Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2015, 20:27   #120
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Poradzicie sobie, Jost powtórzył w myślach słowa ich pracodawcy. To był wyraz zaufania? A może Heintz chciał dodać ducha swym wysłannikom. W każdym razie Jost uznał, że pomysł z natychmiastowym atakiem na osłabionych bandytów ma pewien sens.

Pierwsze słowa Arno nijak do zlecenia nie pasowały, ale krasnolud umiał połączyć swoją wyprawę do lasu z tym, czego pragnął Heintz.

- A mnie, że dobrze stało się, się zdaje. Berta pomoc do kota odwrócenia ogonem przyda nam się. Salvatore jest trup? Jest. Zbójców trupy są dwa? Są. Więźniowi wyznać proponuję naszemu teraz prawdę samiuśką. W las ujechać raczył, Strzały Czarne dopadły go tam, śmierć jego pomścić całkowicie prawie udało się nam, trzeciego opisać zbójcę i trupy przedstawić dowód jako. Po mojemu rodziny pościgu uniknąć da jeszcze się - rzekł khazad rozparty na krześle.

- Oby, oby. - Heintz nie do końca przekonany machnął ręką.

Jost również nie był przekonany do tego rozumowania. Co z tego, że to Czarne Strzały dopadły Salvatore’a, skoro ten ostatni nie do końca z własnej woli nocą jechał przez las. Aż szkoda, że ochroniarze z nim nie pojechali. Od razu by i świadków zabrakło zajścia w “Gęsi”, a zaginięcie Salvatore’a na wieki pozostałoby tajemnicą dla jego rodziny.

- Cichy pogrzeb mu się wyprawi, bo goście o niczym nie powinni wiedzieć - powiedział na głos.

- Dam radę - powiedział po dłuższym zastanowieniu Winkel. - Już jest dużo lepiej. Przez cały czas robiłem okłady. Nie mogę puścić reszty samopas i osłabiać składu - powiedział do pracodawcy Bert.

- Zabijcie więźniów. Bert, pomóż proszę Arno. Niedługo wrócę, muszę się umyć - stwierdził ponuro Edmund i wyszedł.

Manfred na słowa Kaninchera kategorycznie pokręcił głową na znak niezgody, a Jost z niedowierzaniem pokręcił głową. Pomysł z zabijaniem więźniów wydał mu się całkiem nie w porządku. W przeciwieństwie do pomysłu z umyciem się, który był nad wyraz trafny.
Pozostawała tylko nadzieja, że Edmund z przekąsem mówił, a nie że tak krwiożerczego człeka do kompanii przygarnęli.

Arno machnął ręką.

- Kusztykanie zawadza jedynie mi. Jakoby radę dało zrobić coś, co pozbyć pozwoli tego mi się, to dużo dla mnie będzie już.

- Rozumiem, że idzie tylko nas sześciu? - spytał Eryk, pracodawcę.

- Tylu was wystarczy do sprawdzenia ruin. Wyjdźcie z wioski cichcem - odparł Heintz.

Powody cichego wyruszenia były jasne. Wszak Czarne Strzały mogły mieć w Franzenstein swoje oczy i uszy. Nawet na pewno miały...
A poza tym, gdyby wyprawa poniosła klęskę, to lepiej by było, gdyby nikt się o tym nie dowiedział.
Oczywiście dla Heintza lepiej.
 
Kerm jest offline