Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2015, 16:07   #28
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Maxine Saint John
Zmysły powracały bardzo powoli do Maxine. Najpierw odzyskała słuch.
Monotonny rytm wybijany przez spadają, co kilka chwil kroplę wody przebił się przez mglistą osnowę, jaka oplatała umysł kobiety. Gdzieś dalej pracował, jakiś potężny silnik. Jego dźwięk tłumiły ściany, ale to właśnie on spowodował pobudzenie innych zmysłów.
Maxine zdała sobie sprawę, że żyje. Ostatnie bowiem, co pamiętała, to koszmarna macka zbliżająca się do jej twarzy.

“Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego..” - zaczęła recytację, czy raczej modlitwę. To słowa były chyba jedną modlitwą, jaką zapamiętała z dzieciństwa.
“Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” - słowa nie dodały jej jednak odwagi, ani nie ochroniły przed tym, co nadeszło. Boga nie było przy niej. Była sama. I znikąd pomocy.

Po słuchu, wróciło powonienie. Miejsce, gdzie się znajdowała przesycone było zapachem kwiatów złożonych na świeżym grobie. Woń ta przyprawiła Maxine niemal o mdłości i wtedy wróciło czucie w całym ciele.
Potworny skurcz wstrząsnął ciałem kobiety. Wszystkie zakończenia nerwów zostały porażone. Impuls bólu przemknął od koniuszków palców, po czubek głowy. Eksplozja bólu nastąpiła w mózgu. Maxine czuła się tak, jakby ktoś przeciął jej czaszkę i rozwarł ją na oścież. A wszystko tylko po to, aby nabić jej mózg rozpalonymi igłami.

- Ból jest najlepszym nauczycielem - powiedział jakiś mężczyzna - Tylko nikt nie chce być jego uczniem.
Maxine otworzyła oczy i ujrzała przed sobą agenta federalnego, którego śledziła. Uśmiechał się do niej jak bliski przyjaciel. W jego oczach był jednak chłód, którego kobieta przeraziła się. Widać było, że jest on zdolny do najgorszych potworności.
Mężczyzna zbliżył się do niej i pochylił się. Maxine widziała z bliska jego ziemistą cerę i pozbawione emocji oczy.
W tym momencie zdała sobie sprawę, że leży na fotelu dentystycznym. Jej ręce i nogi zostały skrępowane skórzanymi klamrami.
- Spędzimy razem trochę czasu - wyszeptał mężczyzna jej do ucha. Po tych słowach kiwnął głową w kierunku kogoś, kto stał za nią.
Osoba ta dotknęła jednej z igieł tkwiących w głowie Maxine. Rozgrzany metal wbił się głębiej w strukturę jej mózgu i przeraźliwy ból rozlał się po jej całym ciele.
Ponownie pogrążyła się w czarnej nieświadomości.

***

Otaczały ją zimne, pozbawione tynku ściany. Były blisko. Nienaturalnie blisko, jakby pokój w którym się znajdowała zbudował ktoś kompletnie pozbawiony rozumu. Po ściana spływały niewielkie strumyki wody. Przez co powietrze przesycone było duszącą wilgocią i stęchlizną.
Maxine nadal tkwiła przywiązana do dentystycznego fotela. Nie miała czucia w rękach, gdyż pęta na jej na nadgarstka były ściśnięte tak mocno, że krew nie dopływała do dłoni.
Nadal czuła, że jej czaszka jest otwarta niczym szkatułka. Co kilka chwil zimny podmuch wiatru drażnił jej mózg.

Czas płynął, ale Maxine nie miała pojęcia ile go już upłynęło.

***

Jasny snop światła poraził jej oczy.
- Szukałaś mnie - powiedział ktoś za jej plecami. Poznała ten głos należał do agenta, którego śledziła - A to ja cię znalazłem. Taka ironia losu.
Maxine nie widziała nic, gdyż reflektor cały czas raził jej oczy. Wiedziała, że w pomieszczeniu jest ktoś jeszcze. Czuła go. Było w nim jednak coś dziwnego.
Do zapachu jaki roztaczał wokół siebie agent, już zdążyła się przyzwyczaić. Nadal on ją odrzucał, ale stał się już na tyle znajomy, że budził zdziwienia.
Natomiast druga osoba pachniała tak, jakby cała była wysmarowana świeżą krwią. Nieprzyjemna, żelazna woń wdzierała się do gardła i powodowała, że Maxine sama czuła się zbrukana.
- Kto kazał ci mnie szukać? Powiedz proszę - szepnął agent jej do ucha.
W tym momencie druga osoba dotknął jej przedramienia. Maxine targnął dreszcz obrzydzenia. Czuła się tak, jakby ktoś zaczął ją masować świeżym kawałkiem mięsa z którego jeszcze ciągle płynęła krew.
Nie wiedziała, co to było. Jednak osoba ta pozwalała sobie na coraz więcej. Przesuwała swoją cuchnącą rękę po jej szyi, policzku i włosach. Dusząca woń krwi obezwładniała zmysły Maxine.
- Luuubhhię ją - usłyszała gardłowy głos osoby, która ją dotykała.
Umysł nie wytrzymał i znowu osunął się w przepaść nieświadomości.

***

Po piątej zmianie scenografii Maxine kompletnie straciła poczucie czasu i miejsca. To wszystko przypominało chory sen, zły trip lub chorobę psychiczną. Kobieta jednak miała poczucie, że to co ją otacza jest realne i prawdziwe. Pojawiła się nawet myśl, że to co tutaj przeżywa jest najbardziej realnym doświadczeniem w jej całym życiu. Brzmiało to, jak absurd, ale tak właśnie czuła.

***

Agent federalny stał na przeciwko niej. Na jego twarzy gościł znowu ten potworny uśmieszek.
Maxine nadal była przywiązana do fotela dentystycznego. Na jej ciele nie było miejsca, które by nie powodowało bólu. Widziała, że ma pocięte przedramiona, zerwane paznokcie i czuła się tak, jakby została brutalnie zgwałcona. Jej ubranie było w strzępach, a spod tkaniny prześwitywały zaschnięte strupy. Nadal czuła, że cienkie igły tkwią w jej mózgu.
- Myślę, że jesteś już gotowa - powiedział mężczyzna.
Maxine próbowała sobie przypomnieć kto i kiedy ją torturował, ale umysł odmawiał jej posłuszeństwa. Skutecznie blokował dostęp do tych wspomnień.
- Pamiętaj, że nie możesz mnie zawieść. Liczę na ciebie. Therion też - po tych słowach jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. - Odszukaj dziewczynę dla mnie, a ja ci to wynagrodzę.
Oślizgłe dłonie kogoś stojącego za nią prześlizgnęły się jej po policzku. Znała ten dotyk i niemal natychmiast zaczęło zbierać się jej na wymioty.
Druga dłoń dotknęła jej mózgu i przed oczami Maxine stanęła, jak żywa Pamela Bartolli. Dziewczyna była naga. W dłoni trzymała pejcz. Na końcach skórzanych rzemieni umieszczone były żelazne haczyki. Pamela stała do niej tyłem i Maxine dokładnie widziała krwawe rany, jakie pokrywały plecy dziewczyny.
Pamela kiwała się w tył i przód niczym autystyczne dziecko. Stała po środku ciemnej piwnicy. Jedynie kilka świec ustawionych po rogach dawały słabe światło. Przed Pamelą klęczało kilku nagich mężczyzn. Oni także kiwali się jak w transie. Ich ramiona miały liczne ślady po wbitych igłach i wszyscy mieli mętne oczy.
Powietrze przesycone było zapachem spalenizny i śmierci.

***


Maxine obudziła się w jakimś opustoszałym magazynie, czy też zrujnowanej fabryce. Czuła, że jest wolna. Bolało ją wszystko, ale nie była już skrępowana. Także w otaczającym ją świecie zaszły zmiany.
Uwolnili ją.
Rany jakie widziała przy ostatnim przebudzeniu były realne, tak samo jak zimny i przeżarty przez rdzę słup o który była oparty.
Zerwane paznokcie, opuchnięta twarz i rany na całym ciele. Ostrzygli ją niczym owce, a jej czaszkę oplatały amatorskie szwy. Biegły one dokładnie po środku głowy i bardziej przypominały zakrwawiony sznur niż chirurgiczne, sterylne szwy.
Postrzępione ubranie sprawiało, że wyglądała jak wieloletni bezdomny.
Zmysły wracały jej powoli i kobieta wiedziała, że mimo bólu musi wstać. Każdy ruch sprawiał jej niewyobrażalny ból. Gdy tylko zamknęła oczy widziała twarz agenta federalnego i cień jakieś potwornej istoty, która obmacywała jej ciało.
Gdy w końcu stanęła na nogach usłyszała czyjś przeraźliwy krzyk.

Jeremy Evans
Rozmowa z Berithem była męcząca, ale na szczęście przyniosła jakieś konkretne informacje. Nie zwlekając Evans postanowił pojechać pod wskazany adres.

To było jedno z biedniejszych blokowisk, których było coraz więcej w całej Ameryce. Na miejsce Jeremy dotarł około czwartej. Istniała, więc szansa że gość będzie w domu.
Detektyw wszedł na klatkę i skierował swoje kroki na trzecie piętro.

Drzwi od mieszkania Franka nosiły liczne ślady dewastacji. Dziury po nożach, ciemne smugi opalania i krzywe i niewyraźne mazy sprejem. Evans zapukał, gdyż dzwonek został wyrwany ze ściany.
Po kilku chwilach w drzwiach stanęła młoda kobieta z włosami ufarbowanymi na wściekły, czerwony kolor.
- Czego? - zapytała piskliwym głosem.
Uwadze detektywa nie uszły złote zęby murzynki.
- Szukam Franka. - odparł krótko Jeremy
- Za późno. Twoi kumple już go dorwali. - wypaliła kobieta - Leży w Lincoln Medical Center. Jednak nie liczyłabym, że sobie z nim pogadasz. Twoi kumple chyba troszkę przesadzili.
Po tych słowach, bezceremonialnie zamknęła drzwi.

Evans wiedział, że nie ma sensu próbować z nią dalej rozmawiać. Dostał informację, gdzie może być Frank i tam też się udał.

Szpital Lincolna wyglądał nie tylko bardzo topornie, ale też mocno surrealistycznie. Jeremy przez chwilę zastanawiał się, czy taki był zamysł architekta.
Po żmudnej przeprawie w recepcji Evans dowiedział się, gdzie leży były ochroniarz Beritha. Najpierw jednak musiał otrzymać pozwolenie na odwiedziny od leża.
Doktor Brown przyjął Evansa w swoim gabinecie.
- Musi pan wiedzieć, że pan Devon jest nie tylko w ciężkim stanie fizycznym. Obrażenia jakich doznał wskazują albo na brutalne samookaleczenie lub uczestnictwo w jakiś sadomasochistycznych orgiach. W jego krwi w momencie przyjęcia stwierdziliśmy obecność mieszaniny kokainy i fencyklidyna, czyli tak zwane PCP. Prawdopodobnie zażywał on tego typu substancji od dłuższego czasu, gdyż jego postrzeganie świata do tej pory jest zachwiane. Bardzo trudno z nim rozmawiać i łatwo wyprowadzić go z równowagi. Podajemy mu sporo leków uspokajających, gdyż mieliśmy już kilka wypadków z panem Devonem. Dlatego mogę panu pozwolić tylko na pięciominutowe spotkanie. Prosiłbym także o bardzo ostrożne dobieranie tematów rozmowy, gdyż naprawdę trudno powiedzieć, co go może rozwścieczyć.

***

Po rozmowie z doktorem Evans ruszył do sali, gdzie leżał Devon. Mężczyzna wielkiej postury wyglądał dość groteskowo na szpitalnym łóżku. Gdy detektyw wszedł do sali, Devon gapił się bezmyślnie w telewizor.
Nawet nie zwrócił uwagi na pojawienie się kogoś w jego sali. Evans wiedział, że czeka go ciężka rozmowa, a szansa na zdobycie nowych informacji jest bliska zeru. Przeklęty Berith.

Jessica Wiliams
Rozmowa z matką Pameli pozwoliło dojrzeć w całej sprawie o wiele więcej szczegółów niż do tej pory. Obraz sytuacji młodej Bartolli stawał się coraz bardziej wyraźny. Niestety to czego dowiedziała się Jessica nie spowodowało, że ich śledztwo będzie łatwiejsze. Wobec takich faktów, jak przemoc rodzinna, molestowanie, manipulacja psychologiczna i okultystyczna otoczka, gama nieszczęść, jaka mogła dotknąć Pamelę była niewyobrażalnie duża.

Po wyjściu od pani Bartolli, Jessica skontaktowała się Clivem.
- Clive – poprosiła współpracownika – znajdź mi wszystko, co dasz radę, o ojcu Pamelli. Z naciskiem na jego bliskich znajomych, współpracowników. Najbardziej interesują mnie plotki, wszystko to, co nie potwierdzone.
- Nie ma sprawy - odparł ich specjalista od informatyki - Mamy jednak teraz inny problem. Mam poważne powody, aby sądzić że coś się stało z Maxine. Ostatnio miała wypadek, gdy spotkała się z tym dziwnym profesorkiem. Ona oberwała w głowę, a nasz specjalista od “mowy diabła” zniknął. Maxine obserwowała jego mieszkanie. Ostatnio kontaktowała się ze mną, gdy dostrzegła, że jakiś tajemniczy gość wchodzi do mieszkania profesorka. To było kilka godzin temu. Teraz jej telefon nie odpowiada. Sprawdź może czy nie mam jej w mieszkaniu, a potem u tego profesorka. Ja obdzwonię wszystkie szpitale i skontaktuje się z policją.

Gdy tylko rozłączyła się z Clivem, zadzwonił do niej Tony. On także miał nowe informacje, ale kolejne przesłuchanie musiało poczekać, aż odnajdą Maxine.

Tony Ferriello
Tony był z siebie zadowolony. Rozmowa z asystentką przebiegła o wiele lepiej niż się spodziewał. Całkiem sporo informacji i to bez użycia, choćby grama przemocy. Jak tylko opuścił sklep wróżki chciał podzielić się wszystkim z Evansem. Niestety okazało się, że musiał być mocno zajęty, gdyż nie odebrał telefonu. Nie mogąc się dodzwonić do Jeremy’ego, Tony wybrał numer Jessici.
I tym razem też nie miał szczęścia. Jessica odebrała, co prawda telefon. Okazało się jednak niestety, że wizyta u adwokata będzie musiała poczekać. Jessica bowiem poinformowała go o zniknięciu Maxine.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline