Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2015, 15:26   #24
Okaryna
 
Okaryna's Avatar
 
Reputacja: 1 Okaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputacjęOkaryna ma wspaniałą reputację
- Arnif! Szybko, musisz mi pomóc! - niemal krzyczał Bojan.
Rosjanin przed dłuższy czas udawał, że nic nie słyszy. Ledwo kontaktował będąc jedną nogą w swoim nieprzytomnym śnie. W końcu jednak głos Tzimisce zaczął przebijać do jego świadomości, mruknął coś co zapewne miało znaczyć ‘już idę’, ale wyszedł cichy i bliżej nieokreślony mamrot. Wygrzebał się ze swojego super tajnego schowka - spod łóżka - i przewlókł się do drzwi, które otworzył z lekkim ociąganiem.
- Боян , Что это такое? - zapytał odgarniając zmierzwione włosy z czoła. Zreflektował się dopiero po dłuższej chwili, że w jego wypowiedzi coś nie grało.
- Znaczy.. co jest Bojan? Prawie świt.
- Wiem geniuszu! - niemal krzyknął wampir - Musisz mi pomóc. Szybko. Oni zrobili zrzut. Musimy to zdobyć za wszelką cenę.
- Co zdobyć? Jaki zrzut? Bojan, jestem nieprzytomny.. co to niby jest?
- Nie ma kurwa czasu - krzyknął znowu Tzimisce - Chodź zanim to cholerne słońce uniemożliwi nam cokolwiek.
Spojrzał na niego jak na wariata, a to w końcu nie było domeną Tzimisce, uniósł brew nieznacznie, ale że jego psia natura przywykła, ba! nawet pożądała wykonywania rozkazów, to zanim się zorientował odpowiedział:
- Dobra, już dobra… pokaż tego śmiecia.
Bojan puścił się biegiem przed siebie niczym nastolatek, którym w żadnym razie nie był. Arinf ledwo mógł za nim nadążyć.
Po około dwóch minutach szaleńczego rajdu, wampiry znalazły się na niewielkiej polanie. Znajdowała się ona blisko przeklętego miejsca przed którym przestrzegał ich Walther.
Na skraju polany leżał rozciągnięty mały spadochron oraz metalowa skrzynka, która była z nim połączona linkami.
- Bierzemy to i w nogi - rozkazał Tzimisce.
Był pod wrażeniem tego jak szybko i zwinnie mógł biegać Bojan, ale nie było czasu na dysputy na ten temat. Zerknął na skrzynkę, nie było to największe pudło życia.
- Walther o tym wie? - zapytał woląc nie narazić się miśkowi.
- Męczący, kurwa jesteś. To nie spotkanie klubu dyskusyjnego. Pogadamy, jak będziemy bezpieczni, co?
Po tych słowach Bojan ruszył do skrzyni.
- Męczący czy nie, wolę jeszcze trochę pożyć, a jeśli to gówno jest nasączone tym ich śmierdzącym płynem? Jesteś pewny, że należy to ruszać? - przyjrzał się sceptycznie pudłu.
- Nie wierzę - prychnął Bojan - Aż taki z ciebie cykor? Gdyby to miało nas zabić, to pewnie desantowałby się już tutaj Święty Korpus, a nie nam prezenty zrzucał.
Z niechęcią musiał przyznać, że to miało sens, ale to o cykorze zabolało jego rosyjską dumę! On?! On tchórz?! Zaraz mu pokaże kto tu jest tchórz!
- Odsuń się lepiej, bo się złamiesz - rzucił podchodząc do paczki.
 
__________________
Once upon a time...
Okaryna jest offline