Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2015, 22:00   #21
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Pojawienie się śmigłowca oznaczało nie tylko zburzenie spokoju, jaki do tej pory panował na
Oak Island. Dla wszystkich mieszkańców był też zwiastunek nadchodzącej śmierci. Ile razy to już przeżywali. Gdy do bezpiecznego do tej pory schronienia trafiał jakiś przypadkowy przechodzień, przejeżdżał patrol policji, zawsze kończyło się to w ten sam sposób. Za dzień, dwa, za góra tydzień to miejsca stawało się celem akcji specjalnej Świętego Korpusu.
Wiszący nad Oak Island śmigłowiec oznaczał początek poważnych kłopotów i wszyscy mieli tego świadomość.

Michael Aristow
Michael wiedział to nawet lepiej niż reszta. Dlatego wiedział, że trzeba bez zwlekania chwycić za broń i przygotować się na ewentualny atak. Obserwując lot śmigłowca, chwycił jednocześnie za krótkofalówkę:
-Tygrys do Niedźwiedzia, wygląda na to że trzeba zacząć się szykować do walki.
- Spokojnie Tygrysie - odpowiedział niemal natychmiast - To wygląda na prywatny helikopter. Poza tym o tej porze, to chyba żaden z naszych nie biega po łąkach. Wszyscy wiedzą, jakie to niebezpieczne. Zatem spokojnie, jeszcze nic się nie dzieje.

Spokój Walthera wcale nie przelał się na Aristowa. Już po wczorajszym lekceważeniu słów o zasadzce, patrzył na niedźwiedziołaka coraz bardziej podejrzliwie. Wydawało się, że gurahlu wie więcej niż wszystkim mówią. Wobec takie stanu rzeczy, Michael skupił się na dalszej obserwacji śmigłowca.
Nie pożałował. Zauważył bowiem, jak zniża on lot mniej więcej na środku wyspy i coś wyrzuca. W dół na małym spadochronie leciała niewielka, metalowa skrzynka.

Arthur
Wilkołak zbadał miejsce na plaży i był mocno zawiedziony efektem. Ktoś kto tutaj był miał niezwykłe umiejętności ukrywania się i był bardzo przezorny. Athur musiał o tym wszystkim poinformować gurahla. Jego zdanie w tej kwestii będzie decydujące.
Gdy tylko odgłos śmigłowca ucichł i stało się niemal pewne, że ten oddala się od wyspy, wilkołak ruszył w kierunku leża niedźwiedzia.
Szedł ostrożnie i powoli. Nagle usłyszał głos Luciusa: Malkav siedział na wysokiej gałęzi drzewa i kołysał swobodnie nogami.
- Widziałem cię - powiedział lakonicznie.

Cichy Skowyt
Skowyt biegł w stronę przystani. Czuł się w obowiązku poinformować wszystkim o tym, co widział. Mogło to przecież wpłynąć na ich bezpieczeństwo. Był już w połowie drogi, gdy odgłos śmigłowca nagle się przybliżył.
Kojot przyległ do ziemi i kątem oka obserwował maszynę. Ku swemu zdziwieniu i przerażeniu zaobserwował, że maszyna zniża lot.
To nie zwiastowało nic dobrego.
Jeszcze większe zdziwienie ogarnęło kojota, gdy zauważył że z maszyny wyrzucona jakąś paczkę.
Na niewielkim spadochronie, swobodnym lotem spadała mała metalowa skrzynka.

Po tym manewrze śmigłowiec oddalił się od wyspy, a Skowyt stanął przed nie lada dylematem. Kontynuować bieg ku przystani, czy zawrócić i zbadać przesyłkę, jaką im zesłano.

Stefan Hertrich
Stefan miał sny.
Bardzo dziwne sny.
A przecież mówi się, że umarli nie śnią.

Mohini
Wampirzyca była bezpieczna i tak też się czuła. Nie chciała wiedzieć, co dzieje się na powierzchni. Dzień to nie był czas, gdy czuła się pewnie.
O wiele bardziej wolał ciszę i spokój, jaki panował w bębnie przemysłowej pralki.

Arinf Ivanowicz
Rosjanin marzył o spokojnym śnie. Okazało się, że to nie będzie mu dane. Nie dość, ze zupełnie niespodziewanie pojawił się śmigłowiec, to jeszcze Mohini pankowała jakby Święty Korpus pukał już do jej drzwi.
Nie dał się ponieść emocjom jakie towarzyszył wampirzycy i powoli układał się do snu.
Nagle jednak usłyszał pukanie do drzwi. Gdyby nie znajomy głos, jaki temu towarzyszył pewnie by je zignorował:
- Arnif! Szybko musisz mi pomóc! - niemal krzyczał Bojan.

Wszyscy
Poza porannym incydentem dzień minął spokojnie. Gdy tylko słońce schowało się zza horyzont, zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami nadnaturale z wyspy Oak Island, zebrały się na polanie.
Niedźwiedziołaka zasiadł na swym honorowym miejscu i przez długą chwilę milczał. W końcu rzekł:
- To co się wydarzyło przez ostatnie godziny sprawia, że musimy postanowić co dalej.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline