Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2015, 01:21   #30
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Evans westchnął ciężko podsuwając sobie krzesło pod łóżko Devona.
- Hej… Devon - mruknął, spokojnym głosem. - Słyszysz mnie? Muszę cię o coś spytać kolego.
Mężczyzna spojrzał na niego nieprzytomny wzrokiem i wybełkotał coś, co Jeremy zrozumiał jako potwierdzenie.
Jeremy przemyślał dwa razy to co chciał powiedzieć. Lekarz go ostrzegał, że można go łatwo zdenerwować, no i ogółem, gość nie wyglądał na kogoś kto jeszcze dużo może znieść.
- Powiesz mi kto ci to zrobił? Dlaczego? Myślę, że mogę ci pomóc, wiesz? Siedzimy w podobnym gównie, tak mi się wydaje. Hm? - spytał unosząc brwi.
Mężczyzna skupił wzrok na Evansie i przez długą chwilę się w niego wpatrywał:
- Znasz ją? - zapytał cichym i drążącym głosem - Znasz? Zabij ją? Zabij jak najszybciej.
- Pamelę? Ją masz na myśli? Lamię? - dopytał nie będąc pewnym czy chodzi mu o dziewczynę, którą w teorii miał “uratować”.
- Zabij, zabij ją. To przeklęta kobieta - wyjęczał tylko w odpowiedzi Devon.
- Kto się wokół niej kręci Devon? Mogę ją zabić tylko jeśli ją znajdę. Jay? Wiesz gdzie on jest? Któryś z jej przydupasów? - spytał cichym, powolnym szeptem, nie chcąc na biedaka zwalać zbyt dużo pytań, w szybkim tempie.
Devon uniósł się na łokciach, co wyraźnie sprawiło mu wiele trudności. Biomonitor do którego był podłączony wyraźnie pokazał podniesienie się cieśnienia.
Wzrok Devona był przytomny i niemal krystalicznie czysty. Jeremy widział w tych oczach strach, a jednocześnie wielką determinację.
- Zabij ich oboje. To wcielone demony. Jay jest w klubie SD-38. To demony, zabij ich. Oni robią takie rzecz… nie jesteś w stanie tego pojąć dopóki nie zobaczysz. Musisz być jednak ostrożny. On umie spojrzeć w ludzką duszę.


***

Biuro

Tony po rozmowie z Jessica ruszył na spotkanie z pozostałymi detektywami. Sprawą priorytetową było odnalezienie zaginionej towarzyszki. Gdy dotarł na miejsce przywitał się z pozostałymi i powiedział
- Coś nowego? Myślę, że musimy sprawdzić mieszkanie, które obserowała Maxine, poszukać jakichś śladów albo świadków jej zniknięcia. Myślę, że to priorytet, więc powinniśmy się udać tam wszyscy. Clive da nam znać jakby natrafił na jakiś jej ślad w szpitalach.-
Jessica była wyraźnie poruszona, zniknięcie członka zeepołu nigdy nie było dobrą wiadomościa. Dbali o komunikację i informawanie się nawzajem, gdzie kto się znajduje.
- Oczywiście, nie ma na co czekać.
Spojrzała jescze na Clive’a
- Dasz radę namierzyć jej komórkę?
- Dobry pomysł - powiedział Tony. - ale skoro nie odpowiada to pewnie jest wyłączona, a to uniemożliwi jej namierzenie. Nie mniej jednak warto spróbować.
- Możesz próbować, dasz nam znać w razie czego - mruknął Jeremy nakładając marynarkę. - Jedziemy do mieszkania profesora póki co. Sprawdzimy je, popytamy u siąsiadów czy nic i nikogo nie widzieli. W najgorszym wypadku będziemy musieli zgłosić zaginięcie… - powiedział i przystanął na chwilę. Podszedł do biurka i otworzył szufladę. Westchnął ciężko i wyjął z niej kaburę z pistoletem, którą przytroczył do pasa i schował po ubraniem. Strasznie nie lubił broni palnej, ale miał złe przeczucie, że teraz, w razie czego, pałka teleskopowa byłaby śmiesznie bezużyteczna.
Siedzący niemal cały czas przy laptopie Clive tylko skinął głową w stronę Jessici i zaczął stukać w klawiaturę.
Po kilku minutach ospałym, jak niemal zawsze głosem powiedział:
- Komórka nie tylko wyłączona, ale zupełnie zniknęła z nadajników. To w sumie dziwne. Maxine musi być albo gdzieś głęboko pod ziemią, albo w jakimś wygłuszonym pomieszczeniu. Wiem na szczęście skąd wykonała ostatnie połączenie i gdzie jej telefon logował się po raz ostatni do sieci. Połączenie był wykonane z bloku, gdzie mieszka profesor i był to numer 911. Ostatnie logowanie nastąpiło w hotelu “Paradiso”
Jessica poczuła, ze coś ściska ją w gardle, odchrząknęła, starając się zachować spokój. Pod ziemią.. Boże, a jeśli ona nie żyje? Albo co gorzej - została pogrzeban żywcem Spkojnie, spokojnie… odsunęła od siebie te myśli. Trzeba szukać Maxine, nie nakręcać się.
- Trzeba jechac do hotelu i tam o nią popytać.. nie ma na co czekać. Clive, poślij na nasze komórki jakieś jej wyraźne zdjęcie, sylwetka i zbliżenie na twarz. Poza tym - trzeba zgłosić zaginięcie. Dzielimy się jakoś, czy odpuszczamy na razie profesora?
- Sprawdzę mieszkanie profesora wy zobaczcie hotel - mruknął Jeremy kiwając głową. - Lepiej sprawdzić wszystko w jak najszybszym czasie. Nie wiadomo co się z nią dzieje, więc…
- W porządku, jedziemy. Nie ma na co czekać.

***
Mieszkanie Profesora

Policja najwyraźniej już tu była, zabezpieczyła miejsce, a dozorca zamknął mieszkanie. Jeremy mógł się jednak posiłkować pomocą sąsiadów, w tym jak zawsze, tej jednej, gadatliwej, która żyła w każdej komunie.
- Ja od dawna wiedziałam, że to zboczeniec musi być. Tak się dziwnie na moją wnuczkę patrzył. Oblech jeden.
Jeremy pokiwał głową wzdychając ciężko i rozkładając ręce.
- Co zrobić psze pani… takie czasy. Widziała pani jak go policjanci zabierają tak? Sprowadzał sobie kobiety do mieszkania może? Przepraszam, że tak dopytuję, ale wie pani… taka praca - dodał z uprzejmym uśmiechem. Plotkarskie zdziry lubiły dużo gadać, szczególnie gdy wydawało im się, że ktoś się liczy z ich zdaniem i ich rzeczywiście słucha uważnie.
- Ta widziałam. - mruknęła - Takich dwóch wysokich, ładnych policjantów. Jeden był mulatem, ale też ładny. A kobiety były. To pewnie te jego naiwne studentki. Nie raz wychodziły od niego nad ranem. Obrzydliwość mówię panu. Dobrze, że się w końcu za niego wzięli.
Jeremy pokiwał głową.
- Tak pewnie, tak… - mruknął smutno. - Myśli pani, że dozorca bloku jest u siebie? Pomyślałem, że gdybym mógł się rozejrzeć po mieszkaniu tego profesora, mógłbym znaleźć coś co mogłoby mi pomóc w pracy… widzi pani zaginęła pewna dziewczyna i obawiam się, że pani sąsiad może być w to zamieszany - powiedział zatroskany

Jeremy spróbował z dozorcą, ale stary ciec był na tę chwilę zbyt uparty, głuchy i tępy by chciało mu się z nim siłować. Opuścił blok i zadzwonił do Jessicy już z samochodu.
- Hej! Mam namiary na tego Jay'a, chłopaka Pameli z kultu czy chuj wie co. Klub SD-38. Jadę tam teraz, lepiej z tym nie czekać. Macie coś o Maxime? Profesor, którego szukała był chyba jakimś zbokiem. Może też był zamieszany w te sekty ich. Myślę, że te skurwiele mogą wiedzieć, że ich szukamy. Kimkolwiek są...
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline