Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2015, 09:08   #24
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Kim był człowiek, który wszedł do mieszkania profesora? Czego chciał i dlaczego snuł się za nim ten przeklęty zapach?
Maxine nie chciała ryzykować włamania. Narażałaby się, gdyby koleś nosił przy sobie klamkę.
Pomyślała przez chwilę i sięgnęła po komórkę. Wybrała szybko numer i po kilku sygnałach usłyszała pytanie:

- 911 w czym mogę pomóc?
- Chciałabym zgłosić włamanie. – tu podała dokładny adres – Pospieszcie się, ten człowiek jest uzbrojony. – Max szybko rozłączyła rozmowę. Anonimowe zgłoszenie z komórki na kartę sprawiało, ze czuła się dość bezpiecznie.
Zaczaiła się piętro wyżej, na klatce schodowej, tak aby mieć dobry widok i słyszeć co będzie się działo przed mieszkaniem Arlovskiego.

Patrol dotarł niemal błyskawicznie. Policjanci ostrożnie zbliżyli się do drzwi i jeden z nich otworzył po cichu drzwi. Następnie obaj weszli do mieszkania.
Maxine nasłuchiwała w napięciu. Po jakichś pięciu minutach drzwi ponownie się otworzyły i kobieta ujrzała w nich… intruza w dobrej komitywie z zakłopotanymi glinami.

- Niech pan wybaczy zamieszanie - odezwał się wyższy z policjantów - Czasami sąsiedzi bywają nadgorliwi.

- Żaden problem. Przy obecnej znieczulicy, to i tak cud, że kogoś zainteresowała obca osoba kręcąca się po bloku.

- Nie mieliśmy żadnego sygnału, że tu jakaś akcja przeprowadzana.

- Wie pan jak to jest. Relacje pomiędzy policją, a Agencją pozostają dalekie od ideału. A przecież walczymy w jednej sprawie.

- Tak, to prawda. Czasami mnie to też dziwi.

- Ludzie ambicje, duma i pogarda. Życie po prostu.

- No nic, nie przeszkadzamy zatem. Gdyby potrzebował pan, jakieś pomocy proszę dać znać.

- Proszę mi tylko powiedzieć, kto was zawiadomił? - zapytał mężczyzna - Chciałbym osobiście podziękować tej osobie za czujność i wyjaśnić jej wszystko.

- Niestety zgłoszenie było anonimowe.

- Rozumiem, cóż w takim razie żegnam, officers. Spokojnego dyżuru.

Kilka chwil później patrol zniknął tak szybko, jak się pojawił.
Maxine była zawiedziona i jednocześnie zaintrygowana. Agencja? Czyżby w sprawę zaangażowało się FBI? Ale dlaczego? A może facet po prostu ściemniał i w jakiś sposób omamił policję? Coraz mniej rozumiała z całej sprawy.

Maxine nie chciała się poddawać.
Mężczyzna pozostał w mieszkaniu jeszcze jakąś godzinę.
Potem ruszył schodami w dół, a Max podążyła jego tropem.

Najpierw zajrzał do pobliskiej chińskiej knajpy. Maxine obserwowała go popijając kawę w kafejce naprzeciwko. Widziała przez szybę jak obserwowany jedząc obiad dość długo rozmawiał z kimś przez telefon. Max żałowała, że nie weszła razem z nim. A tak pewnie umknęły jej jakieś ciekawe informacje.
Po posiłku mężczyzna ruszył dalej w trasę.

Kolejnym punktem, w którym zatrzymał się na krótko był motel o szumnej i zdecydowanie nie pasującej do takiej rudery nazwie, „Paradiso”. Maxine nie zdążyła nawet przyjrzeć się dokładnie temu miejscu, ponieważ obserwowany ponownie ruszył dalej.

Ostatecznie straciła go z oczu kiedy zniknął w budynku FBI. A jednak! Wiedziała, że nie było sensu dopytywać w środku o niego, bo tylko niepotrzebnie zwróciłaby na siebie uwagę, a i tak nikt nie udzieliłby jej informacji. Pewnie nawet zatrzymano by ją do wyjaśnienia…

Wiedziona ciekawością zawodową postanowiła rozejrzeć się w zrujnowanym motelu. Miała nadzieję uzyskać kilka informacji od recepcjonisty. Była nawet gotowa dobrze za nie zapłacić.

Już po przekroczeniu progu, Maxine poczuła, że coś jest nie tak.
Było to irracjonalne uczucie, ale bardzo silne. Niczym uderzenie młotem w twarz.

Dziwne, bo recepcja wyglądała zupełnie zwyczajnie, tak samo zresztą jak i uśmiechający się do niej dwuznacznie mężczyzna, stojący za kontuarem.
Dziwne, uśmiechał się tak, jakby wiedział coś o Maxine, coś sekretnego.

Zbeształa się w myślach za głupie myśli i przywitała się oraz przedstawiła jako prywatny detektyw.
- Szukam kogoś… - zaczęła, ale mężczyzna nie dał jej dokończyć.
- A pani szuka kogoś, kto ogrzeje panią w nocy? Chętnie pomogę. Z miłą chęcią.
- Mało śmieszne. Niedawno był tutaj mężczyzna – Maxine podała jego opis.
- Wydaje mi się, że to był agent federalny... – odpowiedział recepcjonista

I wtedy z sufitu zaczął odpadać tynk. Powoli, niczym płatki śniegu w grudniową noc. Twarz recepcjonisty zaczęła się zmieniać, wykoślawiać, przestawiać.


Maxine próbowała się cofnąć, podłoga pod jej stopami stała się jakby płynna i niczym asfalt unieruchomiła jej stopy. Nie mogła się poruszyć.

Kiedy w końcu zmiany na twarzy recepcjonisty się zatrzymały, oczom Maxine ukazał się koszmarny widok.

Potwór nachylił się nad kontuarem i spytał:
- Czyżbyś zabłądziła sierotko?

- Co tu się dzieje? - Maxine starała się kontrolować przerażenie, tak jak uczono ją na treningach - Kim....czym jesteś?

- Twoim przeznaczeniem i najgorszym koszmarem - odparła istota.

Maxine w panice zaczęła się szarpać i próbować wydostać z lepkiego niczym smoła dywanu.

Jedynym rezultatem tych prób było coraz głębsze zapadanie się.
Po kilku gwałtownych ruchach Maxine była już po kolana zanurzona w tym surrealistycznym dywanie.
Groteskowa istota patrzyła tylko na to wszystko i śmiała się w głos.
A kobieta z każdą chwilą zapadała się coraz bardziej.

- Czyżbyś potrzebowała pomocnej dłoni, moja droga? - zapytał po chwili. W tym czasie Maxine zanurzona była już do połowy ud.

Strach dławił ją, dusił i odbierał resztki racjonalnego myślenia. To był jakiś koszmar, zły sen.
Tylko dlaczego nie mogła się obudzić.
Istota wyciągnęła dłoń ku kobiecie. Dłoń, która w mgnieniu oka zmieniła się wijącą i ociekającą brązowym śluzem mackę, która zakończona była szczypcami.

To tylko zły sen! Wmawiała sobie Maxine, tylko zły sen!
A na cały głos zaczęła śpiewać pieśń religijną - któryś z psalmów o wierze i złych duchach.

Jednocześnie przyszykowała się do odparcia ciosów...
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline