić pierwszej pomocy. Było już jednak za późno, Jack umarł jej na rękach.




Ghul popatrzył chwilę po zgromadzonych i uspokoił się. Vitalij wysiadł z samochodu.
-Jak to, nie znacie mnie? Slava, powiedz im kim jestem. Żądam wyjaśnień. Co tutaj się dzieje? - rzucił i nie czekając ruszył w stronę pałacyku. Alister szybko go wyprzedził i podbiegł do drzwi.
-Teren zamknięty dla zwiedzających! Sabat wykupił wszystkie bilety i nabałaganił w środku. Dość tego, muszę zamaskować ślady, wystarczy już demolki w tym miejscu! - krzyknął i zamknął główne drzwi na klucz


 
Halfdan jest offline