Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2015, 16:56   #40
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Poranki po mocno zakrapianej i zabawowej nocy zaczynały się zazwyczaj kiepsko. Czasem człowiekowi zdarzało się otwierać oczy w kompletnie obcym miejscu, przy kompletnie obcych ludziach. Otwierał piekące oczy, unosił obolałą głowę i ze zdziwieniem zauważał brak jakiejkolwiek gotówki w portfelu. Gdzie się ona podziała pozostawało tajemnicą, jako że jakiekolwiek próby przypomnienia sobie dnia poprzedniego, skutkowały bólem rozsadzającym czaszkę na drobne kawałki niczym trafione cegła lustro. Takie poranki śmiało dało się zaliczyć do tragicznych… więc jak nazwać sytuację w której znalazła się trójka kobiet?
Mogło się wydawać, że przez jedną noc miasto zmieniło się w centrum jakiegoś wojennego konfliktu, a one przegapiły moment rozpoczęcia się wojny, zajęte kompletnie czymś...innym.
Co na Boga stało się w nocy, kim lub czym były sapiące istoty, stojące za zniknięciem wszystkich ludzi z klubu? Co zaś najważniejsze - gdzie zniknęły i kiedy wrócą, bo to że to uczynią… Tara w to nie wątpiła.
Niewiadomą pozostawały jedynie czas i miejsce ich ponownego przybycia.

Kolejną niemiłą niespodziankę zafundowała felernym imprezowiczkom Aiko. Żadna z nich nie wiedziała gdzie się dokładnie znajdują. Co prawda Japonka znała adres...ale Google Maps i sieć komórkowa nie działały, a wcześniej jakoś żadna z kobiet nie przejmowała się dokładną lokalizacją klubu, stawiając na wiedzę i obycie miastowych taksówkarzy. Z tym że w strefie wojny zamówienie taksówki odpadało z przyczyn oczywistych, a drałowanie na piechotę poprzez ogarnięte chaosem ulice zakończyć się mogło w tylko jeden sposób. Lantana wzdrygnęła się na samą myśl, a gdzieś z tyłu potylicy załaskotało ją wspomnienie rozmowy, przeprowadzonej z JC bodajże poprzedniego dnia. Żartowały wtedy o Nowym Orleanie i tamtejszych zamieszkach po huraganie.
- Wykrakałyśmy - apatycznie pokręciła głową, mocniej okręcając się kocem jakby warstw materiału mogła ochronić ją przed niebezpieczeństwem.

Musiały zorganizować sobie transport i choć powrót do wymarłego klubu był ostatnią rzeczą na jaką miały ochotę, ponownie przekroczyły drzwi prowadzące do środka. W lokalu panowały niepodzielnie mrok i cisza, w powietrzu zaś unosił się ostry, żelazisty odór krwi. Podłogę tu i tam szpeciły szkarłatny plamy. Na ścianach w pobliżu przebieralni dla striptizerów, Tara dostrzegła rozmazane odciski dłoni w tym samym kolorze.

Sama przebieralnia również okazała się… wymarła. JC na krótki moment pożegnała się ze świadomością, dostrzegając na podłodze obgryziony ludzki palec. Aiko i Tara potrzebowały dobrych pięciu minut i dwóch butelek wody, zabranych z typowo scenicznej toaletki - z wielkim lustrem i masą żarówek, oraz męskich kosmetyków, aby doprowadzić dj’kę ponownie do stanu używalności. Wyprawa jednak okazała się owocna i warta wszelkiego stresu. Przeszukując kieszenie pozostawionych przez pracowników klubu ciuchów, znalazły kluczyki od samochodu. Znalezisko wlało w serca trzech kobiet odrobinę nadziei, o jakiej od kilku dobrych godzin mogły raptem pomarzyć.

***





Bryka dupy nie urywała, ale wyglądała na szybką, miała bak pełen w ⅔ i rewolwer z trzema kulami w schowku, paczkę viagry oraz parę butelek z wysokooktanową zawartością...żyć nie umierać. Cyferblat zegarka na desce rozdzielczej wskazywał 9:10, a radio wciąż i wciąż nadawało pokretny komunikat. W pierwszej chwili Tara myślała, że to żart z rodzaju tych kiepskich...bardzo kiepskich. Zamarła z dłońmi na kierownicy, niezdecydowana co ma o tym wszystkim myśleć. Powinny uciekać, wrócić do domu i zabarykadować się w najbezpieczniejszym możliwym miejscu, tylko jak takie znaleźć? Musiały wybrać mądrze, lecz wpierw porozmawiać z kimś, kto wiedział co tu na Boga się dzieje. Czy ich dom jeszcze stał? Co zastaną w środku? A może rzeczywiście był to tylko kiepski dowcip? Lantana bardzo chciała w to wierzyć, jednak zdemolowane otoczenie żywcem wyjęte z któregoś z post-apokaliptycznych filmów rozwiewało złudzenia.
- Co o tym myślicie? To dowcip...czy na serio mamy aż tak przerąbane? - burknęła, wduszając przycisk “off” na czarnej obudowie, a w aucie zapanowała ciężka cisza.

- Brzmiało bardzo poważnie…- rzekła cichutko JC tuląc się na tylnym siedzeniu.
A skacowana Aiko spojrzała po wystrzałowych ciuszkach koleżanek.-No to jesteśmy “idealnie” ubrane na koniec świata. Chociaż...przynajmniej odrobinę zabalowałyśmy, prawda?
Te pytanie sprawiło, że JC się zaczerwieniła niczym burak i jeszcze mocniej wtuliła w fotel.

-No nie… zabawiłyście w przyjęcie ze striptizerami i nawet mnie nie próbowałyście wciągnąć w to? Zapomniałyście o mnie?- rzekła oburzonym głosem Japonka.

Tara przewróciła oczami i nie chcąc marnować więcej czasu niż na postoje, przekręciła kluczyki w stacyjce, budząc uśpione pod maską mechaniczne chabety.
-Aiko...byłaś tak zajęta że nie śmiałyśmy psuć ci zabawy i przeszkadzać - mruknęła, spoglądając z ukosa na Japonkę - Toż to byłaby zbrodnia...dobra. Zawijamy gdzieś po drodze, czy prosto do domu? O ile jeszcze mamy coś takiego jak dom -burknęła na koniec i Zaraz ugryzła się w język. Sianie defetyzmu nie należało do najszczęśliwszych pomysłów, biorąc pod uwagę ich dość niepewna sytuację.
-Zobaczycie, będzie dobrze. Skoro przetrwaliśmy krach na giełdzie, przetrwamy i to.

Aiko była twardą laską, więc się nie przejęła. JC zaś była na skraju załamania, blada i bliska płaczu. JC… była delikatna, wczoraj Tara przekonała się jak bardzo delikatna… i mięciutka.
-Nie wiem jak ty, ale ja nie będę rozdawać kopniaków w szpilkach, ani podnosić wysoko nogi w miniówie. Może jakiś sklepik odzieżowy?- zaproponowała Aiko.

-A widzisz tych jełopów? - ruda wskazała brodą na szabrujące beztrosko trio motocyklistów i pokręciła głową - Zakupy sobie darujmy może. W domu się przebierzemy w bardziej cywilne łachy. Cholera wie czy nie natkniemy się na podobnych przyjemniaczków...a szkoda by było połamać obcasy. Nie po to wydawałam na nie pół pensji, żeby teraz pacyfikować nimi jakiegoś natręta - spróbowała zażartować, obserwując we wstecznym lusterku roztrzęsioną DJ’kę. Zdecydowanie atrakcje jakimi uraczył ich los poprzedniej nocy i teraźniejszego poranka, były ponad jej siły. Dobrze chociaż, że Azjatka trzymała fason. Jeśli już miały się kąpać w szambie, należało to robić z klasą.

-To po co pytałaś, skoro i tak zamierzałaś się nie zatrzymywać?- mruknęła marudnie Aiko i dodała poważniej.-Stąd ruszajmy, ale ponieważ nie wiem dokładnie jak wrócić do domu, to… równie dobrze możemy skorzystać z jakiejś okazji, jeśli się nadarzy. Bo nowe ubrania, coś do zjedzenia, broń… bardzo by się przydały.

-Nie zamierzałam zatrzymywać się TUTAJ - westchnęła z cierpiętniczą miną i dorzuciła lekko cynicznym tonem - Okazja czyni złodzieja, co nie? I co to za tekst że nie wiemy jak wrócić do domu? Ukradli go nam, czy co? A może kamienicę przenieśli jak nie patrzyłyśmy, zajęte podziwianiem męskich zwisów? Nie ma co panikować, lepiej wyglądaj potencjalnego niebezpieczeństwa. Weź lewą stronę, JC, możesz patrzeć co mijamy po prawo? W razie znalezienia okazji...no dobra. Jeśli będzie bezpiecznie, możemy skorzystać...co nam szkodzi? Przecież to pieprzony koniec świata, ale nie strzelamy do nikogo, nie wyrywamy staruszkom torebek, ani nie kradniemy dzieciom słodyczy. Trzeba zachować przynajmniej pozory człowieczeństwa.

-Dobrze.. postaram się.- uśmiechnęła ciepło JC do Tary, a Aiko dodała.-Wiem, że nie ukradli… nie chwytaj mnie za słowa. Lepiej ruszaj cichutko, zanim tamci chłopcy się zorientują, że mają trzy ostre laski w zasięgu swoich motorynek.

-Niesamowite...nie masz ochoty na dodatkową zabawę? - w pytaniu prawie nie było czuć ironii. Prawie. Ruda ruszyła jednak kabarynę, zezując na stan paliwa. Trochę nie uśmiechało się jej stanięcie pośrodku potencjalnej awantury z powodu pustego baku.
Miasto było ciche i opustoszałe. Było jeszcze dość wcześnie, a mieszkańcy z pewnością przeżywali traumę po tak krwawej nocy. Aiko rozglądała się po ulicach, które przejeżdżały, a szczególnie ciemnych zaułkach.

-Cholera..trudno rozpoznać co się tam czai… ludzie czy cosie, o których mówili w radiu.- westchnęła, po czym zaskoczyła obie dziewczyny pytaniem.-Tooo… która z was ma ładniejsze cycki?

Tara o mały włos a wjechałaby na krawężnik.
-Serio? - sapnęła z niedowierzaniem - Naprawdę świetny czas i miejsce na podobne pytania. - wróciła do obserwacji trasy przed sobą. Jeszcze tego brakowało, by wpadły na któryś z wraków, lub mającego fantazję wbiec na drogę człowieka...albo inne cholerstwo.

-Nudzę się….- stwierdziła Aiko i wzruszyła ramionami.-A jak się tam u was rozkręciła impreza z chłopakami, to pewnie parę ciuszków pogubiłyście, więc jest o czym pogadać.
-Ssklep… butik… z rozbitą wystawą.- rzekła cicho JC starając się odwrócić uwagę obu kobiet od kłopotliwego tematu.

-Dobra...to która najlepiej strzela? - Tara z ulgą zmieniła temat, nie mogąc się jednak powstrzymać od drobnego żartu. Zwolniła i z uwagę zlustrowała wspomniany przybytek. Może Versace? Jeśli już kraść i umierać to w czymś z najwyższej półki.
Butik był całkiem porządny… ale i zdemolowany. Dolce & Gabbana głosił szyld. Sama zaś wystawa została rozbita innym samochodem, który tkwił w niej w połowie.

-Ja.. ja chyba.- wspomniała JC.

- Zróbmy tak… jedna pilnuje drugiej przy przebieralni, a trzecia samochodu. Przy okazji, można by opróżnić bak wozu, który tu się rozbił.- zaproponowała Aiko zapominając na razie o porównywaniu biustu.

Ruda nie wyglądała na szczęśliwą. Z powątpiewaniem gapiła się przez szybę, co jakiś czas mrucząc pod nosem wyrazy powszechnie uznawane za niecenzuralne.
- Ustalmy jakiś sygnał alarmowy. Trzy szybkie gwizdy, albo “Anielski orszak niech twa duszę przyjmie” śpiewane wysokim sopranem. Coś czym damy sobie znać o niebezpieczeństwie… tylko tak która zostaje w samochodzie ma czekać na resztę. Pamiętajcie… jesteśmy drużyną pierścienia, nawet pasuje. Zapomniałam wczoraj ogolić nóg.

-Gwizdanie jest ok… gwizdanie pasuje.- stwierdziła Aiko, a JC skinęła głową na zgodę. Po czym zapytała cicho.-To kto idzie pierwszy?

- A kto musi spalić najwięcej kalorii po nocnej popijawie? - Tara spojrzała wymownie na Japonkę i dorzuciła lekko - I tak idziemy w duecie, no nie? JC...chcesz zostać w samochodzie?

-Mmmogę.- odparła drżącym głosem JC, a Aiko spojrzała na Tarę.- Wolisz się przebierać, czy pilnować jak ja zmieniam ciuszki?

- Wiesz, że lubię sobie popatrzeć - mrugnęła do Azjatki i wzdychając ciężko sięgnęła ku klamce drzwiczek - Ehh...dlaczego czuję, ze będziemy tego żałować?

- Bo może być ciekawie.- mruknęła ponuro Aiko, a potem uśmiechnęła się bezczelnie.- A ty możesz sobie popatrzeć. Może nawet powyginam się zmysłowo, by ci szczęka opadła. Ćwiczyłam gimnastykę artystyczną… zanim wykopały mnie z klubu, wredne siksy.
Wysiadła dodając.-Zresztą pewnie lepiej się będę czuła, jak ktoś będzie się na mnie gapił. JC.. siadaj za kółkiem i bądź czujna… Może będziemy się musiały stąd szybko ulotnić.

- Wezmę broń - Tara z niechęcią, ale sięgnęła po rewolwer i wysiadła z samochodu - Obyśmy nie musiały robić z niego użytku. Dobra, tym będziemy się martwić później. Aiko...zaraz za tobą.

- Ech… czemu muszę pierwsza.- westchnęła nieco dramatycznym tonem głosu Aiko sięgając po taser i pierwsza weszła do zdemolowanego sklepu.- Chyba nie jest tak źle… przebieralnia stoi i większość ubrań nie jest zniszczona.-Szukamy spodni, butów, koszul… masz jakieś sugestie dla mnie, co do kroju, albo koloru?

Uśmiechnęła się bezczelnie, ale zdawała sobie, że to słaby żart. Samochód który wjechał w wystawę miał rozwaloną chłodnicę i raczej nigdzie już nie pojedzie. Miał też pół baku paliwa.
Lada znajdowała się z tyłu sklepu… za ladą rozłożone były różne modele butów, zaś przed nimi stały rzędy wieszaków z różnego rodzaju ubraniami… pomijając te przewrócone przez samochód. Było cicho i było dość ciemno w tym sklepie, co wywoływało dość upiorną atmosferę w tym miejscu.

- Też czujesz się jak w jakimś tandetnym horrorze sygnowanym nazwiskiem Romero? - Lantana siliła się na lekki ton, ale głos i tak jej zadrżał. Rozglądała się nerwowo po zdemolowanym wnętrzu wyszukując najmniejszych oznak osób lub istot trzecich - Zaraz z zaplecza wytoczy się na nas armia żywych trupów ze standardowym “móóózg!” na przegniłych wargach. Będą jaja - wbrew sytuacji zachichotała jak wariatka, popychając Japonkę by ta zagęściła ruchy.

- Ja tam nigdy nie bałam się żywych trupów. Co strasznego jest w starych gnijących zwłokach.- rzekła Aiko wybierając na chybił trafił obszerną flanelową koszulę i wąskie spodnie.-Skoczysz po buty dla mnie?

Ruda kiwnęła głową i ruszyła w kierunku wystawy z butami.
- Wiesz...zjadanie żywcem nie należy do wymarzonych form zakończenia swojego życia. Wolałabym..a zresztą nieważne. Jaki masz numer?

Odrzucając spodnie, Aiko sięgnęła po kolejne mrucząc pod nosem numer swych, butów… lecz te nie wbiły się w pamięć Tary, jak to co zobaczyła. Zwłoki. Martwe i nieruchome.
Za ladą leżał trup z grymasem przerażenia na twarzy i… kilkoma dziurami w klatce piersiowej. To nie potwory go zabiły…

Mocniej ścisnęła rewolwer z trzema kulami w bębenku. Przy sprzyjających wiatrach dałaby radę zastrzelić jednego oponenta, ale większa ich ilość? Poza tym, na litość boską! Przecież nie wolno zabijać drugiego człowieka, po prostu nie wolno. Starając się nie spoglądać na zwłoki wymacała parę butów na płaskim obcasie i pospiesznie wróciła do kumpeli.
-Pospiesz się - wychrypiała, wciskając jej baleriny.

-Dobra… tylko pilnuj mojej pupy.- rzekła Japonka i weszła do środka. Nie dbała o zamykanie drzwi, więc Tara przyglądała się jak rozpina pasek przy sukience i powoli zaczęła zsuwać krótką kieckę, ze swego gibkiego i wysportowanego ciała. Rzeczywiście miała ciało akrobatki.. umięśnione i ładne. Zgrabne piersi i ładną pupę, którą Ruda chcąc nie chcąc musiała podziwiać pilnując jej bezpieczeństwa. Aiko zsunęła sukienkę w dół i zamarła zamyślona… nie miała bowiem majtek. Pod sukienką nie był to problem… ale pod spodniami.
- Możesz mi jakieś znaleźć?- poprosiła.

- Może od razu zrób mi listę, ok? Zaoszczędzimy czas...zresztą po co ci gatki? Dobrze wyglądasz bez - wzruszyła ramionami i nagle zachciało się jej palić. Musiała zagryźć wargi, lecz kontemplacji poczynań drugiej kobiety nie przerwała. Uśmiechała się nieco nerwowo, a broń obijała o udo.

-Nie założę spodni bez… mam delikatne łono. Nie chcę się tam obetrzeć.- wyjaśniła Aiko splatając ręce razem na piersiach. Uśmiechnęła się przymilnie dodając.- Dam buziaka za majteczki… jako goła babka nie mogę wszak dać nic innego.

-Możemy negocjować o twoja duszę - Tara przewróciła teatralnie oczami i podreptała na poszukiwania kolejnego elementu garderoby. Przy okazji zaczęła rozglądać się za czymś dla siebie i dla JC. Skoro już robiła za doradcę modowego, mogła przy okazji skombinować coś dla reszty załogi. Po cholerę latać później i jeszcze raz bobrować wśród przewróconych wieszaków.

Aiko szybko pochwyciła majteczki i wyginając się zmysłowo naciągnęła je na pupę, potem tak samo zmysłowo i prowokacyjnie wyginała się naciągając spodnie. Jej spojrzenie posyłane Tarze spod przymkniętych oczu świadczyły, że pokaz jest jak najbardziej celowy… choć bardziej dla zgrywy, niż prawdziwej prowokacji.
-Co robimy z naszymi ciuchami? I innymi? Możemy przy okazji wziąć parę ładnych szmatek.- zaproponowała.

Lantana posłała jej spojrzenie typu “no patrz, nie wpadłabym na to!”. Kontrastowało to z przewieszonymi przez ramię kilkoma ubraniami i rozbieganym wzrokiem, próbującym podzielić uwagę kobiety między pilnowanie czy nikt się do nich nie zbliża, a wypatrywanie co ciekawszych modowych cudeniek.
-Pakuj wszystko do torby i spadamy stąd. Tylko trzeba jeszcze ogarnąć coś dla JC. Przebierzemy się już w samochodzie. Tu...jest za sztywna atmosfera - wskazała brodą za ladę, gdzie leżał grzecznie zastrzelony mężczyzna. Przynajmniej miała nadzieję, że grzecznie leży.

-Chcecie się przebierać w wozie? To może i fajna bryka i szybka, ale… nie wydaje mi się dość obszerną na przebieranki.- stwierdziła Aiko, w końcu wzruszyła ramionami.-Ale jak chcesz… możemy jechać.

-Poradzę sobie. Jestem..dość elastyczna - wyszczerzyła sie bezczelnie i wskazała na wyjście - Chodź, zgarniemy jeszcze po drodze z cztery rzeczy. Przyda się na potem. Nie na co dzień ma sie okazję szabrować D&G...ta apokalipsa ma swoje plusy.

-To prawda…- uśmiechnęła się Aiko i rzekła do JC.-Posuń się mała, ja prowadzę.
A gdy Aiko zasiadała za kierownicą, Tara dostrzegła. Zatrzymujący się na skrzyżowaniu chopper… należący do plądrującej supermarket grupy - trzech brodatych facetów i ich dwóch lasek. Kobieta siedząca na nim, również zauważyła trzy dziewczyny i ich brykę.

Panika ścisnęła jej wnętrzności, zmieniając krew w płynący żyłami sorbet. Serce dla odmiany zgubiło kilka uderzeń, po czym podjęło pracę ze zdwojoną mocą.
- Ruszaj, kurwa! - krzyknęła do Azjatki, modląc się w duchy, by ekipa sklepikarzy nie dostrzegła w nich celu następnego szabru. Użeranie się z innymi, agresywnie nastawionymi ludźmi...jakby i bez tego trzy dziewczyny nie miały wystarczająco wiele problemów.

Aiko ruszyła jak z kopyta i trzeba było przyznać, że radziła sobie całkiem nieźle na drodze.
Ale nie zmieniło to faktu, że motory niczym stado wilków ruszyło za nimi.
Japonka starała się ile mogła, ale nie potrafiła zgubić siedzących im na ogonie harlejowców. Pijani i agresywni rzucali głośno seksistowskimi uwagami, przechwalali się wielkością swych męskości i rzucali łóżkowe propozycje. Także kobiety ich nie miały przed takimi popisami oporów, co mogło dziwić. Na szczęście nie atakowali wozu, uważając, że mają trójkę dziewczyn i tak w garści.

Azjatka lawirowała między wrakami aut, przewróconymi koszami na śmieci i całą resztą pozamieszkowego syfu. Samochód minął kilka zwężeń, które spowolniły nieco choppery. Próbując zgubić prześladowców Aiko przejeżdżała przez kolejne uliczki i raz czy dwa potrąciła idących niczym pijane mumie przechodniów, zbyt zaaferowana by zwracać uwagę na te wypadki. W końcu pojazd dojechał do podmiejskiego tunelu. Na widok mrocznej czeluści nastrój motocyklistów zmienił się diametralnie. Zaczęli krzyczeć do jadących kobiet, by się zatrzymały lub zawróciły… i to natychmiast. Widać było, że sami nie chcieli się zbliżać do owego tunelu.

Tarze z miejsca przypomniał się epizod na parkingu...i kilka filmów jakie dane jej było obejrzeć razem z Lilly podczas “wieczorów grozy”. Z tym, że aktualnie horror dział się na jawie, zamiast na ekranie telewizora. Miała ochotę szarpnąć kierownicą, lecz wiedziała że to najgłupsze co może zrobić. Zamiast tego wrzasnęła, a przerażenie zmieniło jej głos w wysoki pisk.
- Nie jedź tam! Znajdźmy inną drogę! Tam mogą być te stwory!

-To gdzie mam jechać… prosto do bandy pijanych zboczeńców, która nas ściga?- burknęła Aiko.-Mamy te koktajle, które montowałaś na motocyklistów… Tam mogą być bardziej przydatne, niż tu przeciw szybkim ruchomym celom.
JC zaś wtulona w fotel była zbyt przerażona, by wtrącać się w ten spór.

- Nie wiem, kurwa! Ty siedzisz za kółkiem! Wrzuć wsteczny i zasuwamy naokoło! Znajdzie się przejazd między wrakami i zatarasuje tym głąbom dalsza drogę ogniem! - nadawała pospiesznie, wbijając paznokcie w ramię Azjatki. Przerażenie nakazywało jej wrzeszczeć i uciekać byle dalej zarówno od motocyklistów jak i ciemnego, mrocznego tunelu. Trzymała się w ryzach jedynie resztkami zdrowego rozsądku topniejącego z sekundy na sekundę niczym wystawiona na palące słońce porcja lodów. Mrocznej czeluści bała się o niebo bardziej niż masowego gwałtu… mimo wszystko wolała go zaryzykować.- Kto wie do jakiej kolizji doszło tam w środku. Pieprzniemy w coś, przebijemy oponę i nas uziemi...po ziemią. Tutaj przynajmniej widzimy co nas otacza, nic nie spadnie nam na łby z sufitu! Kurwa, Aiko...cofnij, wykręć i zapieprzamy po powierzchni. Jenny - wypatruj zawalonych uliczek - takich przez które się przeciśniemy i damy radę zostawić za sobą dywan płonącej wódy. Ruchy moje panie, ruchy! Pełne skupienie! Wiem że wielokrotny numerek z tymi zarośniętymi panami jest pociągający, ale pamiętajcie o chorobach wenerycznych. Bo oni na bank będą chcieli lecieć bez gumek!

-Cholera…- zaklęła Aiko i zakręciła kierownicą próbując z trudem obrócić samochodem. Opony i hamulce zapiszczały… samym autem zatrzęsło, gdy Japonka wykręciła obrót dookoła osi.
-Młot i kowadło… tak to się mówi?- mruknęła Aiko zerkając to na mroczną czeluść tunelu, to stojących motocyklistów u wjazdu w tą ulicę. Były jeszcze boczne uliczki, ale za wąskie. Samochód się w nich z pewnością zaklinuje. Młot i… kowadło.

- Scylla i Harybda… urząd skarbowy i opieka społeczna - w Lantanie zatliły się smętne resztki czarnego humoru. Spoważniała po chwili i dorzuciła z zacięciem. Gaz do dechy. Jak trzeba będzie to któregoś staranuj...no niby czołgu nie mamy, ale masą i gabarytami przeważamy nad nimi. Jenny, szykuj koktajl. Ja wezmę to
- mruknęła z niechęcią, obracając w dłoniach rewolwer. Cholera...strzelić do człowieka tak na żywo, to nie to samo, co zabijać kogoś w konsolowej grze.
-Może jednak gwałcik? - zachichotała w przypływie nagłej, chorej wesołości.

-Jak nas dopadną… to nie skończy się na gwałcie. Będą wkurzeni po taranowaniu. Dotąd bawili się z nami w kotka i myszkę.- oceniła ponuro Aiko wyraźnie nie przekonana do tego planu. JC skuliła się w fotelu jak przerażony mały kotek. Dla niej… gwałcik nie był opcją, którą mogłaby znieść.

-A co, wolisz wjechać tam i dać się rozerwać na strzępy? Jest ich czwórka...mamy trzy kule i trzy butelki z wódą do palenia mostów za sobą. Nie jedziemy tunelem...kurwa Aiko. Widziałaś ślady rzeźni w klubie. Tak czy siak możemy zginać, a ja wolę przynajmniej widzieć co mnie morduje. Ruszaj do jasnej cholery, a nie pieprzysz bzdury!

-Możemy… w bok…- zaproponowała cicho JC, a Aiko burknęła w odpowiedzi.-W bok ? A co to da? Samochód się zaklinuje w ciasnej uliczce.

-No… i oni też nie będą mogli łatwo przejechać, zablokujemy ich… na jakiś czas. Uciekniemy przez okno… przednie.- zaproponowała cicho JC.

Ruda prychnęła ze złością i machnęła ręką, pospieszając obie towarzyszki do działania.
- Świetnie! Zróbmy tak, a potem dymajmy na piechotę aż do domu. Mam nadzieję że macie wygodne buty - wzruszyła ramionami. Skoro tak to chciały załatwić, nie zamierzała im bronić. Każdy był dorosły.

Aiko mruknęła pod nosem jakieś japońskie przekleństwo, zerkając to na Rudą, to na JC i rozważając opcje z których żadna nie była dobra. Ani tunel, ani jazda na front, ani jazda w bok.
W końcu zdecydowała i ruszyła do przodu wprost na harleyowców, którzy wesołymi uśmiechami przyglądali rajdowy japonki gotowi by ustąpić im drogi i rozpocząć dalszą zabawę w kotka i myszkę. Nagle skręciła i ruszyła z piskiem opon w boczną wąską uliczkę zupełnie zaskakując goniącą ich bandę. Było ciasno, ale rozpędzony samochód przedzierał się z impetem w głąb uliczki, trąc bokami o ściany i iskrząc przy tym. Nie spodziewający się takiego obrotu sytuacji harleyowcy stracili trochę czasu na gapienie nim ruszyli. A tym czasie samochód nadal wbijał się w głąb uliczki. W końcu kolejna przeszkoda zatrzymała ich rajd… opuszczona drabinka przeciwpożarowa uderzyła w szybę wozu powodując jej popękanie i wypadnięcie z ramy karoserii…widocznie ktoś zamontował nowoczesną szybę w tym wozie, więc dziewczyny uniknęły pokaleczenia. Ale samochód stanął na dobre tarasując drogę. Harleyowcy ruszyli już w uliczkę goniąc dziewczyny i zbliżając się do nich. A Aiko zadecydowała od razu.
- Na schody, na dach…- i ruszyła pierwsza, Ruda i JC również nie czekały na rozwój wypadków i zabrawszy zdobycze pognały za Japonką. Harleyowcy widzieli jak uciekały i złorzeczyły im, klęły wyzywały od głupich cip, ale… zatrzymali się przyglądając ich rejteradzie. Ich choppery były za ciężkie by pokonać zadarty tył wozu, a tym bardziej wjechać na schody, ich amunicja była za cenna do zmarnowania. Zresztą co im po martwych laskach?

Spoglądając z dołu na trójkę uciekinierek… klęli przez chwilę jeszcze. Po czym zaczęli odjeżdżać uznając, że te trzy laski nie są warte ryzyka utraty ich ukochanych motorów.
-Jesteś na mnie zła?- JC zapytała Rudą cichym głosem spoglądając w dół.

Tara grzebała w torebce, aż wyciągnęła z niej paczkę papierosów i zapalniczkę.
-No co ty, mała - puściła jej oczko, odpalając fajka. Zaciągnęła się porządnie, wstrzymując dym w płucach i z rezygnacją patrzyła w kierunku w którym znajdowała się ich kamienica. Naraz wyszczerzyła wesoło klawiaturę i znów się zaciągnęła - Wiążemy ciżemy i spadamy do domu. Poszukajmy albo innego auta, albo nie rzucajmy się w oczy...i unikajmy tuneli, parkingów i kanałów, tak profilaktycznie. Ten przekaz w radiu...może to żart, ale na zimne lepiej dmuchać.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline