Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2015, 15:10   #20
Smirrnov
 
Smirrnov's Avatar
 
Reputacja: 1 Smirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znany
-Szlag by to – zaklął cicho podczas wędrówki, tuż po usłyszeniu dzwoneczków. Użył daru rozmywając postać, licząc na to, że w szarym poranku nie będzie zbyt widoczny. Chmara ptaków niemal wywołała u niego zmianę formy ale wiedział o swej przypadłości z umaszczeniem i powstrzymał się napinając przez to mięśnie karku. Pozostając w formie homida bo spokojna noc pozwoliła na rozluźnienie stanu gotowości i skupienie na urywaniu się. Zaburzeniem spokoju były dziwne niezrozumiałe sygnały. Zapamiętał je ale nie potrafił stwierdzić
Teraz stan pomiędzy formami był potrzebny jednak zbyt dużo by zdradzało, a chodziło o to by podejrzeć co jest za głazem nie musząc wpadać w tarapaty. Poza tym, wiedział o swej przewadze w starciu 1 na 1 gdy wykorzysta element zaskoczenia. Przeczuwał, że w innym wypadku szybko zakończy swą podróż do wolności. Brakowało już tylko kilku kroków by linia wzroku oczu, oddalonych przezornie o 3 metry od głazów, napotkała przestrzeń pomiędzy i za nimi.

Nikomu nie umknęłoby narastające ryczenie charakterystyczne dla śmigłowca. Z cichego szmeru po przewiercające uszy świszczenie. Tylko to sprawiło, że był przygotowany na taki hałas i nie zareagował odruchami. Szum łopatek wirnika zagłuszał nieco dźwięki w okolicy. Arthurowi pozostało jedynie dokończyć zwiad zerkając na miejsce za głazem. Łuk miał cały czas napięty czekając tylko na oznakę bezpośredniego zagrożenia. Wystrzelić i uciec. Nie wdawać się w konflikty ale bez przesady. Nie ginąć idiotyczną śmiercią z powodu braku zabezpieczenia się.
Chciał sprawdzić co za osoba, lub osoby, komunikowały się z sąsiednią wyspą, zapamiętał jej położenie i postanowił sprawdzić to na mapie po powrocie, a przynajmniej wtedy gdy już wyjaśni się sprawa latającej maszyny. Liczył na to że śmigłowiec zajęty będzie przeczesywaniem terenów wykazujących jakąkolwiek oznakę ucywilizowania, a ten dziki skrawek plaży zostawi w spokoju. Przynajmniej na czas rekonesansu.

Arthur pomimo więc zagrożenia, zdecydował się na wejście na kamienistą plażę. Wychodząc z zarośli opuścił łuk i schował za pasek strzałę. Żadnej dotychczas nie użył z czego bardzo się cieszył. Skradzione ze sklepu jeszcze na kontynencie strzały wytrzymywały bardzo dużo. Kompozytowe włókno może kłóciło się z ideami Gai, lecz garou już dawno przewartościował swoje podejście. Owszem Gaia na pierwszy miejscu jednak co jej po martwych dzieciach. A cywilizacyjne zdobycze czasami stawały się bardzo przydatne w przetrwaniu. Rozejrzał się po plaży i ruszył w kierunku miejsca, gdzie według jego pamięci, skrywała się osoba nadająca świetlne sygnały.
Dostrzegł jeszcze mknące w siną dal, tuż nad lustrem wody stado czarnych ptaków. Były niestety zbyt daleko, aby mógł jej rozpoznać.
Futrzasty obszedł miejsce, gdzie prawdopodobnie ukryta była osoba, którą zauważył. Nie zobaczył jednak nic, co mogłoby wskazywać na jej tożsamość. Osobnik nie był nowicjuszem. Był na tyle wprawiony w sztuce ukrywania swej obecności, że nic nie zostawił po sobie. Postanowił jednak obwąchać miejsce.
Wilkołak wciągnął głęboko powietrze w płuca. Jego wyczulone zmysły wyłapały dziwną woń, jaka unosił się wokół. Arthur nie potrafił jej zidentyfikować. Przypominała zapach wodorostów, zmieszanych z jakimś chemicznym odczynnikiem. Tak dziwnej mieszanki nie spotkał nigdy w życiu.*
Zrobił pełne dwa “koła” kręcąc się po plaży, pokusił się nawet o spojrzenie na podłoże zanurzone w wodzie. Zaklął pod nosem. Widać ten ktoś był o wiele lepszy w ukrywaniu się niż on sam. Pokręcił głową. Zbyt długo zasiedział się na zwiadzie. Helikopter mógł oznaczać poważne kłopoty, a przecież nawet nie zaznał tej nocy snu. Wrócił ostrożnie do zarośli, pamiętając o pułapkach Luciusa. "Kto wie jakie jeszcze dziwadła ten chory szaleniec porozstawiał."

Musiał w ukryciu i spokojnie przedostać się do jaskini Walthera, nie sądził by stary niedźwiedź wychylał nosa z kryjówki. Należałoby przeczekać i zabrać resztę dobytku z patrolowanego obszaru, a potem… Potem zapewne znów zmuszeni będą uciekać.
 
__________________
Kto lubi czytać, ten dokonuje wymiany godzin nudy, które są nieuchronne w życiu, na godziny rozkoszy.
Smirrnov jest offline