Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2015, 17:02   #2
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
POST WSPÓLNY

Robert chłonął w ciszy słowa Kardynała, a następnie Mieczysława. Czuł się dobrze pośród nocy polarnej, w miejscu spokojnym i pozbawionym drażniącego go miejskiego światła. Niestety, wiedział, że niedługo będzie musiał go opuścić. Zaciekawiony, odprowadził wzrokiem odchodzącego Haralda, zastanawiając się, z kim spotyka się Kardynał w takim momencie.
- Mamy teraz dobrą okazję, żeby udać się wspólnie do Sztokholmu, ogłoszenie krwawych łowów przez Księcia to świetny pretekst. Chętnie zbadałbym grobowiec na wyspie Guernsey, ale zawsze zdążymy. Jeżeli chodzi o Kopenhagę, to ufam wiedzy naszego Kapłana, jeżeli uważa on, że to trop warty zbadania, to tak zróbmy… pomiędzy tymi miastami nie jest daleko.

- Sztokholm będzie najlepszy na początek - Genevieve odezwała się cichym głosem - zapewnimy sobie dobre alibi i przy okazji wykończymy jednego czy dwóch Camilów z Camarilli - uśmiechnęła się drapieżnie błyskając zębami - a później gdy zostaniemy zaakceptowani jako “swoi”, no cóż nikt nie będzie już wtryniać nosa w nasze sprawy - to mówiąc nieśmiało rozejrzała się po zgromadzonych jakby szukając aprobaty dla swego stanowiska

Victor tylko pokiwał nieznacznie głową, akceptując obie propozycje. Na jego twarzy pojawił się dyskretny uśmiech. Pojawia się on zawsze, gdy członkowie jego sfory swoimi słowami artykułowali jego myśli.
Podobnie, jak Robert nadstawiał uszu, aby usłyszeć z kim rozmawia ich gospodarz.

Genevieve wyraźnie rozluźniła się na widok widok gestu Victora, poprawiła sobie poduszkę pod plecami i wygodnie rozparła się na fotelu, wyraźnie zadowolona z okazanej jej aprobaty przywódcy.

Aarto do tej pory tylko milczał, sprawiał wręcz wrażenie znudzonego tym spotkaniem i raz za razem zerkał przez szybę przeszklonego tarasu w którym się znajdowali. Był jednak w pełni skoncentrowany na tym co się dookoła działo. Słuchał uważnie, skrupulatnie przy tym notując w myślach wszelkie szczegóły tego spotkania.
- Genevieve ma racje - odezwał się cichym lecz stanowczym głosem wykorzystując chwilową ciszę wśród swoich towarzyszy. - Sztokholm to absolutny priorytet. Trzeba wykorzystać krwawe łowy by jak najszybciej zdobyć zaufanie miejscowych.
“Tacy o wiele łatwiej wydaja cenne informacje”, dodał w myślach, po czym uśmiechnął się podle.

Thorfinn wzdrygnął się otwarcie na wspomnienie o mieście. Nigdy nie był w żadnym dłużej niż przejazdem i starał się ich unikać. Złowił spojrzeniem wiercące się na zewnątrz psy i pokazał by się uspokoiły. Wróciwszy wzrokiem do zebranych po prostu spokojnie odparł
- Osobiście pisał bym się na podróż do grobowca. Nie przepadam za miastami. No i nie uważam siebie za mistrza zdobywania zaufania. Oddalona wyspa jednak, to dobry teren dla kogoś takiego jak ja. Poza tym, moje psiaki muszą mieć miejsce na wybieg, a nie będę ich trzymał w jakimś zapchlonym motelu.
Wampir wyraziwszy swoje zdanie spojrzał na Victora unosząc brew. Jakby chciał go zapytać o akceptacje, ale wolałby aby ich przywódca nie robił mu pod górkę.

- Masz racje Thorfinnie - odparł Victor widząc pytające spojrzenie sabatnika - Szczegóły omówimy, gdy skończymy spotkanie tutaj.

Czyli został tylko McNugget. Nerwowo bawiąc się szwajcarskim scyzorykiem rozejrzał się po reszcie i najwyraźniej poczuł się wywołany do odpowiedzi
- Tam gdzie będę potrzebny najbardziej, skoro już każdy ma prawo głosu... - zatrzymał na chwilę ruchliwe dłonie - W Sztokholmie mogę poudawać wyręczanie księciunia łowami gdy będziemy mu robić koło pióra, na Guernsey przypilnować żeby Thorfinnowi nic zabawnego nie przyczepiło się do ogona, a w Kopenhadze rozpoznać stan rzeczy i dołączyć do was z informacjami i skrzyneczką zapasów.

- Znam się jak wiecie na archeologii, jak Thorfinn wyrusza zbadać grobowiec, mogę mu pomóc, chociaż w Sztokholmie pewnie też się przydam z moimi talentami, myślę że albo ja albo Mieczysław powinniśmy wziąć udział w wyprawie na Guernsey… - Dodał rzeczowo Robert, bawiąc się swoim sygnetem.

- Czyli podsumowując stanęło na tym, że dzielimy się na 3 grupy? Główne siły udają się do Sztokholmu i walczą tam o pozycję i domeny a w tym samym czasie, pozostałe dwie grupy przeprowadzają zwiad Thorfinn w Guernsey zaś szlachetny Mieczysław w Kopenhadze? Dobrze zrozumiałam?

- Osobiście uważam, że nie powinniśmy się dzielić aż na 3 grupy. Skoro Thorfinnowi tak bardzo zależy na Guernsey, niech się tam wybierze. Reszta, moim zdaniem, powinna udać się natomiast do Sztokholmu. Kopenhaga nie jest daleko. Jeszcze do niej zdążymy… Sztokholm to priorytet. Zdaje się, że już to chyba mówiłem…


Irlandczyk jedynie wrócił do oglądania kolejno każdego narzędzia w scyzoryku; każdy powiedział już swoje zdanie. Niektórzy nawet dwa razy. Gdyby nie był to Aarto, pewnie wszyscy usłyszeliby już donośne chrząknięcie którym McNugget miał zwyczaj naliczać kolejne zbyteczne wałkowanie tematu.

Victor wysłuchał głosów członków swoich członków swojej sfory. Lubił ich słuchać. Nie był typem tyrana, choć nie znosił sprzeciwu i nieposłuszeństwa.
- Nie możemy zbyt bardzo się rozdrobnić. To nas osłabi. - rzekł po chwili namysłu - Thorfinn i Robert wyruszą na Guernsey, a my ruszy na łowy. - zakończył.
Spojrzał po obecnych. Przyglądał się im twarzą i spojrzeniom. Wczytywał się w każdy ruch ciała i analizował.
- Przed wyjazdem przyda się nam wzmocnić więź między nami. Mieczysław przygotuj wszystko do przeprowadzenia Viniculum. Geneviève przed wyjazdem spróbuj dyskretnie dowiedzieć się o jaki konkretnie towar chodzi, który ma dostarczyć kardynał. Nie ryzykuj jednak zbyt bardzo. To nie jest nasz priorytet. Wyruszamy skoro świt - zakończył żartem, jak o często miał w zwyczaju.

- Oczywiście Towarzyszu Przywódco, rozumiem że mogę poprosić o pomoc sir Roberta? - spojrzała w kierunku Nosferatatu - myślę, że mogłabym się od niego nauczyć jeszcze trochę w kwestii znikania

- Brzydal i dzikus wchodzą w nocy na cmentarz… - skomentował Torfinn ale skinął na zgodę Victorowi.
- Za kwadrans wszystko będzie gotowe, proponuję zrobić to na świeżym powietrzu, przy świetle północnych świateł - powiedział kapłan po czym zarzucił na ramię plecak w którym miał swój osprzęt do rytuałów.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline