Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2015, 17:22   #30
Smirrnov
 
Smirrnov's Avatar
 
Reputacja: 1 Smirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znanySmirrnov wkrótce będzie znany
Podszedł do ghurala gdy ten pokiwał na niego ręką
- Cieszy mnie twoja postawa. Naprawdę. Tylko dzięki tobie Skowyt tu jeszcze jest. Rozgniewał mnie, ale na naprawdę nie chcę jego krzywdy. Prawo jest takie samo. Poradź mu, żeby schował się na razie gdzieś na wyspie i nie pokazywał na oczy. Sytuacja jest niebezpieczna i gdy opuści wyspę na pewno umrze. Niech nawet nie przychodzi na narady. Jasne? Jak się sytuacja wyjaśni i uspokoi, to pomyślę, co z nim zrobić. Miej na niego oko i pamiętaj, że tej rozmowy nie było. Jasne?

-Jasne. - odpowiedział Arthur po czym zaraz dodał -Jednak wiesz, że i tak będę mu wszystko przekazywał. To, że jest głupi nie znaczy, że nie może znać decyzji wszystkich. Zwłaszcza jeśli dotyczyć będą tego całego Korpusu. Masz jakieś porady czy informacje, które mnie i kojotowi się przydadzą? Unikałem obcych jak płonącego srebra więc nie wiem z czym dokładnie mamy do czynienia. Mam wrażenie, że wszyscy wiedzą grubo więcej ode mnie na ten temat. No i rozumiem też, że jakiś kontakt w razie kłopotów jednej czy drugiej strony chcesz mieć. Masz coś czym mógłbym cię informować niemal na bieżąco?
- Oczywiście. Tego ci nie bronię. Zrozum, chodzi o pozory. Nie chcę krzywdy Skowyta, ale nie mogę otwarcie mu wybaczyć. Przynajmniej na razie.
Nadchodzi dla nas trudny czas i nie chcę osłabiać wspólnoty. Wydaje mi się, że oplata nas gęsta sieć intryg. Trudno będzie ją rozwikłać, tym bardziej że wróg u bram. Jeśli mam radzić, to pilnuj Skowyta, aby nie robił głupstw. Zwłaszcza, aby trzymał się z dala od Umbry. Miejcie oczy szeroko otwarte i nie dajcie się zwieść wichrzycielom. Bądź lojalny wspólnocie i mnie. Liczę na ciebie.

- Zobaczymy, nic nie obiecuję, ale w drogę Ci wchodzić nie będę. -orzekł wilkołak po chwili zastanowienia - O ile rzeczywiście chcesz nam pomóc przetrwać. Znajdźmy zdrajce zanim przybędą ci "źli", a potem zero tajemnic. Zgoda? A kojota przypilnuje, przynajmniej by nie wchodził do Umbry. Natomiast o jego głupocie nie wiem nic. Nie znam go dobrze. Mam nadzieję że uda mi się zminimalizować ewentualne skutki tej cechy. Do zobaczenia rano, miejmy nadzieję.
Po tej chwili rozmowy z miśkiem, wilk wrócił do nuwishy.

-Niezbyt dobre wieści, dla ciebie. Opowiem później. Wpierw musimy sprawdzić co z twego dobytku, uda się przystosować do zwiadu. Opowiedz jeszcze, słyszałeś co się stało z kotowatym czy od razu polazłeś do siebie? Zakładając, że nie opowiadasz bzdur. Nie jesteś pijawą, dlatego ci wierzę. Nie jesteś też garou i wiem co przez naszą głupotę wycierpieliście. Miejmy nadzieję, że przetrwa więcej z łaków i stworzymy coś lepszego niż dotychczas.

Mohini ukryta za drzewami spokojnie przeczekała, aż zebranie się skończy i wszyscy się rozejdą. Gdy polana opustoszała z niepotrzebnych par oczu i uszu, wyszła z cienia, dźwięcząc dzwoneczkami przy każdym kroku. Na twarzy widniał szeroki, ciepły uśmiech, który jednych mógł zauroczyć a innych przestraszyć.
-Nie przeszkadzam? - zapytała śpiewnie pary zmiennokształtnych.

Kojot nie zdołał, a może raczej nie zdążył od razu odpowiedzieć Arturowi. Dzwoneczki na stroju młodej wampirzycy wywołały w nim drugą z możliwych reakcji. Skowyt lekko podskoczył w miejscu i spojrzał w stronę Mohini, wyraźnie zmieszany. Od początku dało się zauważyć, że obawia się wampirów, o ile nie śmieje się z nich siedząc poza ich zasięgiem, przykładowo na drzewie.

-Chyba nie przeszkadzasz…. - Uniósł lekko kąciki swoich ust, jakby z grzeczności chcąc odpowiedzieć uśmiechem na jej uśmiech, a potem zwrócił się do Artura. - Już mówiłem. Bojan zabraniał nam mówić o skrzyni Waltherowi, powiedział, że mu nie ufa, że Walther może być zdrajcą, albo szpiegiem… Arinf zapytał dlaczego Bojan tak sądzi, chciał chyba… Wypytać Bojana skąd te podejrzenia, a Michael…. Michael strasznie się wkurwił. Chciał pokazać skrzynię Waltherowi i od razu wszystkim o niej powiedzieć… A ja… Chyba powiedziałem im, żeby się pieprzyli, albo coś w tym rodzaju i wyszedłem. Nie wiem o czym rozmawiali później… Trochę mi przykro, że Walther bardziej wierzy Bojanowi niż mi, sam już nie wiem co myśleć. Może Bojan nie jest zdrajcą, ale na pewno przy pierwszej okazji spróbuje przejąć dowodzenie i usunąć Walthera, takie odniosłem wrażenie… Z drugiej strony Walther nie pozwala mi zbadać otoczenia, obaj są dziwni…
- Rozumiem. Czyli ostatnimi którzy widzieli kocurka był rusek i Bojan. Dziwne, że Diabeł chce coś zataić, zaaprobował mój pomysł o nocnym zwiadzie. Inaczej nie widziałbym tych sygnałów z sąsiedniej wyspy. - orzekło wilczysko ignorując użalanie się kojota - Z drugiej strony, krwiopijcy są mistrzami intryg. Bez obrazy dzwonnico - zwrócił się do roztaczającej aurę melodii wampirzycy.

Z początku wampirzyce lekko zatkało. Na twarzy odmalowało się zdziwienie, zastąpione jednak szybko półśmiechem. Pokręciła głową jakby chciała zaprzeczyć albo otrząsnąć myśli i pełny uśmiech rozgościł na dobre nie psując przyjaznej atmosfery. Widocznie doceniła żart nie biorąc go do siebie zbyt personalnie.
- Sprawę mam - odparła gładko do wilkołaka - Czy mam przyjść później? Widzę, że macie małą naradę logistytyczną - puściła oczko kojotowi.
- Nic czego ktoś inny nie mógłby usłyszeć. O co chodzi? - spytał widząc półuśmiech na twarzy wampirzycy.
- Chciałam się dopytać o światła jakie widziałeś na swoim zwiadzie, martwią mnie pewne okoliczności… - przekręciła lekko głowę. - Ale zanim o tym… powiem wam w sekrecie, że szanowny Pan Arinf był wielce zajęty dzisiejszego dnia - odparła dwuznacznie - Nie spał dziś u siebie, ciekawe co takiego robił, że nie zdążył przed słoneczkiem - ostatnie słowa wręcz zanuciła.
-Może knuje coś z Bojanem, ale nie będę miał jak tego sprawdzić. Co do świateł, mam pewien plan. - Skowyt wydawał się niepocieszony jakąś myślą, najpewniej o śledzeniu krwiopijców, niemniej jednak, informacje od Mohini go zaciekawiły. Westchnął smętnie i kontynuował.
-Skoro Walther mnie wygnał, muszę się zbierać, ale nie znaczy to, że nie mogę wam jeszcze pomóc. Spakuje wszystko co będzie mi potrzebne, zabiore radio i popłynę kajakiem na tą drugą wyspę, będę wam relacjonował o wszystkim co tam znajdę. Przy odrobinie szczęścia, może nawet to przeżyję, albo spotkam kogoś przyjaźnie nastawionego. - Kojot uśmiechnął się z bladą nutką optymizmu wyczuwalną w subtelnej zmianie głosu.
-Nie pierdol głupot - odrzekł wilkołak - Znikniesz z oczu miśkowi, owszem, z tym się zgadzam, ale wyspy nie opuścisz. Widziało Cię to coś z Umbry tak? Jaką masz pewność, że to nie jakiś zmutowany sługa Żmija który wedrze się w twój umysł gdy tylko opuścisz strefę tej dziwnej anomalii, o której wspominał Walther? Znasz położenie większości naszych schronisk na wyspie, a do tego różnorakie plany czy intrygi. Jesteś, z powodu tego co wiesz, zbyt ważny by opuszczać ten teren. A przynajmniej ja cię nie puszczę skoro niemal w stu procentach oznacza to nasze wykrycie. A przynajmniej przybliża na skali procentowej odkrycie dokładnej lokalizacji naszej małej społeczności. - wilk co raz bardziej przestawał panować nad swoją formą dostając niemal białej gorączki na myśl o niedopracowanej “lini obrony” jaką było ukrycie ich “gniazdka” - Poza tym, gdyby Ghuralowi zależało na twoim wylocie, myślisz że dałby ci czas na spakowanie się? Na przenocowanie jeszcze trochę tutaj? Wyrzuciłby cię od razu do jeziora i płyń na własną rękę. - Mohini mogła z bliska przyglądać się jak błękitne tęczówki wilkołaka dominowane są zielonkawym kolorem. - I nie po to wstawiałem się za Tobą, byś teraz rozmyślał nad samobójczą misją - Arthur dodał już spokojniej.
Wampirzyca odsunęła się skwapliwie wyczuwając w zapachu wilkołaka niepokojące nuty ‘agresji’.

Nuwisha popatrzył na ostrożny ruch wampirzycy i zamrugał swoimi powiekami.
-Jeśli Walther nie chce się mnie pozbyć… To dlaczego był taki zły? Przecież starałem się rozwikłać zagadkę szpiega dla dobra nas wszystkich… - Kojot pociągnął smętnie nosem i postanowił dodać coś jeszcze. -Wiecie, ten tajemniczy potwór, którego spotkałem… Nie wiem jak to powiedzieć, hmm… Czułem, że był bardzo złą istotą, ale… On tak jakby… Wściekł się przez to, że odwiedziłem go nie proszony. Czułem się przy nim malutki, mógł mnie zabić, zgnieść jak mrówkę, a on po prostu odesłał mnie �-z powrotem do naszego świata… Mam na myśli to, że… Na pewno jest zły, ale chyba nie jest agresywny, może nie chce naszej śmierci, albo… Może go po prostu nie obchodzimy, no i nie wiemy czy ma związek z Korpusem, może trafiłem przez przypadek do domku złego potwora, który nie ma z nimi powiązań.-
- Aj, aj, nahim, nahim, nahim - prawie, że zaśpiewała hinduska. "Co to na Danann za bełkot był" zdziwił się w myśłach wilkołak jednak wampirzyca kontynuowała z lekką paniką - Dość, nie chcę tego słuchać!
- Koszmary dzienne? - zakpił nieco z hinduski garou - Nieważne. Co do potwora z umbry. Musimy zakładać że ma silny instynkt terytorialny, skoro się wściekał. Możliwe że przez tą anomalie trafiasz dalej niż chcesz. Tak czy inaczej, skoro cię widział, możliwe że będzie chciał upewnić się że mu drugi raz do sypialni nie wleziesz. A teraz skupmy się na światłach.

Wilkołak zebrał myśli i poukładał sobie ostatnie wydarzenia. Na razie nie miał zbyt wielkiego pomysłu na rozwiązanie tej zagadki. Może przez lekkie wycieńczenie, ale jak na razie rozwiązanie pozostawało poza jego zasięgiem. Zwłaszcza, że dodatkowo pojawiały się nowe nieścisłości.
 
__________________
Kto lubi czytać, ten dokonuje wymiany godzin nudy, które są nieuchronne w życiu, na godziny rozkoszy.
Smirrnov jest offline