- W takim razie teraz mag? Biorąc pod uwagę jeszcze gildię, to przy dobrych wiatrach uda nam się zarobić tu na naszą wyprawę. Lub chociaż jej początek - Mark odezwał się kiedy już opuścili dom Krasnolicego.
- Tak. Teraz chodźmy do maga a potem do gildii. Jeśli uda się zdobyć więcej zleceń rzeczywiście mamy szansę na zgromadzenie funduszy. - Arina uśmiechnęła się do niego. - Może miasto to całkiem dobre miejsce dla wiedźmina?
- Może tak, może nie. Wszystkie miejsca są dobre, jeśli można coś w nich uzyskać. Pieniądze, szczęście, przyjemność - zaśmiał się. - Robię się sentencjonalny, co?
Przeszli wzdłuż wewnętrznego muru, aż do bramy, gdzie przejścia pilnowało dwóch żołnierzy Burej Chorągwi. Nie wpuszczano do środka obcych.
- Chyba najpierw warto wybrać się jeszcze raz do setnika i poprosić o informację i glejt, ze zajmujemy się śledztwem zleconym przez hrabiego - Powiedziała wiedźminka spoglądając na stojących przy bramie w wewnętrznych murach strażników.
- Pytanie czy glejt straży pozwoli nam wejść do koszar Burej. Wątpię, bo morderstwo nie będzie dla nich powiązane. Jak sądzę ten tutejszy mag jest taki jak większość. Zgłaszasz petycję, a on może łaskawie zgodzić się na spotkanie z tobą, jeśli twoja sprawa go zainteresuje albo będzie to dla niego opłacalne - Alez prychnął, nigdy nie ukrywał, że nie przepadał za magami, chociaż nigdy dokładnie nie powiedział dlaczego. - Więc równie dobrze możemy się ogłosić tym strażnikom i w ramach czekania odwiedzić setnika.
- Znasz realia zdecydowanie lepiej niż ja, więc zrobimy jak proponujesz. - Stwierdziła z uśmiechem wiedźminka i podeszła do wartowników:
- Dzień dobry Jestem wiedźminka Arina Orla, a to Mark Alez. - zaczęła na powitanie - Chciałabym spotkać się z waszym magiem. Może będzie zainteresowany magicznymi ingrediencjami lub jakimś zleceniem dla wiedźmina. Czy możecie mu przekazać taką informację?
Strażnik skoncentrował na niej spojrzenie, przez moment wpatrując się w nietypowe oczy, zanim odwrócił wzrok, odrobinę się wzdrygając. Był młody i raczej chuderlawy jeszcze, z nowego poboru pewnie.
- Mistrz otrzyma odpowiednią wiadomość w swoim czasie. Nie lubi jak się mu przeszkadza - jakiś grymas przemknął przez twarz chłopaka. - Wątpię by miał robotę dla wiedźmina, rzadko rusza się ze swojej komnaty, jeśli mogę coś dodać.
- Po prostu przekażcie mu moje słowa. Gdyby jednak czegoś potrzebował zatrzymaliśmy się w gospodzie w mieście. - Podała nazwę, a potem razem z Markiem ruszyła do setnika - Chyba rozumiem twoją niechęć do magów. - Powiedziała gdy odeszli na tyle by strażnicy nie mogli ich usłyszeć. Uśmiechnęła się lekko i mrugnęła do niego.
- Nie wiem czy w pełni - jego uśmiech był krzywy. - Oni zawsze mają się za nie wiadomo kogo i robią co chcą. |