Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2015, 15:38   #9
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Heegaard był tak bardzo amerykański, jak tylko mógł być rodowity Duńczyk. Będąc w Rapture usiłował imitować nowojorski akcent, kapelusz przywodził na myśl południowe Stany. Tamara nigdy nie rozumiała po co ta szopka. No bo przecież nie po to, by wzbudzić zaufanie klientów. Może po prostu naoglądał się niewłaściwych filmów? Faktem było, że Rapture zdominowane było przez kulturę anglosaską, nawet jeżeli mieszkańcy pochodzili ze wszystkich zakątków świata. A może właśnie o to się rozchodziło? Potrzeba było jakiegoś wspólnego punktu zaczepienia, a po wojnie to własnie Ameryka zdobyła pozycję hegemona i wszędzie się o niej słyszało. Coca-cola, jeepy i Humphrey Bogart.
Za całą fasadą Caspara krył się jednak bystry umysł. Do miasta trafiło sporo prawników, ale tylko część z nich potrafiła odnaleźć się w świecie, w którym prawie wszystko było dozwolone. Takie prawne bezprawie. Wśród niewielu świetości były umowy, a właśnie coś takiego podpisała Katia.
-Nie będę tego ubierał w ładne słówka - prawnik miał donośny, basowy głos. -Zrzekła się pani praw rodzicielskich, a placówka adopcyjna ma pełne prawo zachować w tajemnicy dane osób, które adoptowały dziecko.
Popow nie była zadowolona z tak postawionej sprawy, ale Le Paige czuła, że Heegaard na tym nie poprzestanie. I miała rację.
-Oczywiście najpierw sierociniec musiałby przedstawić dowód, że pani córka faktycznie została adoptowana, a nie przebywa dalej w placówce. To wolne miasto i może przecież pani adoptować sierotę, jeśli ma taki zamiar. A co stoi na przeszkodzie, by tą sierotą było pani własne dziecko?
Był to jakiś pomysł. Nie dawał gwarancji sukcesu, ale w oczach blondynki zabłysnęła znowu nadzieja.
-Zgodzę się panią reprezentować w kontakcie z sierocincem. Jeżeli pani córka dalej tam jest, to na pewno pani ją jeszcze zobaczy.
Tamara mogła nie być najsympatyczniejszą osobą, jaką poznała w swym życiu Katia, ale i tak została obsypana podziękowaniami niczym confetti na przyjęciu. Nie obeszło się też bez uścisków, choć Le Paige starała się je ograniczać do minimum, czując jak przesuwa się po niej spojrzenie prawnika. W ostatecznym rozliczeniu poznanie tancerki nie przyniosło jej żadnych profitów, ani nawet nie zaowocowało żadną tajemnicą, ale przecież dobre uczynki są nagrodą samą w sobie.


Minęły trzy dni, zanim Tamara ponownie usłyszała o sprawie Katii. Przypadkiem. Do muzeum, po pracy, przyszedł Heegaard. Ani nie był to pierwszy raz, ani ostatni, właśnie w muzem poznała prawnika. Lubił sztukę i to nie w sposób typowy dla wyższych sfer - jako snobistyczny zwyczaj albo sposób na ulokowanie pieniędzy. Twierdził, że oglądanie obrazów go odpręża i pozwala oderwać się od uciążliwych myśli. Lubił także oglądać Tamarę, czego zresztą wcale nie próbował ukrywać. Zdażało mu się też powiedzieć sprośność czy dwie, ale nigdy się nie narzucał i był na swój sposób zabawny.
-Myślałem, że preferuje pani sztukę klasyczną - zagadnął, kiedy natknął się na Le Paige. -Nie wiedziałem, że gustuje pani także w egzotycznym tańcu. Tylko pasywnie, czy też aktywnie? Bo widzi pani, u mnie to z aktywnością tak sobie - poklepał się z uśmiechem po brzuchu. -Ale jakby pani widziała swoją znajomą, to proszę przeprosić za drobne komplikacje. Mój asystent odwiedził sierociniec, ale pochorował się biedak i zamiast informacji, mam tylko kwitek lekarski przyniesiony przez kuriera. Mam nadzieję, że nie załapał jakiejś różyczki, czy na co tam chorują małe dzieci.
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 14-07-2017 o 19:09.
Zapatashura jest offline